niedziela, 30 grudnia 2012

5.000 ODWIEDZIN BLOGA

Niepostrzeżenie licznik odwiedzin osiągnął liczbę ok. 5.000 !!!

Zachęcam do dalszej lektury i polecania ciekawych artykułów z bloga znajomym. Jest z czego wybierać - blog ma już ponad 70 publikacji !!!

Z nowym rokiem liczba publikacji na blogu może znacząco spaść (nowe wyzwania czekają). Nie mniej o blogu nie zapomnę i będę starał się czasem opublikować jakąś nową myśl.

ps.
Polecać blog i śledzić wpisy można również na Facebook'u.
Aby wejść na Facebook'owy profil Bloga wystarczy kliknąć logo po prawej stronie ---->


sobota, 29 grudnia 2012

Historia "korporacjonizmu" (mało świąteczny e-mail, cz. 2)

Dalsza część odpowiedzi na mało świątecznego e-maila, prawdopodobnie od "mecenasa" lub "przyszłego mecenasa":

Autor e-maila zarzuca mi, że korporacja adwokacka to nie tradycja rodem z Faszystowskich Włoch (jak rzekomo sugeruję tu: http://deregulacja.blogspot.com/2012/12/zaskakujac-historia-korporacjonizmu.html ) ale tradycja, która w Polsce sięga XVIII, a nawet XVII wieku.

W odpowiedzi pozostaje mi napisać, że to nie prawda, bo... historia Adwokatury Polskiej sięga aż XV w. (a według niektórych źródeł nawet XI w.) !!!

Niektórzy dopatrują się początków adwokatury w zapisie kroniki Jana Długosza, który opisuje jak Bolesław Chrobry w 1016 r., po wyprawie na Saksonię, nakazał przyznać sierotom po poległych żołnierzach pełnomocników do spraw ich majątków. Za ostateczne uformowanie adwokatury należy uznać Przywileje Nieszawskie z XV w. które ustanawiały niezależne sądownictwo i nazywały dać stronie zastępcę na jej prośbę (ówcześnie zwanego częściej "prokuratorem").
Nie mniej był to zawód urzędniczy polegający na świadczeniu pomocy prawnej "z urzędu" (dla ubogich)!

Podobnie powstające najintensywniej w XIX w. tzw. "Samorządy Adwokackie" były niczym innym jak instytucjami na kształt "cechów rzemieślniczych", tj. stowarzyszeń zrzeszających usługodawców wykonujących zawodowo ten sam zawód.

I tu nie o to chodzi. Idea zawodu "pełnomocnika procesowego" (adwokata), idea pełnomocnika procesowego "dla ubogich" (z urzędu) czy idea cechu rzemieślniczego - nie jest niczym co krytykuję i w rzeczywistości ma wiele tysięcy lat !

Tu chodzi o coś zupełnie innego:
Chodzi o monopol adwokatów na prywatne usługi zastępstwa procesowego.
Historycznie, jeśli tylko strona mogła posługiwać się przed Sądem zastępcą procesowym (który to zwyczaj wykształcił się w Polsce dopiero w XIII i XIV w.), to - o ile ją było tylko na to stać - mogła wybrać pełnomocnika wedle własnego uznania (pomijam kwestie praw procesowych chłopów i kobiet - bo to zupełnie inna sprawa).
Przyznanie Korporacjom Zawodowym ustawowych monopoli na zupełnie prywatne usługi jest pomysłem faktycznie wdrożonym w życie w Faszystowskich Włoszech lat '20 ubiegłego wieku.
To jest idea niezwykle przewrotna!!!
Pozwoliła ona wciągnąć Korporacje we współrządzenie i współodpowiedzialność za Państwo, z jednoczesnym elementem szantażu jakim była możliwość odebrania ustawowego monopolu na prywatne usługi (co wiązało się z utratą prawa pobierania "haraczu monopolowego"). Ponadto w wymiarze ekonomicznym i społecznym pozwoliło to bardzo szeroko "zafundować" darmową usługę dla ubogich (śladowy koszt był finansowany z budżetu państwa), kosztem wielokrotnie droższej monopolistycznej usługi dla bogatych. Idea ta została "przeszczepiona" do Polski na przełomie lat '20 i '30 ubiegłego wieku (wraz z uchwalaniem nowych Kodeksów z odpowiednio uregulowanymi monopolami na prywatne usługi adwokackie). I w takiej postaci trwa nadal. Oto Polski budżet państwa płaci Adwokatom za sprawy "z urzędu" raczej śmieszne stawki typu 60 - 180 zł, co Adwokaci "odbijają sobie" (z nawiązką!!!) świadcząc usługi prywatne (i biorąc np. za rozwód stawki liczone w tysiącach złotych).
Do tego Korporacje Zawodowe są całkowicie zależne od rządzących, którzy jedną Ustawą, przy ledwie słyszalnym sprzeciwie SLD i Ruchu Palikota, mogą (ku zadowoleniu wyborców) zlikwidować przywilej monopolistyczny każdej Korporacji Zawodowej w jeden miesiąc (jeśli tylko byłaby taka wola polityczna, np. na skutek "niesubordynacji" którejś z grup zawodowych).
Prawie 100 lat tej idei to aż nadto! "Normalność" w tym zakresie została zachowana w Skandynawii i obecnie rozlewa się na Europę w przeciwnym kierunku niż w latach '20 i '30 ubiegłego wieku: z północy na południe. Oto w Republikach Nadbałtyckich do prowadzenia prywatnej sprawy sądowej można już wynająć sobie zarówno Adwokata (który co do zasady świadczy pomoc prawną "z urzędu") jak i wolnorynkowego nie-Adwokata. Oto w Holandii do zaprojektowania prywatnej budowli można już wynająć sobie zarówno Architekta jak i nie-Architekta...

piątek, 28 grudnia 2012

Kto ma prawo wypowiadać się o deregulacji ? (Suplement)

Pośród dyskutantów nad deregulacją jest jeszcze jedna całkiem charakterystyczna grupa krytyków "deregulacji": zawody urzędnicze (i quasi-urzędnicze).

O Sędziach napisałem tu: http://deregulacja.blogspot.com/2012/09/o-argumentach-adwokatury-czesc-2.html

Teraz czas na innego "urzędnika", który zatracił swoją misję służby obywatelom (podatnikom) dzięki którym może pobierać pensję - a za swój cel uczynił ograniczenie sobie pracy przy jednoczesnej pomocy kolegom i koleżankom (...którzy zawsze go chętnie przygarną do swojego, zabezpieczonego finansowo, grona, gdyby jego urzędnicza kariera przedwcześnie się zakończyła).

Chodzi o Dyrektora Tatrzańskiego Parku Narodowego, którego "krucjatę" przeciw deregulacji zawodu przewodnika górskiego szczegółowo opisuje Blog Wolne Przewodnictwo (ostatnio tu: http://wolneprzewodnictwo.blog.pl/2012/12/27/tpn-nie-moze-zmusic-do-wynajmowania-przewodnika/).

Oto Pan Dyrektor TPN za wszelką cenę dąży do tego, aby na terenie TPN obwiązał przymus korzystania przez zorganizowane grupy z usług Przewodników Tatrzańskich (podobne plany ma Dyrektor Karkonoskiego Parku Narodowego).

Cel jest dokładnie ten sam: MNIEJ PRACY DLA PANÓW DYREKTORÓW PARKÓW NARODOWYCH !!!

Obowiązek przewodnicki oznacza mniej grup turystycznych (ceny wycieczek wzrosną o "haracz monopolowy" pobierany przez jedynych zatwierdzonych przewodników).
Do tego "jednie słuszni przewodnicy" nie zrobią krzywdy swojemu "Panu" (Dyrektorowi Parku) - i nie zabiorą turystów na szlak który Dyrektor Parku zaniedbał (nie oznakował czy nie posprzątał).
Wspaniała perspektywa - mniej pracy dla Dyrektora Parku !

Tyle, że Dyrektor Parku to urzędnik !!! Ma służyć swoim chlebodawcom (czyli podatnikom!), a nie zabiegać o mniej pracy dla siebie !

ps.
Dyrektor Parku powinien jednak korzystać z doświadczeń Sędziów.
Oto, Ci ostatni bronią jak niepodległości monopolu Adwokatów na zastępstwo procesowe - pozornie ograniczając sobie pracę (stawiając barierę ceny na część planujących wniesienie sprawy do Sądu i zapewniając sobie "wyrozumiałego fachowca" po drugiej stronie).
Tyle, że ta "broń" okazała się obosieczna.
Polacy masowo zaczęli reprezentować się przed Sądami sami (korzystając z poradników z Internetu).
Takim sposobem Sędziowie mają 10x więcej pracy - bo muszą się konfrontować ze stronami... totalnie nie znającymi się na procedurach sądowych i korzystającymi z niefachowych i nieaktualnych poradników !
Podobnie może być w Parkach Narodowych.
Wielu zniechęci wyższa cena i w górach pojawi się mniej grup turystycznych. Może i grup nie będzie wcale na "zapomnianych" szlakach... Ale Ci sami turyści przyjadą w góry! Jeśli nie z grupą, to jako "turyści indywidualni" - nie mając za przewodnika, nawet przysłowiowego "WF'isty" ! A oni już przysporzą pracy Dyrekcji Parków odnajdując nawet nieistniejące szklaki - domagając się ich przygotowania, oznakowania, sprzątania !!!

czwartek, 27 grudnia 2012

Kto ma prawo wypowiadać się o deregulacji ? (mało świąteczny e-mail, cz. 1)

Pomimo świątecznej atmosfery otrzymałem mało świątecznego e-maila, prawdopodobnie od "mecenasa" lub "przyszłego mecenasa". Ze względu na planowaną przez rząd cenzurę treści zawierających "mowę nienawiści" e-maila tego nie zacytuję. Nie mniej postaram się odpowiedzieć na niego najbardziej kulturalnie jak tylko potrafię.

Pojawiają się w nim dwa zarzuty wobec mnie i treści przedstawionych na moim blogu:
1) że jako nie wykonujący zawodów prawniczych, ani żadnego z innych zawodów regulowanych, rzekomo nie mam prawa wypowiadać się w tej materii,
2) że korporacja adwokacka to nie tradycja rodem z Faszystowskich Włoch (jak rzekomo sugeruję tu: http://deregulacja.blogspot.com/2012/12/zaskakujac-historia-korporacjonizmu.html ), ale tradycja która w Polsce sięga XVIII, a nawet XVII wieku.

W tym wpisie odpowiadam na zarzut nr 1. O różnicy pomiędzy "Korporacjonizmem" (tym Faszystowskim), a Adwokatami i Adwokaturą (jako stowarzyszeniem osób wykonujących ten sam zawód - bez żadnych przywilejów monopolistycznych na prywatnych rynkach!) napiszę w kolejnym wpisie.

KTO MA PRAWO WYPOWIADAĆ SIĘ W SPRAWACH REGULACJI ZAWODOWYCH ?

Na początek moja pozycja w tej dyskusji...
Jest ona bardzo prosta. Nie wykonuję żadnego zawodu regulowanego (ani nie zamierzam!).
Ja jestem po porstu klientem usługodawców świadczących usługi na rynkach regulowanych. Niezliczoną ilość razy jechałem taksówką, kilka razy korzystałem z usług Adwokatów/Radców Prawnych, współuczestniczyłem w rejestracji znaków towarowych korzystając z usług Rzeczników Patentowych, zamawiałem projekty u Architektów, wymuszono na mnie skorzystanie z usług Pośrednika w Obrocie Nieruchomościami itd. itp.

I według mnie to właśnie moja pozycja klienta daje mi pełne prawo wypowiadania się o deregulacji. Jest to silniejsza legitymacja niż jakakolwiek inna !!!

Przecież te wszystkie krytykowane przeze mnie "regulacje zawodowe" dla kogo są ustanawianie ??? Dla mnie - klienta, czy dla Adwokatów, Architektów, Pośredników od Nieruchomości, Taksówkarzy itd. itp. ???

Trochę jałowa to jest dyskusja jeśli ja klient piszę, iż nie chcę regulacji zawodowych, które są ustanowione rzekomo w moim interesie, a Adwokaci, Architekci, Pośrednicy od Nieruchomości itd. itp. (w e-mailach, komentarzach, w prasie czy na forum sejmu) udowadniają mi, że Ja jednak tych regulacji zawodowych bardzo chcę. Dziękuję, ale nie skorzystam! A szanownym przedstawicielom zawodów regulowanych polecam się zastanowić jaką legitymację mają do wypowiadania się rzekomo w moim (czyli Klienta) imieniu ?

Wyjaśnienie dla prawników:
To tak jakby o kształcie Kodeksu Karnego decydowali przestępcy a nie praworządni obywatele. Co prawda to głównymi "beneficjentami" Kodeksu Karnego są przestępcy, ale tak na prawdę Kodeks Karny jest stworzony dla praworządnych obywateli, aby chronić ich przed przestępcami). Już widzę ten Kodeks Karny stworzony przez przestępców... 1.000 zł grzywny za zabójstwo, 50 zł grzywny za kradzież samochodu...
Tak samo jest z regulacjami zawodowymi.
Naturalnym jest, że każdy chce maksymalizować zyski, przy minimalnym nakładzie pracy. Taka jest natura ludzka. Dlatego też nie dziwą mnie np. postulaty Adwokatów, aby: rozszerzać ich monopol, maksymalnie ograniczyć dopływ nowych adeptów do zawodu, podwyższyć stawki urzędowe, zagwarantować wypłatę wynagrodzenia z budżetu państwa itd. itp. Dziwi mnie, że te postulaty są traktowane poważne! Zamiast w poczytnej prasie czy na forum sejmu tego typu postulaty środowisk reprezentujących zawody regulowane powinny się znaleźć tam gdzie są dzisiejsze postulaty przestępców o złagodzenie kar w Kodeksie Karnym - czyli na marginesie wolności słowa (na prywatnych forach internetowych i w małonakładowych prywatnych publikacjach).


Podsumowując:
Dyskutować na tym poziomie - co mi wolno pisać, a czego nie wolno - to ja mogę z innymi klientami. Nie mniej zwracam uwagę, że propagując "deregulację", nie mam zamiaru nikomu odbierać prawa do korzystania nadal z tych samych usługodawców co dziś (Adwokatów, Architektów itd.). To zwolennicy utrzymania regulacji zawodowych chcą mnie pozbawiać prawa korzystania prywatnie z  innych usługodawców (nie-Adwokatów, nie-Architektów itd.).


ps.
O co chodzi Korporacjom Zawodowym pokazuje dobitnie przykład ostatnich dni i tzw. "Jednolity patent europejski".
Unia Europejska zamierza stworzyć swój własny Urząd Patentowy, tak aby nie było konieczności uzyskiwania patentu w poszczególnych krajach Unii (co kosztuje 41 tys. Euro), tylko było można wystąpić o jeden patent obowiązujący na całym terytorium UE (za 6 tys. Euro).
Spór jest gorący:
- wynalazcy są "za" (bo to dla nich oczywista oszczędność),
- przedsiębiorcy są przeciw (bo chcą "pół-legalnie" korzystać z rozwiązań które, dla oszczędności, dziś nie są zgłaszane do opatentowania w Polsce, jako mało znaczącym kraju).
Gra idzie o miliardy złotych! Deloitte wyliczył, że w przypadku wprowadzenia tego patentu, w ciągu 30 lat jego obowiązywania, przedsiębiorcy polscy korzystający z przyszłych jednolitych patentów europejskich wytworzonych w innych krajach UE zapłacą łącznie kwotę 76 mld zł (przy zyskach polskich wynalazców którzy skorzystaliby z jednolitego patentu osiągniętych zagranicą na kwotę 48 mld zł).  
Gdzie w tym wszystkim jest Korporacja Zawodowa Rzeczników Patentowych... Czy stoi po stronie Wynalazców czy Przedsiębiorców ?
NIE.
Jawnie stoi wyłącznie po stornie własnego interesu !!!
Sprzeciwia się Jednolitemu Patentowi Europejskiemu z obawy o swoją pozycję i 900 intratnych miejsc pracy Rzeczników Patentowych, którzy mają monopol na zastępstwo przez Polskim Urzędem Patentowym (co nie jest planowane przed Jednolitym Europejskim Urzędem Patentowym).
Tak to właśnie korporacje zawodowe rzekomo dbają o interes obywateli...

Szczegóły dotyczące jednolitego patentu np. tu:
  http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,13082066,Polski_rzad_umywa_rece_od_jednolitego_patentu.html 

piątek, 21 grudnia 2012

Nieopublikowany artykuł


W ubiegłym tygodniu zostałem poproszony o napisanie artykułu dla portalu deregulacja.org (czyli inicjatywy Otwórz System). Ze względu na „słuszną sprawę” taki artykuł napisałem (dosłownie w ciągu godziny od otrzymania prośby) i przesłałem. Artykuł nie został jednak opublikowany – więc jego treść zamieszczam poniżej (tak aby moja praca się nie zmarnowała).

Zwróciłem w nim uwagę na jedną podstawową kwestię, aby o monopolach korporacyjnych nie dyskutować przez pryzmat „wyjątkowości” przedstawicieli danego zawodu, w szczególności:
- koniecznych lat nauki,
- wielkości ewentualnej szkody majątkowej,
- rysu historycznego monopolu korporacyjnego (…nawet jeśli któryś z monopoli korporacyjnych ma już 80 lat bo wzorzec z Faszystowskich Włoszech został przeniesiony na grunt Polski możliwe szybko),

W świetle obowiązującej na terenie Polski Konstytucji nie ma to znaczenia...
...czy do wykonywania jakiegoś zawodu jest koniecznym 21 lat nauki,
...czy korzystanie z usługodawcy grozi utratą całości majątku,
...czy któryś z monopoli korporacyjnych ma już 80 lat historii bo odpowiedni wzorzec z Faszystowskich Włoszech został przeniesiony na grunt Polski możliwe szybko…

Jedyne dopuszczalne przesłanki ograniczania wolności Polaków zostały wyraźnie opisane w art. 31 ust. 3 Konstytucji RP i tego się trzymajmy !


PONIŻEJ OBIECANY "NIEOPUBLIKOWANY ARTYKUŁ": 

Obecna dyskusja na temat deregulacji jest nieco chaotyczna. Szczególny chaos panuje w zakresie wyboru zawodów które mają być deregulacją objęte.
Różne inicjatywy deregulacyjne dokonują odmiennego wyboru zawodów które czynią przedmiotem swojego zainteresowania.
Są zawody które niemal wszyscy chcą "deregulować" (np. przewodnicy turystyczni). Są zawody które budzą wątpliwości (np. adwokaci, maklerzy). Są wreszcie zawody regulowane których temat deregulacji po prostu nie istnieje (np. rzecznicy patentowi).
Jaki powinien być więc klucz doboru zawodów do deregulacji ?
Na to pytanie daje Konstytucja RP, a konkretnie art. 31 ust. 3 Konstytucji.
W artykule tym zapisane jest 5 przesłanek dopuszczalności ograniczenia wolności Polaków.
Są to:
1) ochrona bezpieczeństwa lub porządku publicznego Państwa,
2) ochrona środowiska,
3) ochrona zdrowa,
4) ochrona moralności,
5) ochrona wolności i praw innych osób.

Z innych powodów niż wskazane powyżej nie wolno ograniczać wolności Polaków, a w tym wolności wyboru przez Klienta prywatnego usługodawcy oraz wolności wyboru przez młodego człowieka branży w której chce działać !!!

Jak więc w świetle Konstytucji RP powinna wyglądać "deregulacja" ???
Powinien zostać dokonany kompleksowy przegląd wszystkich 368 polskich zawodów regulowanych i ograniczeń w tych zawodach pod względem powyżej przytoczonych 5 kryteriów konstytucyjnych.
Dla przykładu:
Na podstawie której ze wskazanych powyżej przesłanek ogranicza się Polaków w wyborze pełnomocnika przed Sądem innego niż Adwokat ???
Na podstawie której ze wskazanych powyżej przesłanek ogranicza się Polakom wybór i wykonywanie zawodu Maklera ?

Jeśli takiej przesłanki nie ma, wszelkie regulacje i ograniczenia dotyczące tych zawodów powinny zostać niezwłocznie w całości uchylone jako sprzeczne z Konstytucją RP !

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Adwokat za deregulacją !!!

Robert Gwiazdowski - szeroko znany jako ekonomista Centrum im. Adama Smitha, to również (a może nawet - głównie) prawnik. Posiada on tytuł doktora habilitowanego prawa, a także jest wpisany na listę adwokatów, jako adwokat "czynny zawodowo", numer wpisu 2985 (Izba Adwokacka w Warszawie).
Prawdopodobnie powyższe uzasadniało dość powściągliwe wypowiedzi mec. Gwiazdowskiego na temat "deregulacji" (choć sama idea prawdziwej i pełnej deregulacji jest 100% zgodna z głoszonymi przez niego wolnorynkowymi poglądami).

Jak się jednak okazuje nic nie trwa wiecznie. Poniżej jednoznaczna wypowiedź mec. Gwiazdowskiego dotycząca deregulacji (także zawodów prawniczych !).

http://www.biztok.pl/R-Gwiazdowski-Deregulacja-zawodow-jest-potrzebna-jak-powietrze-WIDEO-a6555

Jest to chyba pierwszy i jedyny Adwokat, który tak bezpośrednio odpowiada się za "deregulacją! 

To trzeba odnotować (i podkreślić "wężykiem") !!! Wprost nie mogę się doczekać reakcji Izby Adwokackiej. 

ps.
O rzekomej wyjątkowości przedstawicieli zawodów regulowanych ja napisałem szerzej tu: http://deregulacja.blogspot.com/2012/09/wyjatkowosc-przedstawicieli-zawodow.html
 

Argument "wyjątkowości" Polski.

Wśród zwolenników regulacji zawodowych często pojawia się argument, iż "wyjątkowość" Polski uzasadnia dokładnie taką liczbę zawodów regulowanych.

To słaby argument!

Oto dwa bliźniacze kraje: Czechy i Słowacja.
Podobny język, podobna (częściowo wspólna) historia, podobne społeczeństwo...

Regulacje zawodowe zupełnie inne:
Czechy - 404 zawody regulowane (jeszcze więcej niż w Polsce!).
Słowacja - 181 zawodów regulowanych (średnia Unijna).

...i z tej ponad dwukrotnej różnicy w stopniu uregulowania działalności zawodowej nie wynika nic co mogłoby świadczyć na niekorzyść Słowaków.
Wręcz przeciwnie - wzrost PKB w 2011 roku to:
- dla Czech 1,65%
- dla Słowacji 3,3% (dwukrotnie więcej !)   


ps.
Choć liczby zawodów regulowanych w poszczególnych krajach wyglądają zaskakująco - nawet rekorowe 47 Estońskich zawodów regulowanych to nie mało - wato spojrzeć co to za zawody... Pośród 47 zawodów regulowanych w Estonii, aż 41 to zawody medyczne (podzielone wedle specjalności: Kardiolog, Pediatra, Neurolog, itd.).
pss.
Dla ciekawskich - wzrost PKB w 2011 r. dla Estonii to 7,64%.

piątek, 14 grudnia 2012

Regulacja w liczbach i faktach.

W temacie "deregulacji" często szafuje się liczbami dotyczącymi ilości zawodów regulowanych.
Dane to pochodzą najczęściej stąd: Unijnej Bazy Zawodów Regulowanych
Z tej bazy dowiemy się m.in., że:
W Unii jest 4873 zawodów regulowanych (średnio 180 zawodów w każdym z krajów unii).
Na skrajnych biegunach są... kraje postkomunistyczne !!!
Niekwestionowanymi liderami są:
Czechy - 404 zawody regulowane,
Polska - 368 zawodów regulowanych,
(...i długo, długo nic)
Natomiast wśród najbardziej liberalnych są m.in.
Estonia - 47 zawodów regulowanych,
Łotwa - 61 zawodów regulowanych,
Litwa - 69 zawodów regulowanych,
Rumunia - 95 zawodów regulowanych,
Bułgaria - 116 zawodów regulowanych.

ALE TO TYLKO LICZBY !!!

Bardziej istotnym jest JAK i CO jest jest objęte regulacjami zawodowymi !


JAKIE SĄ REGULACJE ZAWODOWE

Tutaj bardzo istotnym jest zakres regulacji.
Oto znaczna część "regulacji" zawodowych ujętych w powyższych statystykach nie dotyczy usług prywatnych.
Oto Szwed ma prawo korzystać (w swojej prywatnej sprawie) z dowolnie wybranego usługodawcy (zarówno Królewskiego Adwokata, jak i nie-Adwokata).
Oto Holender na prawo korzystać (w swojej prywatnej inwestycji) z dowolnie wybranego projektanta (zarówno Architekta, jak i nie-Architekta).


CO JEST OBJĘTE REGULACJAMI ZAWODOWYMI

Tu  Polska jest liderem wolności (nie pomyliłem się !).

W Polsce (w przeciwieństwie do większości krajów Unijnych!) zupełnie wolnorynkowe są zawody  bardzo odpowiedzialne !!!
Dla przykładu zawód Psychologa jest regulowany w 24 krajach unijnych, gdy tymczasem Polska regulacja zawodowa, choć istniała przez lata - to jednak nigdy nie weszła w życie (na skutek braku rozporządzeń ministerialnych). Skutkiem czego jesteśmy wśród niewielu krajów gdzie usługowo zdrowiem psychicznym (w gabinetach psychoterapii) mógł i może zajmować się dosłownie każdy!
Zawód Niani (opiekunki dziecięcej) - również był i jest w Polsce wolnorynkowy, choć opiekunkom powierzamy nasze dzieci, a więc to co najcenniejsze (ciekawy artykuł nawiązujący do zawodu Niani tu: http://wyborcza.biz/biznes/1,100897,11418763,Zamknijmy_zawod_niani_.html)
I na koniec "perełka"... oto jesteśmy jednym z niewielu krajów w Europie gdzie zupełnie wolnorynkowe są prywatne usługi medyczne! W Polsce każdy może zostać "uzdrowicielem" i przyjmować pacjentów choćby od jutra!

Czy w związku z tą wolnością życie i zdrowie Polaków jest w jakiś sposób szczególnie zagrożone? Nie.
Myślę, że można śmiało zaryzykować tezę, iż np. korzystanie z polskich Psychoterapeutów (zupełnie wolnorynkowych!) nie jest wcale bardziej niebezpiecznie niż korzystanie z Psychoterapeutów w 24 krajach unijnych gdzie istnieją odpowiednie regulacji zawodowe!

ps.
W świetle powyższego bardzo ciekawie brzmi pytanie - kogo i czego chroni te nasze rekordowe 368 regulacji zawodowych ?...


środa, 12 grudnia 2012

Kilka słów do zwolenników lewicy !

Chociaż samemu daleko mi do poglądów lewicowych, to szanuję poglądy "nowoczesnej lewicy" (na wzór Skandynawski). Nie da się zaprzeczyć, iż kraje Skandynawskie przodują w corocznych rankingach jakości i długości życia obywateli. 

Nasza krajowa lewica też skłania się ku "nowoczesnej lewicy". Najpierw Ruch Palikota, a później SLD deklarował, iż rzekomo chce być "nowoczesną lewicą rodem ze Skandynawii".

Tyle, że Kraje Skandynawskie (poza skrajnie wysokimi podatkami rzędu 50%), cechują się również niespotykaną w innych rejonach Europy wolnością gospodarczą (w tym całkowitą wolnością od monopoli korporacyjnych) ! 

Szwed czy Fin (mieszkając w UE!), może swobodnie zdecydować czy chce powierzyć prowadzenie własnej prywatnej sprawy sądowej (nawet karnej czy rodzinnej) Adwokatowi czy nie-Adwokatowi  (bez względu na jego wykształcenie czy doświadczenie).

Szwed czy Fin (mieszkając w UE!), może swobodnie zdecydować czy chce powierzyć projektowanie własnego prywatnego domu Architektowi czy nie-Architektowi (bez względu na jego wykształcenie czy doświadczenie).

Powyższa wolność to jedno z kluczowych założeń "nowoczesnego państwa lewicowego". 
Oto brak "przywilejów korporacyjnych" skutkuje tym, że w krajach Skandynawskich liczą się wyłącznie umiejętności, a nie jakieś "powiązania rodzinne", "układy towarzyskie" i "papierki" (jak w naszej Rzeczpospolitej Korporacyjnej .  

Mając na uwadze powyższą zasadę, Szwedzi wiedzą, że każda zarobiona Korona Szwedzka jest  zarobiona uczciwie i 100% należna usługodawcy. Dlatego w Szwecji zarobki obywateli... są de facto jawne. 
Już to widzę jak Adwokaci czy Notariusze w Polsce ujawniają swoje zarobki.



A co robi nasza krajowa lewica... broni absurdalnych monopoli korporacyjnych śmiesznymi plakatami z bezrobotnym Adwokatem w drogim garniturze i z tabletem... 
Sympatykom lewicy (szczególnie Ruchu Palikota i SLD) pozostawiam pod rozwagę na ile jest to "nowoczesna lewica".

wtorek, 11 grudnia 2012

"Niezależność" adwokacka zagrożona przez korporację.

Regulacje zawodowe, dają "władzy" nieograniczony wpływ na przedstawicieli zawodów. W każdej chwili "władza" może pod byle pretekstem odebrać niepokornemu przedstawicielowi zawodów regulowanych "licencję" czy "koncesję" (np. przewodnikowi który będzie chciał oprowadzać ciekawskich turystów po dzielnicach biedy, jak to jest obecnie w modzie).
Taki przedstawiciel zawodu pozbawiony "licencji" czy "koncesji" z dnia na dzień zostaje pozbawiony źródła utrzymania i przyszłości zawodowej.

Przed pokusą wykorzystania "władzy" nad przedstawicielami zawodów regulowanych, rzekomą ochroną miały być Samorządy Zawodowe złożone wyłącznie z przedstawicieli zawodów (np. Samorząd Adwokacki). Taka jest teoria.

Jak zwykle nasza Polska praktyka jest daleka od teorii.
Powiązania Samorządu Zawodowego i "władzy" (oraz wzajemna zależność) jest tak duża, iż trudno mówić dziś o "niezależności" przedstawicieli zawodów regulowanych! Jedno "kiwnięcie palcem" przedstawicieli "władzy" i dany Samorząd Zawodowy może utracić swoje ustawowe przywileje. Dlatego trudno się dziwić, iż Samorządy Zawodowe "będą tańczyć jak im władza zagra".  

W tym kontekście bardzo niepokojąco brzmi dzisiejszy news ONETu (nie żadnego fanatycznego prawicowego portalu, tylko ONET'u czyli portalu internetowego z grupy TVN !!!):

Oto, zgodnie z tą wiadomością, Adwokatura Polska "pacyfikuje" mec. R. Rogalskiego i wszczyna przeciw niemu postępowanie (które prowadzi m.in. do pozbawienia prawa wykonywania zawodu Adwokata !!!), tylko dlatego, że ten wytykał gen. K. Parulskiemu i prokuraturze wojskowej konkretne zaniedbania w Śledztwie Smoleńskim !!!

Uważam, że to jest pierwszy dzień końca korporacji Adwokackiej w Polsce. 
Osobiście nie mam zamiaru już nigdy korzystać z usług Adwokatów w sprawach większego kalibru niż "przekroczenie dozwolonej prędkości". Oto jak widać, jeśli tylko jest taka potrzeba, Korporacja Adwokacka może "szantażować" pozbawieniem prawa wykonywania zawodu dowolnego Adwokata w dowolnej sprawie (który wobec takiej groźby będzie wolał "utopić" moją sprawę, niż utracić źródło utrzymania i przyszłość zawodową).

Dziękuję za taką Adwokaturę. Mam zamiar tym silnej walczyć o moje prawo wyboru usługodawcy w mojej prywatnej sprawie sądowej również nie-Adwokata.      



ps.
Dla pełnej jasności:
Od "teorii zamachu Smoleńskiego" jestem bardzo daleko, nie mniej szanuję prawo rodzin do interesowania się śledztwem dotyczącym śmierci ich bliskich.

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Kolejny element wojny obrazkowej.

SLD ujawniło więcej obrazków planowanej "kampanii informacyjnej" przeciwko planowanej deregulacji (http://lewica24.pl/wywiady/2207-jonski-deregulacja-nieprzemyslana-powinny-decydowac-kompetencje.html - sam wywiad z D. Jońskim można sobie poczytać w ramach "rozrywki").

ORYGINALNY OBRAZEK SLD:


MOJA DELIKATNA PRZERÓBKA:


ps. zapraszam do robienia własnych przeróbek (wystarczy zwykły PAINT !). Można mi podsyłać na deregulacja@gmail.com . Ciekawe obrazki na pewno opublikuję !

niedziela, 9 grudnia 2012

Skarga Konstytucyjna (po raz kolejny, ale nie ostatni)

Temat Skargi Konstytucyjnej wywołuje wiele emocji.

Trudno się dziwić... 
To dość proste narzędzie, które może uczynić kogoś "deregulatorem wszech czasów" (większym od J. Gowina z PO oraz P. Wiplera z PiS razem wziętych !), z którego nikt nie chce skorzystać.

Sprzeczność większości regulacji korporacyjnych (odbierających Klientom prawo wyboru prywatnego usługodawcy, oraz odbierających młodym ludziom prawo do świadczenia prywatnych usług) z art. 31 ust. 3 Konstytucji RP jest oczywista.
Nie trzeba być prof. Rzeplińskim lub prof. Morawskim aby dostrzec, iż ograniczenia swobodnego wyboru prywatnego usługodawcy, od usługi reprezentacji przed sądem (Adwokata lub nie-Adwokata) aż po usługę oprowadzania po zabytkach (Przewodnika Licencjonowanego lub nie-Licencjonowanego) nie są ustanowione w celu:
a) ochrony bezpieczeństwa i porządku publicznego Państwa,
b) ochrony środowiska,
c) ochrony zdrowia,
d) ochrony moralności publicznej,
f) ochrony wolności i praw innych osób.

Gdzie więc leży problem braku stosowanej Skargi Konstytucyjnej ???

Zanim Ja przedstawię swój pogląd na tę kwestię, przedstawiam poglądy przedstawione w komentarzach na blogu i mailach kierowanych do mnie.

1) Częściowe utrzymanie obecnego regulacyjnego status quo.

Jak łatwo dostrzec, chyba każda czołowa partia "flirtuje" z przedstawicielami określonych zawodów regulowanych. Obowiązuje tu średniowieczna zasada: poparcie dla określonej "władzy" w zamian za przywilej monopolistyczny dla określonego cechu rzemieślniczego.
Tymczasem powołanie się na art. 31 ust. 3 Konstytucji powoduje "wycięcie w pień" około 99% regulacji korporacyjno-zawodowych, bez żadnych wyjątków dla zawodów "chronionych" przez daną partię polityczną.
Dlatego lepiej popierać deregulację określonych zawodów - obejmując swoimi planami niektóre zawody, a milcząc o pozostałych (bez głębszego merytorycznego uzasadnienia dokonanego wyboru zawodów do objęcia deregulacją).

2) Procedura obowiązująca przed Trybunałem Konstytucyjnym.

Wniesienie Skargi Konstytucyjnej wymaga współpracy z Adwokatem lub Radcą Prawnym. 
Skarga z powołaniem się na art. 31 ust. 3 Konstytucji oznacza oczywisty koniec monopolu tych profesji na rynku usług prawniczych! Nie dziwi więc brak współpracy jakiegokolwiek Adwokata lub Radcy Prawnego z tego typu Skargą Konstytucyjną. 

3) Niekompetencja polityków. 

Znajomość Konstytucji RP wśród polityków jest wątpliwa. Politycy bez "zmrużenia oka" dyskutują o konieczności istnienia regulacji zawodowych, ze względu na "ochronę klientów przed niekompetentnymi usługodawcami" albo "ochronę majątku klientów" (choć takich kryteriów ograniczania wolności Polaków Konstytucja RP nie przewiduje!!!). 




SZANOWNI POLSCY POLITYCY !
Tytuł "deregulatora wszech czasów" leży na ulicy, a prezes Trybunału Konstytucyjnego, prof. Rzepliński (znany ze swoich anty-regulacyjnych poglądów), tylko czeka na odpowiednie Skargi Konstytucyjne na zapisy ustaw ograniczające klientom wolność wyboru prywatnego usługodawcy z powodów innych niż ściśle wskazane w art. 31 ust. 3 Konstytucji !!! Wytłumaczcie nam, dlaczego boicie się sięgnąć po to narzędzie ???

piątek, 7 grudnia 2012

OTWÓRZ SYSTEM (by Przemysław Wipler, PiS)

Co raz większą popularność zdobywa projekt OTWÓRZ SYSTEM sygnowany przez posła Przemysława Wiplera (PiS).

Niestety projekt ten należy uznać za dalece niedopracowany i nie przemyślany !!!

O zamiarach "deregulacyjnych" pana posła Wiplera można więcej przeczytać w obszernym Raporcie na deregulacja.org: http://deregulacja.org/wp-content/uploads/2012/11/Zawody-regulowane-Raport-OST.pdf

Oto, w mojej ocenie, największe błędy posła Wiplera i jego planów "deregulacyjnych":

1. Nie odróżniają zawodów "publicznych" od "prywatnych".

Wśród zawodów objętych Raportem Wiplera są m.in.: Nauczyciel (raport poświęca temu zawodowi najwięcej miejsca!) oraz Strażak.
Jest to totalne "pomieszanie z poplątaniem" !!!
Deregulacja co do zasady dotyczy wyłącznie prywatnego sektora (a nie publicznego).

Nauczyciela można porównać do Lekarza.
Lekarz:
- w publicznej służbie zdrowia, mogą być wymogi (kto płaci - ten może wymagać).
- w prywatnych usługach medycznych, nie powinno być żadnych wymogów (klienci, za własne pieniądze, mogą sobie korzystać z czyich usług tylko chcą: lekarzy, uzdrowicieli, bioenergoterapeutów, zielarzy itp.).
Tak też powinno być w zakresie zawodu nauczyciela.
Publiczna edukacja: kto płaci, może wymagać.
Prywatna edukacja (prywatne kursy, korepetycje itd.): bez żadnych wymogów.

Podobnie z zawodem Strażaka.
To jest zawód finansowany z budżetu - więc "płatnik" może ustanowić dowolne wymogi.
Tak jak np. dla Policjantów.
Kto płaci - niech wymaga (testów sprawnościowych, testów na inteligencję, testów osobowościowych itp.).
Jeśli w zawodach publicznych wymogi będą źle ustawione (np. do Policji czy do Straży Pożarnej będą przyjmowani nieodpowiedni ludzie i służby te będą nieskuteczne) - to politycy za to odpowiedzialni pożegnają się z posadami w najbliższych wyborach. 

2. Powoływanie się na art. 17 Konstytucji i regulacje sektorowe UE.

Opowiadając się przeciwko deregulacji wielu zawodów (np. prawniczych) poseł Wipler i jego zespół powołują się na art. 17 Konstytucji (w szczególności wyrok TK SK 20/00) oraz Regulacje UE.

Więcej na temat zgodności deregulacji z Konstytucją RP napisałem tu:

Więcej na temat zgodności deregulacji z Regulacjami UE napisałem tu:

3. Znaczne ograniczenie deregulacji.

Poseł Wipler i jego zespół nie tylko nie chce "deregulować" zawodów prawniczych, ale też wielu innych zawodów (takich jak: urbanista czy makler) !!!

Tym samym deregulacja wg. Wiplera jest nawet bardziej ograniczona, niż "pseudo-deregulacja Gowina" (która obejmuje urbanistę czy maklera !)... nie mówiąc już o absurdalnych regulacjach których nie objął żaden z "deregulatorów" (ani ten z PiS, ani ten z PO) - np. Rzecznik Patentowy (grupa ok. 900 osób która ma monopol na reprezentacje przed Urzędem Patentowym... chociaż przed każdym innym urzędem w Polsce, od Urzędu Skarbowego po Polską Agencję Atomistyki reprezentować petenta może każdy).



ps.
Aby była jasność. Nie mam nic przeciwko posłowi Przemysławowi Wiplerowi. Uważam go za niegroźnego polityka, który chce się wypromować na "deregulacji". Nie mniej - pan Wipler powinien przemyśleć i dopracować swoje koncepcje - bo może on wyrządzić więcej złego niż dobrego dla idei deregulacji zawodów.


czwartek, 6 grudnia 2012

Ciekawy link i kolejny obrazek wojenny

Najpierw przedstawiam ciekawy tekst otrzymany od jednego z fanów mojego bloga.

Jest to tekst prof. Lecha Morawskiego z Wydziału Prawa i Administracji, Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.

LINK: www.rpo.gov.pl/pliki/12317581140.pdf

Dotyczy on co do zasady zawodów prawniczych (i już "historycznego" projektu ustawy o licencjach prawniczych).
Został przygotowany około roku 2008, prawdopodobnie dla ówczesnego Rzecznika Praw Obywatelskich - śp. Janusza Kochanowskiego - który planował "rozbroić" Rzeczpospolitą Korporacyjną odpowiednimi wnioskami do Trybunału Konstytucyjnego (niestety, po jego śmierci, nowa pani RPO wnioski do TK swojego poprzednika... wycofała).
Zawiera ciekawe tezy - w szczególności odnoszące się do art. 31 ust. 3 Konstytucji.
Nie mniej jest to artykuł pisany ze strony usługodawców, a nie klientów, którzy (tak jak Ja) również chcą mieć prawo wyboru usługodawcy (zarówno Adwokata jak i nie-Adwokata), i nie godzą się na niczym nie uzasadnione odbieranie wolności.

Nie mniej warto odnotować bardzo ciekawy cytat:

"Twierdzenie, że to w interesie obywateli korporacje prawnicze mają mieć wyłączność w  świadczeniu usług prawniczych jest przejawem zwykłej hipokryzji." prof. Lech Morawski.

...równie ciekawy jak cytat innego znanego profesora prawa:
"W interesie publicznym leży realna możliwość bycia reprezentowanym w sądzie czy urzędzie przez każdego, a nie mniej pracy i wygoda adwokatów czy radców prawnych"  prof. Andrzej Rzepliński.

Ponadto przedstawiam kolejną odsłonę mojej prywatnej "obrazkowej wojny" z plakatami SLD (link):



środa, 5 grudnia 2012

Obrazkami w regulacje zawodowe

Jak donosi TVP INFO (link) nasze ukochane SLD rozpoczyna akcję "Obrazkami w plany deregulacji zawodów".

Akcję zapowiada następujący plakat:



...na moją odpowiedź nie trzeba było długo czekać:





(Mój plakat można dowolnie rozpowszechnić. Zachęcam też do wykonania własnych przeróbek.)

ps. Jakość nie jest najlepsza, bo jak się łatwo zorientować lepiej posługuję się edytorem tekstu niż programem graficznym. 

wtorek, 4 grudnia 2012

"Nie dla idiotów" (wpis multimedialny)

Dziś forma multimedialna:

Oto Konferencja prasowa SLD, gdzie prezentowany jest pomysł szukania poparcia u nowego prezesa PSLu przeciw deregulacji, a także zostaje przedstawiony pierwszy zawód który ma zostać objętych ochroną: Notariusze (o deregulacji Notariuszy więcej napisałem TUTAJ):

Ponadto przedstawiony jest zupełnie nowatorski zmniejszenia ilości zawodów regulowanych o ok. 100.

TV SLD (konferencja prasowa):



.

Proponuję od razu ustawić fragment od 7:10 gdzie SLD przekazuje swój nowatorski pomysł na deregulację i zmniejszenie liczby zawodów regulowanych o około 100 poprzez... ich łącznie. Jakkolwiek absurdalnie to brzmi - człowiek z SLD mówi to zupełnie poważnie !
Na pierwszy "ogień" (zupełnie poważnie!) proponuje "deregulację" zawodu przewodnika, poprzez połączenie 3 zawodów przewodników (górski, miejski i turystyczny) w jeden zawód regulowany. No i tym prostym ruchem będzie wielki sukces "deregulacyjny" - 2 zawody mniej (378 zamiast 380). 

Polecam również fragment od 6:30 - gdzie człowiek z SLD przyznaje wprost, że SLD chce zachować regulacje zawodowe, dla ochrony "finansów i mienia obywateli" (...głupich obywateli???).
W tym miejscu SLD wykazuje się po prostu elementarną nieznajomością Konstytucji RP, która w art. 31 ust. 3 NIE PRZEWIDUJE takiej przesłanki odbierania Polakom wolności jak "ochrona finansów i mienia obywateli". Zapytajcie mecenasa Kalisza !!!

Na to wszystko jest tylko jeden komentarz:

KAZIK - Czy wy nas macie za idiotów (z albumu Oddalenie):






Specjal thanks go to M.Z. z bloga "Wolne Przewodnictwo" który wygrzebał ten wspaniały klip z konferencją SLD.

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Koporacja zawodowa w sosie własnym

Oto "niszowe" sprawozdanie z wewnętrznego spotkania korporacji Radców Prawnych w sprawie nadchodzącej deregulacji:

http://www.kancelaria.lex.pl/czytaj/-/artykul/zawody-zaufania-publicznego-przetrwaja-kryzys

Kilka spostrzeżeń:

1) Fragment pierwszy:
"przedstawiciele zawodów prawniczych zastanawiali się, czy nadal można o nich mówić, jako o zawodach zaufania publicznego"

Oto przedstawiciele zawodów prawniczych sami chcą decydować czy są czy nie są "zawodem zaufania publicznego". A ja głupi myślałem, że o uznaniu jakiegoś zawodu za "zawód zaufania publicznego" przemawiają jakieś ogólne i uniwersalne kryteria (Jakie? Nie wiadomo, bo nikt w Polsce jeszcze się nad tym poważnie nie zastanawiał...).



2) Fragment drugi:

"Prezes Maciej Bobrowicz remedium na pozostanie zawodem zaufania publicznego widzi w rozmowie i porozumieniu z Ministerstwem Sprawiedliwości."

Co prezes korporacji Radców Prawnych miał na myśli ? Czyżby utożsamiał pojęcie "Zawodu Zaufania Publicznego"  z ustawowym monopolem dla danej grupy zawodowej połączonym z pobieraniem "haraczu korporacyjnego" (O którym więcej napisałem TUTAJ) ? Czy nie myli przypadkiem skutku z przesłanką ???

Albo się jest zawodem zaufania publicznego, albo nie. Żadne "porozumienie z Ministrem Sprawiedliwości" (choćby nawet był nim mec. R. Kalisz) tego nie zmieni!!!


3) Fragment trzeci (wymagający szczególnego podkreślenia):

"Całe lata urabiania pracowników ministerialnych dają efekty, ostatnio nawet resort zgodził się na podwyższenie opłat za aplikację radcowską  – powiedział prezes Bobrowicz."

Oto dzięki "urabianiu" urzędników, korporacja może wyciągać jeszcze więcej pieniędzy z kieszeni młodych adeptów prawa, którzy w ten sposób płacą de facto za uzyskanie "papierka" umożliwiającego wykonywanie zawodu na tym zmonopolizowanym rynku !!!

Ale cóż się dziwić, korporacje prawnicze doświadczenie mają ogromne. Parafrazując prezesa Bobrowicza można powiedzieć również, że: całe lata urabiania polityków dają efekt w postaci możliwości pobierania od Klientów zawyżonych opłat za usługi prawnicze świadczone na zmonopolizowanym rynku (obciążone "haraczem korporacyjnym") .


Dla mnie z tego fragmentu (w kontekście całego artykułu) płynie przesłanie: Zawodem Zaufania Publicznego zostaje się w Polsce poprzez "urabiane" Ministrów (i innych polityków). 
Może i to jest "oczywista oczywistość" dla każdego (nawet niezbyt uważnego obserwatora korporacyjnej rzeczywistości). Nie mniej - nigdy nie zostało to wyartykułowane tak jasno przez prezesa jednej z korporacji zawodowych. 


4) Fragment czwarty (a w zasadzie jego brak).


Oto - jak zwykle - nikt nie zastanowił się nad taką oczywistą rzeczą jaką jest przesłanka utrzymywania tych wszystkich ograniczeń korporacyjnych, tj. ograniczeń w prawie swobodnego wyboru prywatnego usługodawcy przez Klientów, czy wyboru rodzaju wykonywanej działalności przez młodych ludzi ??? Która to z przesłanek z zamkniętego katalogu określonego w art. 31 ust. 3 Konstytucji RP? Może "ochrona środowiska" albo "zdrowia" ?... Kiedy do tej kwestii odniosą się wielcy piewcy polskiego korporacjonizmu ?


sobota, 1 grudnia 2012

Zaskakująca historia "korporacjonizmu".

Wątek historii regulacji korporacyjnych w Polsce z moich poprzednich wpisów zainspirował mnie do prześledzenia historii regulacji dotyczących korporacji zawodowych na świecie.

Nie chodziło mi o odległą historię, gdy jakiś "cech rzemieślnicy" za zasługi dla jakiegoś władcy otrzymywał "quasi-nagrodę" w postaci lokalnego monopolu na swoje usługi.
Chodzi mi o nowożytne regulacje korporacyjne, w konstytucjach i ustawach...

Już krótkie rozpoznanie wystarczyło, aby dowiedzieć się, że korporacjonizm zawodowy jako współczesna doktryna zrodził się w głowach myślicieli (szczególnie Włoskich) z drugiej połowy XIX w., ale prawdziwą ojczyzną regulacji korporacyjnych są Włochy z początku XX w... a konkretnie Faszystowskie Włochy.

Wiem jaka to kontrowersyjna teza, dlatego ograniczę się jedynie do przytoczenia fragmentu z Wikipedii oraz znamiennego cytatu. 

Najpierw fragment z Wikipedii dla hasła Faszyzm Włoski:

"Jedną ze specyficznych cech ustroju faszystowskiego był korporacjonizm. Twierdzono, że we Włoszech nie występuje zjawisko walki klasowej, że jest jedność narodowa. Przyjmując tezę o zgodności interesów pracowników i pracodawców rozwiązano dotychczasowe związki zawodowe (Powszechna Konfederacja Pracy) i utworzono korporacje, czyli związki poszczególnych zawodów, zrzeszające zarówno pracowników, jak i właścicieli. Twórcą idei korporacyjnej był Edmondo Rossoni.
Stosunki pracy i zasady organizacji korporacyjnych uregulowała ustawa z kwietnia 1926 roku. Wszystkie korporacje podlegały 6 konfederacjom (przemysłu, rolników, kupców, transportu morskiego i powietrznego, banków). Całość podlegała Ministerstwu Korporacji (od lipca 1926). Początkowo ministrem korporacji był Mussolini. 21 kwietnia 1927 wydał on Kartę Pracy, która w 30 artykułach precyzowała obowiązek pracy, sprawy socjalne i zakaz strajków i lokautów. Nastąpiło przenikanie się państwa, partii i korporacji. Drugim ministrem korporacji został Giuseppe Bottoi. Po kryzysie lat 1929-1933 państwo przejęto kontrolę nad znaczną częścią gospodarki. System korporacyjny i włoska polityka społeczna wzbudzały zainteresowanie wielu krajów."

A następnie zmienny cytat:


"Faszyzm powinien właściwie być nazywany korporacjonizmem, ponieważ to połączenie sił Korporacji i Rządu"

BENITO MUSSOLINI*



Ciekawe czy zwolnicy regulacji korporacyjnych w naszych rodzimych ustawach zdają sobie sprawę z tak znamienitego rodowodu swoich poglądów...



*według przeważających źródeł sformułowanie to nie pochodzi bezpośrednio od Benito Mussoliniego, ale od Giovanniego Gentile (jednego z ideologów faszyzmu włoskiego, ministra edukacji w rządzie Mussoliniego), który zawarł je w tekście opublikowanym pod nazwiskiem Mussoliniego. 

SUPELEMENT (z komentarza M.Z.):

Notatka PAP z 3 marca br.:
WŁOCHY
Rząd Mario Montiego postanowił w ramach uzdrawiania finansów państwa i działań na rzecz wzrostu gospodarczego znieść liczne ograniczenia blokujące dostęp, zwłaszcza młodych ludzi najbardziej dotkniętych bezrobociem, do wielu zawodów. Sam Monti zapowiadając takie inicjatywy, zawarte w pakiecie w sprawie liberalizacji, nazwał je "rozbrojeniem korporacji" i walką z syndromem "twierdzy".
Jako dodatkowy argument przemawiający za koniecznością likwidacji bądź ograniczenia wpływów zrzeszeń zawodowych (tzw. ordine) przytacza się to, że większość z około 30 obecnie działających powstało w dobie rządów Benito Mussoliniego.
O bardzo mocnej pozycji takich grup zawodowych świadczą strajki i protesty, jakie od pierwszej chwili wywołuje rządowy pakiet liberalizacyjny. W obliczu demonstracji i akcji protestacyjnych rozporządzenia te są stale zmieniane, a gabinet wycofuje się z niektórych z nich.
Najostrzej protestowali włoscy taksówkarze, uważani za jedną z najbardziej zamkniętych grup zawodowych i bardzo ostro krytykowani przez prasę oraz opinię publiczną za wysokie ceny i niski poziom usług. Nie zgadzają się na zwiększenie liczby wydawanych licencji. Przypominają, że w największych włoskich miastach, zwłaszcza w Rzymie i Mediolanie, musieli swego czasu zapłacić ponad 100 tysięcy euro za licencję na taką działalność - co zwykle oznaczało konieczność zaciągnięcia kredytu - i nie akceptują żadnych przywilejów dla tych, którzy na bardziej korzystnych zasadach mieliby otrzymać możliwość świadczenia usług taxi.
Pakiet liberalizacji, nad którym pracuje obecnie parlament, przewiduje też m.in. zwiększenie konkurencyjności w usługach notarialnych. Oznacza to, że do 2014 roku może powstać 500 nowych kancelarii notarialnych.
Wiele emocji wzbudza także sprawa ograniczeń w dostępie do zawodu dziennikarza. We Włoszech nie można go wykonywać, jeśli nie należy się do zrzeszenia dziennikarzy. Aby zostać jego członkiem, trzeba zdać egzamin, za który opłata wynosi 400 euro, i wnosić coroczne składki. Niektóre środowiska z partią Radykałów na czele domagają się wolnego dostępu do zawodu dziennikarza i likwidacji zrzeszenia dziennikarzy, wręcz nazywając tę organizację "faszystowską pozostałością".
Włoski Urząd Antymonopolowy szacuje, że otwarcie dostępu do zamkniętych dotąd zawodów może zwiększyć wzrost gospodarczy o 1,5 proc. rocznie.

piątek, 30 listopada 2012

Zasłużeni dla "regulacji"

Poprzednie posty (i komentarze do nich) zainspirowały mnie aby napisać krótki rys historyczny "regulacji zawodowych", wskazując niechlubne zasługi w tym zakresie każdej z czołowych partii (ustalając ich subiektywny ranking):

Na pierwszym miejscu wśród zasłużonych dla "regulacji" należy wskazać SLD (wraz ze swoimi poprzednikami typu SdRP).

Większość regulacji zawodowych (po czasach PRLu, nieoczekiwanie zakończonych w 1989 r. liberalną ustawą Wilczka-Rakowskiego) została przywrócona w kadencji sejmu 1993-1997. Była to kadencja (dzisiejszego) SLD wraz z PSLem.
Dodatkowo trzeba wskazać jednego z liderów SLD -  mec. R. Kalisza - jako jednego z czołowego polityka pro-regulacyjnego. Uchodzi on za domniemanego autora art. 17 Konstytucji RP. Symbolicznie jego działalność obrazuje przebieg debaty na Deregulacją Gowina, gdzie mec. R. Kalisz pojawia się jako ten który "dogaduje" i przeszkadza dyskutantom.
Myślę, że to pierwsze miejsce nie jest niczym niechlubnym dla SLD.
Obecnie to SLD jest jedyną partią która wprost zagłosowała przeciwko skierowaniem Deregulacji Gowina do dalszych prac sejmowych.

Na drugim miejscu wśród zasłużonych dla "regulacji" należy wskazać PSL.

Po pierwsze należy wskazać na PSL jako koalicjanta z kadencji 1993-1997.
Dalej należy wskazać na PSL jako nieoficjalnego "patrona" wielu korporacji zawodowych, np. Radców Prawnych czy Rzeczników Patentowych.
Należy również wskazać na oryginalne i po prostu śmieszne pomysły, typu regulacja zawodu... aktora (z 2008 r.)!
http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/134564,ustawa-o-wykonywaniu-i-ochronie-zawodu-aktora.html 
O ile dobrze pamiętam przesłanką powstania tego projektu ustawy nie była ani ochrona bezpieczeństwa Państwa, ani ochrona zdrowia obywateli, ale... wypowiedź urażonego znanego aktora, który stwierdził, iż "bracia Mroczkowie i Cichopek to nie aktorzy".
Taki to PSL ma szacunek dla Konstytucji RP (szczególnie art. 31 ust. 3).
Już tylko potwierdzeniem zasłużonego drugiego miejsca było stanowisko PSLu w sprawie Deregulacji Gowina: "za a nawet przeciw" (co słusznie zostało odczytane przez min. Gowina jako "przeciw").

Na trzecim miejscu w swoim rankingu zasłużonych dla "regulacji" umieszczam PO (wraz ze swoimi poprzednikami: Unią Demokratyczną i Unią Wolności).

W mojej ocenie PO w pełni założyło na trzecie miejsce w tym subiektywnym rankingu. Zarówno swoimi zasługami w zakresie "regulacji", jak i grzechami zaniechania w zakresie "deregulacji".
Wśród zasług "regulacyjnych" można wskazać np. projekt ustawy regulującej 16 zawodów "około medycznych" (typu masażysta), nad którą pracowało Ministerstwo Zdrowa pod kierownictwem pani minister Kopacz.
Do tego na konto PO należy zaliczyć grzechy w zakresie "deregulacji". Zapowiadana już od 5 lat "deregulacja", okazuje się pseudoregegulacją (niewiele w niej rzeczywistej deregulacji czyli zwrócenia Klientom prawa do swobodnego wyboru prywatnego usługodawcy, zarówno z korporacji, jak i nie-korporacji).
Potwierdzeniem zasłużonego trzeciego miejsca są nawet dzisiejsze pomysły: np. jakaś międzyresortowa komisja ds. "mowy nienawiści" (kojarząca się z cenzurą) tylko dlatego, że jakiś nikomu nie znany reżyser, powiedział na jakimś niszowym spotkaniu, coś o "egzekucji na tuzinie dziennikarzy" używając tego sformułowania jako metafory (co jest chyba oczywiste dla wszystkich!).

Na czwartym miejscu w swoim rankingu umieszczam PiS (wraz ze swoimi poprzednikami typu AWS).

Najpierw niekwestionowane zasługi dla "regulacji zawodowej" i tu należy wymienić m.in.
- Ustawę o psychoterapeutach z 2000 r. która nigdy nie weszła w życie tylko dzięki opieszałości poszczególnych Ministrów Zdrowia, zobowiązanych do wydania odpowiednich Rozporządzeń.
- Ustawę o rzemiośle (nowelizację) z 2006 r. która nigdy nie weszła w życie tylko dzięki senatorom.
Dopiero czwarte miejsce PiS zawdzięcza plusowi jakim była tzw. Ustawa Gosiewskiego z 2005 roku, która nie była "deregulacją" zawodów prawniczych (bo modyfikowała ustawy korporacyjne, a nie prawo klientów do swobodnego wyboru usługodawcy, np. art. 87 kpc), ale przynajmniej rozpoczęła dyskusję na temat patologii w regulacjach zawodowych prawników.

Na piątym miejscu umieszczam Ruch Palikota.

To nowa partia więc nie ma jeszcze wielkich zasług w zakresie "regulacji". Nie mniej należy odnotować:
- sceptyczne stanowisko wobec Ustawy Gowina,
- grzech zaniechania Palikota z poprzedniej kadencji, gdzie kierując komisją Przyjazne Państwo, pomimo szumnych zapowiedzi zdołał zderegulować dwa, jakże kluczowe dla gospodarki, obszary działalności zawodowej: planowanie lasów i produkcja tablic rejestracyjnych.


ps.
Myślę, że powyższe częściowo wyjaśnia dlaczego żadna z czołowych partii politycznych nie jest zainteresowana bardzo prostym i skutecznym krokiem "deregulacyjnym" - to jest wniesieniem skargi konstytucyjnej na wszystkie zapisy odbierające klientom wolność wyboru usługodawcy (typu art. 87 kpc) i wolność wyboru zawodu młodym ludziom - z powodów innych niż ściśle określone w art. 31 ust. 3 Konstytucji RP.

poniedziałek, 26 listopada 2012

Regulacje jednak "forever"

Kolega M.Z. na blogu Wolne Przewodnictwo opublikował bardzo ciekawą polemikę z moim poprzednim wpisem Regulation Now Regulation Forever.

Polemika tu: http://wolneprzewodnictwo.blog.pl/2012/11/25/jak-to-jest-z-ta-cenzura-i-regulacja-na-zawsze/

Oto moja kontr-polemika:

1)
Należy zgodzić się z tym, że formalnie brak jest ciągłości pomiędzy regulacjami zawodowymi z czasów PRLu, oraz III RP.
Na skutek Ustawy Wilczka-Rakowskiego z 1988 r. (totalna deregulacja !), została przerwana "ciągłość" regulacji zawodowych, które były stopniowo przywracane około połowy lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Jednak istotnym jest tu sposób stopniowego "przywracania" niemal wszystkich zlikwidowanych przez Wilczka-Rakowskiego regulacji zawodowych. Oto brak było większych uzasadnień tego typu "ponownych" regulacji (po prostu powoływano się na względy "historyczne" i to wystarczyło).

Tak też postąpiono "przywracając" monopol licencjonowanych przewodników miejskich (wcześniej obecny jako monopol przewodników z PTTK). Nikt wielce się nie zastanawiał, jakie jest uzasadnienie dla takiej regulacji. Skoro jeszcze kilka lat temu taki monopol istniał "to przecież musiało być jego jakieś głębokie uzasadnienie".
W przypadku przewodników miejskich, to "głębokie uzasadnienie" okazało się nie lada pułapką, gdyż tym historycznym (PRL'owskim) uzasadnieniem była... "cenzura" treści przekazywanych przez pośredników.

Przykład ten idealnie pokazuje "krótką pamieć" co do przesłanek wprowadzania poszczególnych regulacji.


2)
Nie uważam, że "deregulacja" jest niemożliwa. Uważam tylko, że energia jaka jest poświęcana "deregulacji" jest niewspółmiernie większa, niż ta jaka jest poświęcana "regulacji".
Proporcja jest taka, jak energia którą pracownicy poświęcają na walkę o 100 zł podwyżki pensji, w stosunku do tej jaką są gotowi poświęcić na sprzeciw wobec 100 zł obniżki pensji.

To powoduje, że każda już raz wprowadzona regulacja jest bardzo trudna do odwrócenia - a więc jest (prawie) "forever".

W Polsce jak na razie wszystkie "regulacje" są "forever".

Jak słusznie zauważa M.Z. - "deregulacją" byłoby usunięcie całych rozdziałów ustaw (a nie ich "modyfikacja"). I takiej "deregulacji" nigdy w Polsce nie było i nie ma w planach min. Gowina.
Co do niedoszłej Ustawy o rzemieślnikach - to w tym zakresie nigdy nie doszło do "regulacji" (dzięki senatowi). Gdyby tylko regulacja doszła do skutku... byłaby to regulacja "forever" (a przynajmniej bardzo trudna do uchylenia). Podobny los spotkał również Ustawę o psychoterapeutach - w tym zakresie również nie jest konieczna "deregulacja" gdyż nigdy nie doszło do "regulacji" (dzięki kolejnym Ministrom Zdrowia którzy przez 10 lat nie kwapili się do wydania Rozporządzeń wykonawczych do ustawy). Dalej - podobny los spotkał całkiem niedawny pomysł Ustawy o zawodach około-medycznych (typu masażysta), do której to regulacji nigdy nie doszło (dzięki zmianie na stanowisku Ministra Zdrowia).

Wbrew stanowisku M.Z. żadnej z dotychczasowych zmian w ustawach prawniczych (od tzw. "Lex Gosiewski" z 2005 r.) nie można nazwać "deregulacją". To była tylko "korekta" zasad dostępu do korporacji monopolizujących ten rynek. Prawdziwa "regulacja" znajduje się zupełnie gdzie indziej: w przepisach ograniczających klientom prawo wyboru usługodawcy (takich jak art. 87 k.p.c.) - które to regulacje nie uległy i nie mają ulec zmianie.






niedziela, 25 listopada 2012

Regulation now, Regulation Forever

Amerykanie mawiają: "Regulation now, Regulation Forever" [Regulacja teraz, Regulacja na zawsze].

To powiedzenie oddaje niezwykłą cechę wszelkich regulacji (w tym regulacji korporacyjnych), jaką jest  trudne "odwrócenie" już raz wprowadzonych zasad.

Źródeł tego paradoksu jest z pewnością wiele - ja, zainspirowany bardzo ciekawym blogiem: http://wolneprzewodnictwo.blog.pl/ , chcę przedstawić dwa z nich:

1) "Krótka pamięć".

Gdy wprowadza się regulacje, jest to czymś uzasadnione (np. aktualną sytuacją polityczną lub gospodarczą, nadzwyczajny wydarzeniem z danego roku itd.itp.). Jednak po pewnym czasie przesłanki uchwalenia danego prawa... zostają po prostu zapomniane, a daną regulację traktuje się za "naturalną" i nie wymagającą ponownego uzasadnienia. Z czasem regulacje te stają się tak "naturalne", że inny stan jest wręcz nie do wyobrażenia !

Oto najbardziej prawdopodobną przesłanką wprowadzenia regulacji w zawodzie przewodników miejskich była... cenzura (charakterystyczna dla ustroju poprzedniej epoki dbałość o "jedynie słuszną wersję historii"). Choć dziś (w rzekomo wolnej i demokratycznej Polsce) "cenzura" jest nie do pomyślenia, to jednak ona  istnieje "pod przykrywką" wymogów dla przewodników miejskich !

To tylko jeden zawód regulowany...

Jakie były przesłanki regulowania pośrednictwa w nieruchomościach około 10 lat temu (tyle liczy sobie regulacja w zakresie pośrednictwa w obrocie nieruchomościami) ?
Jakie były przesłanki regulowania prywatnych usług radcowskich (usług prawniczych dla przedsiębiorstw) około 30 lat temu (bo tyle liczy sobie korporacja radców prawnych, choć pełne uprawnienia uzyskała w rzeczywistości zaledwie ok. 10-15 lat temu) ? 
Jakie były przesłanki regulowania prywatnych usług adwokackich ponad 80 lat temu (tyle liczy korporacja adwokacka) ?
...któż to dziś pamięta...

Ponadto, można zadać (z pozoru retoryczne) pytanie... GDZIE JEST "NORMALNIE":
- w Polsce, gdzie klient który chce prywatnie zlecić usługę zastępstwa prawnego przed Sądem może korzystać wyłącznie z usług jedynie słusznego Adwokata. czy, 
- np. u naszego zamorskiego sąsiada, w Szwecji, gdzie klient który chce prywatnie zlecić usługę zastępstwa prawnego przed Sądem może skorzystać z dowolnie wybranego przez siebie usługodawcy (zarówno Adwokata jak i nie-Adwokata) ??? 

2) "Zawziętość w obronie uzyskanych przywilejów"

Jak twierdzi prof. D. Kahneman (laureat nagrody nobla z ekonomii w 2002 r.), ludzie są genetycznie "zaprogramowani" do minimalizowania strat, o wiele bardziej niż zabiegania o "zyski".
Mówiąc w skrócie: do walki o 100 zł podwyżki pensji mało kto ma zapał, ale groźbę 100 zł obniżki pensji większość uzna za skandal, któremu trzeba się przeciwstawić za wszelką cenę.

Dlatego też niech nikogo nie dziwi taka zawzięta obrona przywilejów korporacyjnych, która (jak ujawnił min. Gowin w tym wywiadzie: http://allinuj.pl/filozofia-deregulacji-czyli-jaroslaw-gowin-w-akcji-spectrum-n58.html) przejawia się nawet agresją (przerywanie spotkań, wykrzykiwanie adresem min. Gowina mało przyjemnych słów, a także groźby wobec kolegów, którzy opowiadają za deregulacją - tak wspomniani już przewodnicy turystyczni) !!!

Oczywiście nie muszę dodawać, iż obrońcy przywilejów korporacyjnych wcale nie walczą o 100 zł, ale o znacznie więcej "wyciągane" z naszych, Klientów, kieszeni - co dodatkowo uzasadnia tak wielką "zawziętość" sięgającą nawet agresji.  

piątek, 23 listopada 2012

Własne logo + Profil na Facebook'u

Z okazji jubileuszu małe zmiany:

1) DEREGULACJA BLOG otrzymał swoje własne logo (jak widać obok). Mam nadzieję, że jest "zjadliwe".

2) DEREGULACJA BLOG ma stronę na Facebook'u (http://www.facebook.com/pages/Deregulacja-Blog/329672403807116) - aby było łatwiej śledzić kolejne wpisy na blogu i polecać się znajomym (o co niektórzy prosili w mailach).

czwartek, 22 listopada 2012

3000 odwiedzin / 50 wpisów

Tym razem "podwójny jubileusz":
3000 odwiedzin bloga oraz 50 wpisów.

Jak pisze "CeZik" (internetowy muzyk) sukces zaczyna się od 1 mln odwiedzin... Być może i mój blog taki sukces kiedyś osiągnie... Choć podobno bez Fan Page na Facebook'u jest to mało prawdopodobne (może ktoś zainteresowany jest prowadzeniem ???).

A wracając na "ziemię"...
Nie jest moją ambicją sukces internetowy na miarę CeZika. Mam nadzieję skłonić do refleksji kilka osób, które skłonią do myślenia kolejne kilka osób, które skłonią do myślenia kolejne kilka osób...

ps.
Nieoczekiwanie największym zainteresowaniem cieszy się październikowy wpis dotyczący deregulacji... zawodu księgowego (http://deregulacja.blogspot.com/2012/10/gowin-jednak-potrafi-deregulacja-zawodu.html).

Jak łatwo zauważyć częstotliwość pojawiania się nowych wpisów nieco spadła (jednak to rodzina jest najważniejsza). Ku zmartwieniu korporacji zawodowych nie mam zamiaru porzucić tego bloga, a zniecierpliwionych czytelników zachęcam do przeglądania archiwalnych wpisów.

Jak zwykle zachęcam do czytania i polecania mojego bloga go znajomym.

środa, 21 listopada 2012

"etyka korporacyjna" (przez małe e)

Każda z korporacji zawodowych jako jeden z argumentów za swoją egzystencją podaje "czuwanie nad etyką" swoich członków.Oczywiście nie muszę dodawać, że Etyka (przed duże E) to zasady moralne, które każdy ma w sobie, a nie system zewnętrznych "nakazów i zakazów" których nie przestrzeganie grozi wykluczeniem z zawodu przez komisję etyczną (przez małe e).Jest oczywistym, że nie da się wszystkiego "spisać" czy poddać ocenie komisji etycznej.To czy ktoś będzie prezesem-słupem, firmującym ponad ustawowe zarobki jakiegoś pazernego działacza PSLu na stanowisku "dyrektora generalnegopaństwowej spółki - nigdy nie zostanie ujęte w katalog "nakazów i zakazów", ale wynika z osobistych uwarunkowań i zasad wewnętrznych określonego człowieka !!!Ale dość tego wprowadzenia!Oto, co kilka dni temu wymyśliła Korporacja Zawodowa Pośredników w Obrocie Nieruchomościami:

http://sponpk.kip.pl/78,38,div-bardzo-wazny-komunikat-komisji-prawnej-i-etyki-polskiej-federacji-rynku-nieruchomosci-div.html

http://www.pfrn.pl/page/1407

W skrócie:"Komisje Etyki oraz Prawna PFRN po przeanalizowaniu problemu na wspólnym posiedzeniu, stwierdzają, że stosowana przez część środowiska pośredników w obrocie nieruchomościami praktyka polegająca na warunkowaniu dostępu do nieruchomości, uprzednim podpisaniem umowy pośrednictwa przez klienta szukającego, jest niewłaściwa i szkodzi naszej grupie zawodowej.Nie powinno się uzależniać zaprezentowania nieruchomości od podpisania przez poszukującego umowy pośrednictwa. Należy wyjaśniać klientom korzyści wynikające z wykonywania na ich rzecz usługi pośrednictwa. „Zmuszanie” klientów do podpisywania umowy w sytuacji, w której uzyskali oni informację o nieruchomości w wyniku upublicznienia jej przez pośrednika, może prowadzić do jego odpowiedzialności zawodowej przewidzianej przez ustawę o gospodarce nieruchomościami."


Każdy kto chciał w ciągu ostatnich lat kupić lub wynająć dom lub mieszkanie z pewnością pokłada się teraz ze śmiechu na podłodze !!!


Ja też  kilka lat temu szukałem "lokum". I - nie owijając - podpisałem takie umowy do których zostałem "zmuszony" aby poznać adres (choć znalazłem ogłoszenie w Internecie) z około 15-20 pośrednikami !!!

"Praktyka stosowana stosowana przez część środowiska pośredników"... dobre sobie... hahahaha...Nie wiem jak inni - ale ja w swoim życiu nie spotkałem ŻADNEGO pośrednika, który ujawniłby mi adres nieruchomości, bez "zmuszania" mnie do podpisania umowy o pośrednictwo !!! Tylko brakuje, żeby ktoś wyciągnął z szuflady taką umowę do której podpisania został "zmuszony" przez członka tej Komisji etycznej lub Prawnej PFRN...


To jest właśnie ta mityczna "etyka" (przez małe e) której tak bronią korporacje zawodowe!Ponad 10 lat PATOLOGICZNEJ praktyki zostało uznane za "nieetyczne"... w przeddzień planowanej deregulacji zawodu pośrednika w obrocie nieruchomościami !!! Hahahaha...


A jak powinno być... Bardzo prosto !!!
Rynku powinien pilnować wyłącznie UOKiK (a nie jakaś "komisja etyczna" korporacji zawodowej).Wszelkie zmowy typu: "zmuszanie" do podpisywania umów przed ujawnieniem adresu są nielegalne i powinny wiązać się z postępowaniem antymonopolowym i karą rzędu 10% rocznych przychodów każdego z pośredników który "solidarnie z kolegami" stosuje taką praktykę. Złamanie "solidarności zawodowej" wystarczy aby na rynku pozostali wyłącznie tacy którzy tej "praktyki" (niekorzystnej zarówno dla sprzedających jak i kupujących) nie stosują.

poniedziałek, 19 listopada 2012

Kolejny ciekawy wolnorynkowy zawód: "Instruktor Nurkowania"


Obok tysięcy WOLNORYNKOWYCH I NIEZWYKLE ODPOWIEDZIALNYCH ZAWODÓW (m.in. psychoterapeuta, opiekunka dziecięca, mechanik samochodowy, masażysta czy nawet prywatny lekarz/uzdrowiciel), podczas debaty sejmowej w ubiegłym tygodniu min. Gowin dołączył jeszcze jeden: Instruktor Nurkowania.

Oto cytat jego wypowiedzi (za stenogramem sejmowym):
„Wielu z państwa wyraża obawę, czy na przykład poszerzenie dostępu do zawodu trenera, ale też innych zawodów nie obniży jakości usług albo wręcz nie zagrozi zdrowiu czy życiu klientów, odbiorców tych usług. Proszę państwa, trudno wskazać zawód bardziej bezpośrednio wiążący się z zagrożeniem dla życia klienta niż zawód instruktora nurkowania. A tak się składa, że ten zawód jest zawodem nieregulowanym ani w Polsce, ani nigdzie indziej. I jakoś nie słychać o tym, żeby Polacy masowo tonęli podczas lekcji instruktażu nurkowania. Dlaczego nie słychać? Dlatego że reguluje to rynek, o którym tutaj z lewej strony słyszałem tyle krytycznych uwag, i reguluje to zdrowy rozsądek Polaków. W jaki sposób? Ano w taki, że teoretycznie rzecz biorąc, instruktorem nurkowania może być każdy z nas, nawet jak nie umie pływać, z formalnego punktu widzenia. Ale w praktyce klienci zachowują się w sposób racjonalny, szukają ludzi, którzy mają potwierdzone kwalifikacje. Jest dobrowolny międzynarodowy certyfikat, którego zdobycie jest niezwykle trudne. Jeżeli ktoś ma ten certyfikat, to znaczy, że jest naprawdę wybitnym instruktorem nurkowania. I to właśnie ci instruktorzy nurkowania znajdują klientów. Jestem przekonany, że tak będzie też z certyfikowanymi pośrednikami nieruchomości, zarządcami nieruchomości itd., pod warunkiem że certyfikaty, które będą nadawać ich korporacje, dobędą sobie renomę poświadczoną jakością pracy osób posiadających te certyfikaty.”

No właśnie…
Jakoś nie słychać o utonięciach podczas lekcji nurkowania, a tymczasem „mecenasi” (o rzekomo nieskazitelnych charakterach i najwyższych przymiotach osobistych) pojawiają się przy okazji każdej większej afery w tym kraju.
Przykłady tylko z tego roku:
Afera „taśmy PSL’u” – prezes-słup, który pozwalał „dyrektorowi generalnemu” (działaczowi PSLu) wyjść ponad ustawę kominową to nie kto inny jak „mecenas”.
Afera „Amber Gold” – wystarczy przejrzeć skład „niedoszłej” Rady Nadzorczej tej spółki, z której mecenas wypisywał się z medialnym hukiem, gdy tymczasem Sąd uznał, że na skutek błędów w statucie spółki Rady Nadzorczej… nigdy nie było.
….i takie przykłady można by mnożyć i mnożyć…