Ten tydzień definitywnie nie należy do Adwokatów.
Media ujawniają jednego nieuczciwego adwokata za drugim...
Jedna sprawa tu:
(to też sprawa z dzisiejszego SuperWizjera TVN)
Inna tu:
Oczywiście czarne owce są w każdym zawodzie - jednak nie to jest najbardziej bulwersujące.
Istotniejszym jest całkowity brak chęci i możliwości samooczyszczania się środowiska (co rzekomo jest jedną z głównych - określonych w Konstytucji - przesłanek istnienia samorządu zawodowego).
Oto ze sprawy Szczecińskiej wynika, że Adwokatura w sprawie nie zrobiła dotychczas... nic (pomimo tego, że skargi na tego adwokata mieli): "dziekan Łyczywek dociskany przez dziennikarzy przyznał, że w radzie jest
kilka skarg dotyczących mecenasa K., a jedna z nich trafi
najprawdopodobniej wkrótce do sądu dyscyplinarnego"
Natomiast ze sprawy Zielonogórskiej wynika jasno jak trudno jest zostać usuniętym z Adwokatury:
"Jak tłumaczy, adwokat musi mocno nabroić, by groziło mu wyrzucenie z
adwokatury. - Może być tak, że o wydaleniu przesądzi jedna sprawa i
poważne przewinienie - zaznacza Kowalczyk. - Ale zazwyczaj jest to
ostateczność i do konieczności wyrzucenia dochodzimy, gdy mówimy o
recydywie. Każdy może zbłądzić, to ludzka rzecz. Ale jak ktoś jest
nierzetelny raz, drugi, trzeci, to nie mamy wyboru."
Jaki jest więc sens istnienia regulacji zawodowych i "pieczy nad wykonywaniem zawodu", skoro nadzór społeczno-prokuratorski radzi sobie doskonale, w przeciwieństwie do nadzoru korporacyjnego ???
ps. na prośbę czytelnika podaję propaguję ten link: