piątek, 30 listopada 2012

Zasłużeni dla "regulacji"

Poprzednie posty (i komentarze do nich) zainspirowały mnie aby napisać krótki rys historyczny "regulacji zawodowych", wskazując niechlubne zasługi w tym zakresie każdej z czołowych partii (ustalając ich subiektywny ranking):

Na pierwszym miejscu wśród zasłużonych dla "regulacji" należy wskazać SLD (wraz ze swoimi poprzednikami typu SdRP).

Większość regulacji zawodowych (po czasach PRLu, nieoczekiwanie zakończonych w 1989 r. liberalną ustawą Wilczka-Rakowskiego) została przywrócona w kadencji sejmu 1993-1997. Była to kadencja (dzisiejszego) SLD wraz z PSLem.
Dodatkowo trzeba wskazać jednego z liderów SLD -  mec. R. Kalisza - jako jednego z czołowego polityka pro-regulacyjnego. Uchodzi on za domniemanego autora art. 17 Konstytucji RP. Symbolicznie jego działalność obrazuje przebieg debaty na Deregulacją Gowina, gdzie mec. R. Kalisz pojawia się jako ten który "dogaduje" i przeszkadza dyskutantom.
Myślę, że to pierwsze miejsce nie jest niczym niechlubnym dla SLD.
Obecnie to SLD jest jedyną partią która wprost zagłosowała przeciwko skierowaniem Deregulacji Gowina do dalszych prac sejmowych.

Na drugim miejscu wśród zasłużonych dla "regulacji" należy wskazać PSL.

Po pierwsze należy wskazać na PSL jako koalicjanta z kadencji 1993-1997.
Dalej należy wskazać na PSL jako nieoficjalnego "patrona" wielu korporacji zawodowych, np. Radców Prawnych czy Rzeczników Patentowych.
Należy również wskazać na oryginalne i po prostu śmieszne pomysły, typu regulacja zawodu... aktora (z 2008 r.)!
http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/134564,ustawa-o-wykonywaniu-i-ochronie-zawodu-aktora.html 
O ile dobrze pamiętam przesłanką powstania tego projektu ustawy nie była ani ochrona bezpieczeństwa Państwa, ani ochrona zdrowia obywateli, ale... wypowiedź urażonego znanego aktora, który stwierdził, iż "bracia Mroczkowie i Cichopek to nie aktorzy".
Taki to PSL ma szacunek dla Konstytucji RP (szczególnie art. 31 ust. 3).
Już tylko potwierdzeniem zasłużonego drugiego miejsca było stanowisko PSLu w sprawie Deregulacji Gowina: "za a nawet przeciw" (co słusznie zostało odczytane przez min. Gowina jako "przeciw").

Na trzecim miejscu w swoim rankingu zasłużonych dla "regulacji" umieszczam PO (wraz ze swoimi poprzednikami: Unią Demokratyczną i Unią Wolności).

W mojej ocenie PO w pełni założyło na trzecie miejsce w tym subiektywnym rankingu. Zarówno swoimi zasługami w zakresie "regulacji", jak i grzechami zaniechania w zakresie "deregulacji".
Wśród zasług "regulacyjnych" można wskazać np. projekt ustawy regulującej 16 zawodów "około medycznych" (typu masażysta), nad którą pracowało Ministerstwo Zdrowa pod kierownictwem pani minister Kopacz.
Do tego na konto PO należy zaliczyć grzechy w zakresie "deregulacji". Zapowiadana już od 5 lat "deregulacja", okazuje się pseudoregegulacją (niewiele w niej rzeczywistej deregulacji czyli zwrócenia Klientom prawa do swobodnego wyboru prywatnego usługodawcy, zarówno z korporacji, jak i nie-korporacji).
Potwierdzeniem zasłużonego trzeciego miejsca są nawet dzisiejsze pomysły: np. jakaś międzyresortowa komisja ds. "mowy nienawiści" (kojarząca się z cenzurą) tylko dlatego, że jakiś nikomu nie znany reżyser, powiedział na jakimś niszowym spotkaniu, coś o "egzekucji na tuzinie dziennikarzy" używając tego sformułowania jako metafory (co jest chyba oczywiste dla wszystkich!).

Na czwartym miejscu w swoim rankingu umieszczam PiS (wraz ze swoimi poprzednikami typu AWS).

Najpierw niekwestionowane zasługi dla "regulacji zawodowej" i tu należy wymienić m.in.
- Ustawę o psychoterapeutach z 2000 r. która nigdy nie weszła w życie tylko dzięki opieszałości poszczególnych Ministrów Zdrowia, zobowiązanych do wydania odpowiednich Rozporządzeń.
- Ustawę o rzemiośle (nowelizację) z 2006 r. która nigdy nie weszła w życie tylko dzięki senatorom.
Dopiero czwarte miejsce PiS zawdzięcza plusowi jakim była tzw. Ustawa Gosiewskiego z 2005 roku, która nie była "deregulacją" zawodów prawniczych (bo modyfikowała ustawy korporacyjne, a nie prawo klientów do swobodnego wyboru usługodawcy, np. art. 87 kpc), ale przynajmniej rozpoczęła dyskusję na temat patologii w regulacjach zawodowych prawników.

Na piątym miejscu umieszczam Ruch Palikota.

To nowa partia więc nie ma jeszcze wielkich zasług w zakresie "regulacji". Nie mniej należy odnotować:
- sceptyczne stanowisko wobec Ustawy Gowina,
- grzech zaniechania Palikota z poprzedniej kadencji, gdzie kierując komisją Przyjazne Państwo, pomimo szumnych zapowiedzi zdołał zderegulować dwa, jakże kluczowe dla gospodarki, obszary działalności zawodowej: planowanie lasów i produkcja tablic rejestracyjnych.


ps.
Myślę, że powyższe częściowo wyjaśnia dlaczego żadna z czołowych partii politycznych nie jest zainteresowana bardzo prostym i skutecznym krokiem "deregulacyjnym" - to jest wniesieniem skargi konstytucyjnej na wszystkie zapisy odbierające klientom wolność wyboru usługodawcy (typu art. 87 kpc) i wolność wyboru zawodu młodym ludziom - z powodów innych niż ściśle określone w art. 31 ust. 3 Konstytucji RP.

poniedziałek, 26 listopada 2012

Regulacje jednak "forever"

Kolega M.Z. na blogu Wolne Przewodnictwo opublikował bardzo ciekawą polemikę z moim poprzednim wpisem Regulation Now Regulation Forever.

Polemika tu: http://wolneprzewodnictwo.blog.pl/2012/11/25/jak-to-jest-z-ta-cenzura-i-regulacja-na-zawsze/

Oto moja kontr-polemika:

1)
Należy zgodzić się z tym, że formalnie brak jest ciągłości pomiędzy regulacjami zawodowymi z czasów PRLu, oraz III RP.
Na skutek Ustawy Wilczka-Rakowskiego z 1988 r. (totalna deregulacja !), została przerwana "ciągłość" regulacji zawodowych, które były stopniowo przywracane około połowy lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Jednak istotnym jest tu sposób stopniowego "przywracania" niemal wszystkich zlikwidowanych przez Wilczka-Rakowskiego regulacji zawodowych. Oto brak było większych uzasadnień tego typu "ponownych" regulacji (po prostu powoływano się na względy "historyczne" i to wystarczyło).

Tak też postąpiono "przywracając" monopol licencjonowanych przewodników miejskich (wcześniej obecny jako monopol przewodników z PTTK). Nikt wielce się nie zastanawiał, jakie jest uzasadnienie dla takiej regulacji. Skoro jeszcze kilka lat temu taki monopol istniał "to przecież musiało być jego jakieś głębokie uzasadnienie".
W przypadku przewodników miejskich, to "głębokie uzasadnienie" okazało się nie lada pułapką, gdyż tym historycznym (PRL'owskim) uzasadnieniem była... "cenzura" treści przekazywanych przez pośredników.

Przykład ten idealnie pokazuje "krótką pamieć" co do przesłanek wprowadzania poszczególnych regulacji.


2)
Nie uważam, że "deregulacja" jest niemożliwa. Uważam tylko, że energia jaka jest poświęcana "deregulacji" jest niewspółmiernie większa, niż ta jaka jest poświęcana "regulacji".
Proporcja jest taka, jak energia którą pracownicy poświęcają na walkę o 100 zł podwyżki pensji, w stosunku do tej jaką są gotowi poświęcić na sprzeciw wobec 100 zł obniżki pensji.

To powoduje, że każda już raz wprowadzona regulacja jest bardzo trudna do odwrócenia - a więc jest (prawie) "forever".

W Polsce jak na razie wszystkie "regulacje" są "forever".

Jak słusznie zauważa M.Z. - "deregulacją" byłoby usunięcie całych rozdziałów ustaw (a nie ich "modyfikacja"). I takiej "deregulacji" nigdy w Polsce nie było i nie ma w planach min. Gowina.
Co do niedoszłej Ustawy o rzemieślnikach - to w tym zakresie nigdy nie doszło do "regulacji" (dzięki senatowi). Gdyby tylko regulacja doszła do skutku... byłaby to regulacja "forever" (a przynajmniej bardzo trudna do uchylenia). Podobny los spotkał również Ustawę o psychoterapeutach - w tym zakresie również nie jest konieczna "deregulacja" gdyż nigdy nie doszło do "regulacji" (dzięki kolejnym Ministrom Zdrowia którzy przez 10 lat nie kwapili się do wydania Rozporządzeń wykonawczych do ustawy). Dalej - podobny los spotkał całkiem niedawny pomysł Ustawy o zawodach około-medycznych (typu masażysta), do której to regulacji nigdy nie doszło (dzięki zmianie na stanowisku Ministra Zdrowia).

Wbrew stanowisku M.Z. żadnej z dotychczasowych zmian w ustawach prawniczych (od tzw. "Lex Gosiewski" z 2005 r.) nie można nazwać "deregulacją". To była tylko "korekta" zasad dostępu do korporacji monopolizujących ten rynek. Prawdziwa "regulacja" znajduje się zupełnie gdzie indziej: w przepisach ograniczających klientom prawo wyboru usługodawcy (takich jak art. 87 k.p.c.) - które to regulacje nie uległy i nie mają ulec zmianie.






niedziela, 25 listopada 2012

Regulation now, Regulation Forever

Amerykanie mawiają: "Regulation now, Regulation Forever" [Regulacja teraz, Regulacja na zawsze].

To powiedzenie oddaje niezwykłą cechę wszelkich regulacji (w tym regulacji korporacyjnych), jaką jest  trudne "odwrócenie" już raz wprowadzonych zasad.

Źródeł tego paradoksu jest z pewnością wiele - ja, zainspirowany bardzo ciekawym blogiem: http://wolneprzewodnictwo.blog.pl/ , chcę przedstawić dwa z nich:

1) "Krótka pamięć".

Gdy wprowadza się regulacje, jest to czymś uzasadnione (np. aktualną sytuacją polityczną lub gospodarczą, nadzwyczajny wydarzeniem z danego roku itd.itp.). Jednak po pewnym czasie przesłanki uchwalenia danego prawa... zostają po prostu zapomniane, a daną regulację traktuje się za "naturalną" i nie wymagającą ponownego uzasadnienia. Z czasem regulacje te stają się tak "naturalne", że inny stan jest wręcz nie do wyobrażenia !

Oto najbardziej prawdopodobną przesłanką wprowadzenia regulacji w zawodzie przewodników miejskich była... cenzura (charakterystyczna dla ustroju poprzedniej epoki dbałość o "jedynie słuszną wersję historii"). Choć dziś (w rzekomo wolnej i demokratycznej Polsce) "cenzura" jest nie do pomyślenia, to jednak ona  istnieje "pod przykrywką" wymogów dla przewodników miejskich !

To tylko jeden zawód regulowany...

Jakie były przesłanki regulowania pośrednictwa w nieruchomościach około 10 lat temu (tyle liczy sobie regulacja w zakresie pośrednictwa w obrocie nieruchomościami) ?
Jakie były przesłanki regulowania prywatnych usług radcowskich (usług prawniczych dla przedsiębiorstw) około 30 lat temu (bo tyle liczy sobie korporacja radców prawnych, choć pełne uprawnienia uzyskała w rzeczywistości zaledwie ok. 10-15 lat temu) ? 
Jakie były przesłanki regulowania prywatnych usług adwokackich ponad 80 lat temu (tyle liczy korporacja adwokacka) ?
...któż to dziś pamięta...

Ponadto, można zadać (z pozoru retoryczne) pytanie... GDZIE JEST "NORMALNIE":
- w Polsce, gdzie klient który chce prywatnie zlecić usługę zastępstwa prawnego przed Sądem może korzystać wyłącznie z usług jedynie słusznego Adwokata. czy, 
- np. u naszego zamorskiego sąsiada, w Szwecji, gdzie klient który chce prywatnie zlecić usługę zastępstwa prawnego przed Sądem może skorzystać z dowolnie wybranego przez siebie usługodawcy (zarówno Adwokata jak i nie-Adwokata) ??? 

2) "Zawziętość w obronie uzyskanych przywilejów"

Jak twierdzi prof. D. Kahneman (laureat nagrody nobla z ekonomii w 2002 r.), ludzie są genetycznie "zaprogramowani" do minimalizowania strat, o wiele bardziej niż zabiegania o "zyski".
Mówiąc w skrócie: do walki o 100 zł podwyżki pensji mało kto ma zapał, ale groźbę 100 zł obniżki pensji większość uzna za skandal, któremu trzeba się przeciwstawić za wszelką cenę.

Dlatego też niech nikogo nie dziwi taka zawzięta obrona przywilejów korporacyjnych, która (jak ujawnił min. Gowin w tym wywiadzie: http://allinuj.pl/filozofia-deregulacji-czyli-jaroslaw-gowin-w-akcji-spectrum-n58.html) przejawia się nawet agresją (przerywanie spotkań, wykrzykiwanie adresem min. Gowina mało przyjemnych słów, a także groźby wobec kolegów, którzy opowiadają za deregulacją - tak wspomniani już przewodnicy turystyczni) !!!

Oczywiście nie muszę dodawać, iż obrońcy przywilejów korporacyjnych wcale nie walczą o 100 zł, ale o znacznie więcej "wyciągane" z naszych, Klientów, kieszeni - co dodatkowo uzasadnia tak wielką "zawziętość" sięgającą nawet agresji.  

piątek, 23 listopada 2012

Własne logo + Profil na Facebook'u

Z okazji jubileuszu małe zmiany:

1) DEREGULACJA BLOG otrzymał swoje własne logo (jak widać obok). Mam nadzieję, że jest "zjadliwe".

2) DEREGULACJA BLOG ma stronę na Facebook'u (http://www.facebook.com/pages/Deregulacja-Blog/329672403807116) - aby było łatwiej śledzić kolejne wpisy na blogu i polecać się znajomym (o co niektórzy prosili w mailach).

czwartek, 22 listopada 2012

3000 odwiedzin / 50 wpisów

Tym razem "podwójny jubileusz":
3000 odwiedzin bloga oraz 50 wpisów.

Jak pisze "CeZik" (internetowy muzyk) sukces zaczyna się od 1 mln odwiedzin... Być może i mój blog taki sukces kiedyś osiągnie... Choć podobno bez Fan Page na Facebook'u jest to mało prawdopodobne (może ktoś zainteresowany jest prowadzeniem ???).

A wracając na "ziemię"...
Nie jest moją ambicją sukces internetowy na miarę CeZika. Mam nadzieję skłonić do refleksji kilka osób, które skłonią do myślenia kolejne kilka osób, które skłonią do myślenia kolejne kilka osób...

ps.
Nieoczekiwanie największym zainteresowaniem cieszy się październikowy wpis dotyczący deregulacji... zawodu księgowego (http://deregulacja.blogspot.com/2012/10/gowin-jednak-potrafi-deregulacja-zawodu.html).

Jak łatwo zauważyć częstotliwość pojawiania się nowych wpisów nieco spadła (jednak to rodzina jest najważniejsza). Ku zmartwieniu korporacji zawodowych nie mam zamiaru porzucić tego bloga, a zniecierpliwionych czytelników zachęcam do przeglądania archiwalnych wpisów.

Jak zwykle zachęcam do czytania i polecania mojego bloga go znajomym.

środa, 21 listopada 2012

"etyka korporacyjna" (przez małe e)

Każda z korporacji zawodowych jako jeden z argumentów za swoją egzystencją podaje "czuwanie nad etyką" swoich członków.Oczywiście nie muszę dodawać, że Etyka (przed duże E) to zasady moralne, które każdy ma w sobie, a nie system zewnętrznych "nakazów i zakazów" których nie przestrzeganie grozi wykluczeniem z zawodu przez komisję etyczną (przez małe e).Jest oczywistym, że nie da się wszystkiego "spisać" czy poddać ocenie komisji etycznej.To czy ktoś będzie prezesem-słupem, firmującym ponad ustawowe zarobki jakiegoś pazernego działacza PSLu na stanowisku "dyrektora generalnegopaństwowej spółki - nigdy nie zostanie ujęte w katalog "nakazów i zakazów", ale wynika z osobistych uwarunkowań i zasad wewnętrznych określonego człowieka !!!Ale dość tego wprowadzenia!Oto, co kilka dni temu wymyśliła Korporacja Zawodowa Pośredników w Obrocie Nieruchomościami:

http://sponpk.kip.pl/78,38,div-bardzo-wazny-komunikat-komisji-prawnej-i-etyki-polskiej-federacji-rynku-nieruchomosci-div.html

http://www.pfrn.pl/page/1407

W skrócie:"Komisje Etyki oraz Prawna PFRN po przeanalizowaniu problemu na wspólnym posiedzeniu, stwierdzają, że stosowana przez część środowiska pośredników w obrocie nieruchomościami praktyka polegająca na warunkowaniu dostępu do nieruchomości, uprzednim podpisaniem umowy pośrednictwa przez klienta szukającego, jest niewłaściwa i szkodzi naszej grupie zawodowej.Nie powinno się uzależniać zaprezentowania nieruchomości od podpisania przez poszukującego umowy pośrednictwa. Należy wyjaśniać klientom korzyści wynikające z wykonywania na ich rzecz usługi pośrednictwa. „Zmuszanie” klientów do podpisywania umowy w sytuacji, w której uzyskali oni informację o nieruchomości w wyniku upublicznienia jej przez pośrednika, może prowadzić do jego odpowiedzialności zawodowej przewidzianej przez ustawę o gospodarce nieruchomościami."


Każdy kto chciał w ciągu ostatnich lat kupić lub wynająć dom lub mieszkanie z pewnością pokłada się teraz ze śmiechu na podłodze !!!


Ja też  kilka lat temu szukałem "lokum". I - nie owijając - podpisałem takie umowy do których zostałem "zmuszony" aby poznać adres (choć znalazłem ogłoszenie w Internecie) z około 15-20 pośrednikami !!!

"Praktyka stosowana stosowana przez część środowiska pośredników"... dobre sobie... hahahaha...Nie wiem jak inni - ale ja w swoim życiu nie spotkałem ŻADNEGO pośrednika, który ujawniłby mi adres nieruchomości, bez "zmuszania" mnie do podpisania umowy o pośrednictwo !!! Tylko brakuje, żeby ktoś wyciągnął z szuflady taką umowę do której podpisania został "zmuszony" przez członka tej Komisji etycznej lub Prawnej PFRN...


To jest właśnie ta mityczna "etyka" (przez małe e) której tak bronią korporacje zawodowe!Ponad 10 lat PATOLOGICZNEJ praktyki zostało uznane za "nieetyczne"... w przeddzień planowanej deregulacji zawodu pośrednika w obrocie nieruchomościami !!! Hahahaha...


A jak powinno być... Bardzo prosto !!!
Rynku powinien pilnować wyłącznie UOKiK (a nie jakaś "komisja etyczna" korporacji zawodowej).Wszelkie zmowy typu: "zmuszanie" do podpisywania umów przed ujawnieniem adresu są nielegalne i powinny wiązać się z postępowaniem antymonopolowym i karą rzędu 10% rocznych przychodów każdego z pośredników który "solidarnie z kolegami" stosuje taką praktykę. Złamanie "solidarności zawodowej" wystarczy aby na rynku pozostali wyłącznie tacy którzy tej "praktyki" (niekorzystnej zarówno dla sprzedających jak i kupujących) nie stosują.

poniedziałek, 19 listopada 2012

Kolejny ciekawy wolnorynkowy zawód: "Instruktor Nurkowania"


Obok tysięcy WOLNORYNKOWYCH I NIEZWYKLE ODPOWIEDZIALNYCH ZAWODÓW (m.in. psychoterapeuta, opiekunka dziecięca, mechanik samochodowy, masażysta czy nawet prywatny lekarz/uzdrowiciel), podczas debaty sejmowej w ubiegłym tygodniu min. Gowin dołączył jeszcze jeden: Instruktor Nurkowania.

Oto cytat jego wypowiedzi (za stenogramem sejmowym):
„Wielu z państwa wyraża obawę, czy na przykład poszerzenie dostępu do zawodu trenera, ale też innych zawodów nie obniży jakości usług albo wręcz nie zagrozi zdrowiu czy życiu klientów, odbiorców tych usług. Proszę państwa, trudno wskazać zawód bardziej bezpośrednio wiążący się z zagrożeniem dla życia klienta niż zawód instruktora nurkowania. A tak się składa, że ten zawód jest zawodem nieregulowanym ani w Polsce, ani nigdzie indziej. I jakoś nie słychać o tym, żeby Polacy masowo tonęli podczas lekcji instruktażu nurkowania. Dlaczego nie słychać? Dlatego że reguluje to rynek, o którym tutaj z lewej strony słyszałem tyle krytycznych uwag, i reguluje to zdrowy rozsądek Polaków. W jaki sposób? Ano w taki, że teoretycznie rzecz biorąc, instruktorem nurkowania może być każdy z nas, nawet jak nie umie pływać, z formalnego punktu widzenia. Ale w praktyce klienci zachowują się w sposób racjonalny, szukają ludzi, którzy mają potwierdzone kwalifikacje. Jest dobrowolny międzynarodowy certyfikat, którego zdobycie jest niezwykle trudne. Jeżeli ktoś ma ten certyfikat, to znaczy, że jest naprawdę wybitnym instruktorem nurkowania. I to właśnie ci instruktorzy nurkowania znajdują klientów. Jestem przekonany, że tak będzie też z certyfikowanymi pośrednikami nieruchomości, zarządcami nieruchomości itd., pod warunkiem że certyfikaty, które będą nadawać ich korporacje, dobędą sobie renomę poświadczoną jakością pracy osób posiadających te certyfikaty.”

No właśnie…
Jakoś nie słychać o utonięciach podczas lekcji nurkowania, a tymczasem „mecenasi” (o rzekomo nieskazitelnych charakterach i najwyższych przymiotach osobistych) pojawiają się przy okazji każdej większej afery w tym kraju.
Przykłady tylko z tego roku:
Afera „taśmy PSL’u” – prezes-słup, który pozwalał „dyrektorowi generalnemu” (działaczowi PSLu) wyjść ponad ustawę kominową to nie kto inny jak „mecenas”.
Afera „Amber Gold” – wystarczy przejrzeć skład „niedoszłej” Rady Nadzorczej tej spółki, z której mecenas wypisywał się z medialnym hukiem, gdy tymczasem Sąd uznał, że na skutek błędów w statucie spółki Rady Nadzorczej… nigdy nie było.
….i takie przykłady można by mnożyć i mnożyć…

poniedziałek, 12 listopada 2012

Ustawa deregulacyjna 1 - po I czytaniu w Sejmie


Ustawa deregulacyjna (I etap) – jakkolwiek w mojej ocenie jest to tylko „pseudo-deregulacja” – już jest po pierwszym czytaniu w Sejmie.

Jak zwykle niewiele z tego wynika, choć można już wyrobić sobie zdanie jak dzieli się scena polityczna:
SLD – jest zdecydowanie przeciw deregulacji (szczególnie mecenas R. Kalisz, który aktywnie „dogadywał” i przeszkadzał mówcom popierającym deregulacje).
PSL – jest „za a nawet przeciw” (jak stwierdził poseł sprawozdawca z PSLu J. Racki – geodeta), co podsumował Gowin stwierdzeniem, iż PSL jest jednak przeciw.
Ruch Palikota – jest „za”, ale… nie za deregulacją wg. Gowina, ale powolną pracą nas zmianą systemu kształcenia wyższego.

Reszta partii jest „za” deregulacją.

Oczywiście NIKT z obrońców zawodów regulowanych nie zastanowił się nad istnieniem Konstytucji, a w niej art. 31 ust. 3, wskazującego na jedynie możliwe ograniczenia wolności (z którym to zapisem Konstytucji większość z 380 regulacji ograniczających wybór klientów i wolność wykonywania określonych zawodów JEST NIEZGODNA).

Stenogram z 8 listopada 2012 r. dostępny jest na stornie sejmowej tu: http://www.sejm.gov.pl/Sejm7.nsf/stenogramy.xsp (strona 178 i następne).


Ps.
No ale co się dziwić polskiej polityce w której wyniosły projekt „nowoczesnego patriotyzmu”, którego pierwszym punktem ma być „płacenie podatków w Polsce”, przedstawia milioner którego dochody (jeśli wierzyć doniesieniom prasowym oraz byłej żonie) opodatkowuje… JP Family Foundation z siedzibą na Karaibach (zbieżność inicjałów przypadkowa) i inne firmy lub fundusze z siedzibami w rajach podatkowych… i jakoś w braku wcześniejszego wyjaśnienia tych podejrzeń nikt nie widzi kompletnie nic nie stosownego.     

piątek, 9 listopada 2012

Deregulacja: Ciemny las w którym grasują obrońcy korporacji.

W dzisiejszej Gazecie Prawnej artykuł z bardzo trafną metaforą dotyczącą przebiegu procesu legislacyjnego w zakresie deregulacji:
http://serwisy.gazetaprawna.pl/praca-i-kariera/artykuly/660491,siudaj_gowin_skacze_po_lesie_ktory_zaminowali_obroncy_bizancjum.html

A przy okazji, również dzisiaj, w Rzeczpospolitej można poczytać jak obrońcy przywilejów korporacyjnych walczą o utrzymanie swojego "Bizancjum":

Inżynierowie Budownictwa tu: http://prawo.rp.pl/artykul/838825,950111-Deregulacja--inzynierowie-budownictwa-przeciwko-uwalnianiu-zawodow-budowlanych.html

Przedstawiciele Zawodów Finansowych tu: http://prawo.rp.pl/artykul/838825,950135-Deregulacja--przedstawiciele-zawodow-finansowych-protestuja.html


Oczywiście argumenty te same (i ciągle tak samo bzdurne): sprzeczność deregulacji z Konstytucją, prawem Unijnym, prawem natury, prawem boskim itd. itp...

ps.
Dlaczego prasa tak obawia opublikowania jednego prostego artykułu który zamknie usta tym wszystkim "obrońcom Bizancjum". Nawet nie trzeba całego materiału prasowego, ale wystarczy przedruk art. 31 ust. 3 Konstytucji RP, który jest jasny aż do bólu.
Ograniczenia wolności w Polsce mogą opierać się tylko o 5 przesłanek:
1) Ochrona bezpieczeństwa lub porządku publicznego państwa,
2) Ochrona środowiska,
3) Ochrona zdrowia,
4) Ochrona moralności,
5) Ochrona praw i wolności innych osób.

Ograniczenie klienta w wyborze usługodawcy oraz ograniczenie w wykonywaniu usług w większości z 380 "działalności regulowanych" NIE MA UZASADNIENIA W ŻADNEJ Z 5 DOPUSZCZALNYCH KONSTYTUCJĄ KATEGORII OGRANICZEŃ WOLNOŚCI.

No bo jakie uzasadnienie Konstytucyjne ma ograniczanie w wyborze i wykonywaniu zawodu adwokata, pośrednika w nieruchomościach, rzecznika patentowego, przewodnika turystycznego, doradcy podatkowego, brokera ubezpieczeniowego czy maklera ???

środa, 7 listopada 2012

Akcent amerykański


Z okazji „amerykańskich wyborów” amerykańska anegdota (dedykowana Urbanistom i Architektom):
Czym się różnią stany USA w których są pozwolenia na budowę, wymogi urbanistyczne, wymogi architektoniczne itd. itp. o tych stanów USA gdzie takich wymogów nie ma…
Kompletnie niczym, poza tym, że w stanach USA gdzie są „wymogi” nie kręci się programu „Dom nie do poznania” [program TV w którym ekipa telewizyjna, zasłużonej rodzinie amerykańskiej burzy stary dom i buduje całkiem nowy w 7 dni  – u nas emitowany na Polsacie].

A w Polsce pozwolenia na budowę i projektu architektonicznego zgodnie z obowiązującym prawem wymaga nawet… utwardzenie żwirem miejsca postojowego na samochód na własnym podwórku !!! Z jakich względów… nie wiem (bo kto na tym korzysta jest oczywistym)..