poniedziałek, 16 grudnia 2013

IV Ustawa Deregulacyjna - czas na korporację lekarską, aptekarską i pielęgniarską

Jak donoszą media, IV transza deregulacji będzie dotyczyła zawodów medycznych:
.
.
.
Zbulwersowani ?
.
.
.
Szczególnie zbulwersowani przedstawiciele zawodów prawniczych (których koronnym argumentem przeciw deregulacji był obraz "zderegulowanego chirurga wykonującego operację") ???
.
.
.
???
.
.
.
Oto dla wszystkich zbulwersowanych pouczający przykład, jak działa "Efekt Cadillaca" (opisany tu: http://deregulacja.blogspot.com/2013/01/efekt-cadillaca.html i tu: http://deregulacja.blogspot.com/2013/01/efekt-cadillaca-cakiem-dugie-post.html) na rynku służby zdrowia:


Jest to bardzo smuty artykuł o skutkach skrajnej regulacji zawodu chirurga (chirurga naczyniowego).
Na skutek tego że:
"w 1997 roku Ministerstwo Zdrowia wypromowało specjalistów wojewódzkich. Mieli oni decydować i doradzać, ilu specjalistów na danym terenie jest koniecznych dla zabezpieczenia zdrowia mieszkańców. Efekt jest taki, że w regionie bardzo ich brakuje i pytanie dlaczego? Bo były specjalista wojewódzki był kierownikiem oddziału w prywatnym szpitalu i nie zależało mu na pojawieniu się konkurencji,"
jest w Polsce niewielu chirurgów naczyniowych (może i światowej klasy specjalistów - ale NIEWIELU), których "wyrywają sobie" nie tylko poszczególne szpitale, ale nawet poszczególne województwa. Do tego, mają oni monopol i żądają oni takich pensji (chyba bliskich zarobkom Premiera RP i Prezydenta RP razem wziętych), że NFZtu nie stać dużą pulę tego typu usług.
Skutkiem tego jest opisana w nagłówku sytuacja w której "PACJENTOWI SZYBCIEJ AMPUTUJĄ NOGĘ, NIŻ DOCZEKA SIĘ OD NICH SPECJALISTYCZNEGO LECZENIA".
  
Niewiele pomoże wczorajsza "biała sobota", pod czas której (w ten jeden szczególny dzień w roku) chirurdzy naczyniowi udzielali nieodpłatnych porad medycznych. Obawiam się, że nie zmieni to smutnej statystyki, zgodnie z którą w Polsce co godzinę amputuje się komuś nogę.

I teraz, czy na pewno, szanowni przedstawiciele zawodów prawniczych (i nie tylko) nadal będziecie bronić rękami i nogami (póki jeszcze je macie) regulacji i korporacji zawodowych ???

A może jednak lepiej do zawodu wpuścić nowych chirurgów (może i czasem słabiej wykształconych), którzy dadzą tysiącom pacjentów rocznie szansę na zachowanie nogi, dziś skazanej na amputację przez absurdalnie hermetyczne regulacje zawodowe.


ps. 
z cyklu "nieskazitelni mecenasi tygodnia":
adw. Bogadn M. z Chorzowa i jego była aplikantka Tatiana F.:  

wtorek, 10 grudnia 2013

No i kolejni "nieskazitelni mecenasi"

Cykl dotyczący doniesień prasowych o "nieskazitelnych charakterach mecenasów" z powodzeniem zapełniłby nie jednego bloga (choć wszystkich adwokatów w Polsce jest zaledwie ok. 10.000) !!!

Oto kolejne dwa przypadki "nieskazitelnych adwokatów":

DZISIEJSZY:
adw. Marek S. z Poznania:
http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36001,15106485,_Mam_na_pania_zlecenie___Adwokat_zbieral_haki_na_przeciwnikow_.html

WCZORAJSZY:
adw. (nie wymieniona z imienia) z Mszany:
http://www.rp.pl/artykul/10,1070918-E-sklepy-pozywane-za-regulaminy.html

wtorek, 3 grudnia 2013

"Nieskazitelni mecenasi" (nie zapominam o tym cyklu)

Oczywiście nie zapominam o cyklu dotyczącym "nieskazitelnych mecenasów".

Z ubiegłego tygodnia wybrałem adwokata Pawła S. z Lublina, który (jak sam się tłumaczy) "brał leki na bolący palec" skutkiem czego był wypadek samochodowy i 2%% alkoholu:
http://www.kurierlubelski.pl/artykul/1050600,mecenas-wjechal-w-teatr-osterwy-bo-bral-leki-na-bolacy-palec,id,t.html

Żeby nie było, że się "uwziąłem" tylko na adwokatów - mam też coś z ubiegłego tygodnia specjalnie dla Radców Prawnych.
Radca Prawny Maciej T. z Białegostoku, który właśnie został skazany na "ćwiarę" (25 lat) za zabójstwo aplikantki-wolontariuszki w jego kancelarii:
http://wyborcza.pl/1,75248,15062709,Znany_prawnik_dostal_cwierc_wieku_za_zabojstwo_aplikantki_.html

Uwaga dla wszystkich potencjalnych klientów Doradców Podatkowych

 Dosadny i wiele mówiący cytat:
„Doradca podatkowy stoi na straży interesów obywatela i Skarbu Państwa. Jest ważną częścią systemu ochrony podatnika i jednocześnie jest gwarantem poprawności wpływów budżetowych, a deregulacja w kształcie proponowanym przez rząd niewątpliwie podważy tę rolę gwaranta” – wyjaśnia Tomasz Michalik (przewodniczący Krajowej Rady Doradców Podatkowych).

Oto jak ja to rozumiem:
Doradca Podatkowy nie stoi na straży interesów swojego klienta i jego prywatnego budżetu domowego, ale Skarbu Państwa (Budżetu Państwa) !!!
Tymczasem znaczna część usług Doradców Podatkowych to reprezentacja Klientów w sporach... ze Skarbem Państwa, gdzie Klient chce mieć jak największy "budżet domowy", a Skarb Państwa chce zapewnić sobie jak największe wpływy do "budżetu państwa".
Ja osobiście, po tej wypowiedzi wątpię abym kiedykolwiek skorzystał z usług Doradcy Podatkowego.

ps.
Dla mnie ta wypowiedź przewodniczącego KRDP jest podwójnie bulwersująca. Padła ona właśnie w czasie w czasie prac nad deregulacją zawodu Doradcy Podatkowego - co według mnie też nie jest bez znaczenia.
Ja odbieram ją jako swoiste "puszczenie oczka" do Skarbu Państwa, na zasadzie: ochronicie nas przed deregulacją, a my będziemy "stać na straży interesów Skarbu Państwa" i wszyscy będą zadowoleni (no może poza Klientami - ale Ci nie będą mieć innego wyboru i będą musieli nadal korzystać z naszych usług).

czwartek, 28 listopada 2013

Monopol Rzeczników Patentowych a innowacyjna gospodarka (LIST CZYTELNIKA)

22 listopada 2013 r. Ministerstwo Sprawiedliwości opublikowało swoją ostateczną wersję tzw. "III Ustawy Deregulacyjnej" (http://ms.gov.pl/pl/deregulacja-dostepu-do-zawodow/iii-transza/).
Projekt tej ustawy nie niesie ze sobą nic co zasługiwałoby na jakąkolwiek wzmiankę. No może poza jednym wyjaśnieniem:
Oto opisywany przeze mnie spór:
Biuro Legislacyjne & Rzecznicy Patentowi kontra Rada Legislacyjna & Adwokaci i Radcowie został rozstrzygnięty i: (and the winner is:) Biuro Legislacyjne & Rzecznicy Patentowi !

Nici z postulowanego przez tych drugich prawa Adwokatów i Radców do występowania przed Urzędem Patentowym w sprawach Wynalazków. Wpływy i monopol Rzeczników Patentowych w tym zakresie zostanie zakonserwowany na kolejne lata, a cała deregulacja zawodu Rzecznika Patentowego będzie polegała w zasadzie tylko na... przyznaniu Rzecznikom Patentowym prawa do występowania przed Sądem Najwyższym (sic!). 

 
Pozostając w kręgu zainteresowań Rzecznikami Patentowymi poniżej przedstawiam nadesłany do mnie list czytelnika bloga (inspirowany moim blogiem - czego autor nie ukrywa). Został on ponoć wysłany do redakcji "Rzeczpospolitej", ale ta odmówiła jego publikacji:

Monopol Rzeczników Patentowych hamulcem dla innowacyjnej gospodarki.

Od około roku trwa "Spór od deregulację zawodu Rzecznika Patentowego". Ostatnią jego odsłoną na łamach Rzeczpospolitej jest publikacja "Mecenas poprowadzi sprawę tylko o znaki towarowe" z 15.10.2013 r. Wynika z niej, że minister Marek Biernacki praktycznie w całości wycofał się z pomysłu deregulacji zawodu Rzecznika Patentowego. To błąd, który może mieć niebagatelne skutki dla naszej gospodarki. Według niemal wszystkich znaczących ekonomistów, kończą się czasy "Polski jako kraju taniej siły roboczej" i aby utrzymać wzrost gospodarczy należy nastawić się na "Polskę jako kraju innowacji". Na tej drodze należy usunąć wszystkie przeszkody - a jedną z nich jest monopol Rzeczników Patentowych na reprezentację wynalazców przez Urzędem Patentowym. 
Rzecznicy Patentowi to niezwykle hermetyczna i wypływowa (szczególnie w Ministerstwie Gospodarki) korporacja licząca ok. 900 członków. Zgodnie z art. 236 Prawa Własności Przemysłowej (co do zasady) przed Urzędem Patentowym RP pełnomocnikiem np. wynalazcy (zazwyczaj inżyniera, nie znającego się na prawie) może być wyłącznie Rzecznik Patentowy. Nie trzeba dodawać, iż korzyścią z tak sformułowanego monopolu są stosunkowo wysokie ceny usług rzecznikowskich, sięgające kilku lub nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych za jedno zgłoszenie. Co oczywiste, jest to jeden z wielu hamulców rozwoju "innowacyjnej gospodarki", która nie może obierać się wyłącznie na "łaziku marsjańskim z Białegostoku" czy "procesorze z Bytomia" (nielicznych, choć znaczących, polskich innowacjach). Innowacyjna Gospodarka powinna zostać oparta na wielu tysiącach pomysłów i patentów, których ilość zapewni nam gospodarczy sukces choćby nawet jedynie promil z nich przynosił korzyści ekonomiczne.
Takiego sukcesu nie osiągniemy, m.in. (mówiąc dosadnie) nie "przełamując" monopolu Rzeczników Patentowych! A ten trzyma się niezwykle mocno. Jest to chyba jedyna korporacja której nie dotknęły żadne zmiany deregulacyjne w ciągu ostatnich 5 lat (choć jest to czas powolnej deregulacji nawet najbardziej "zabetonowanych" zawodów). Rzecznicy Patentowi wymknęli się  Jednolitemu Patentowi Europejskiemu (alternatywie wobec Urzędu Patentowego RP, gdzie nie mieliby monopolu), protestując przystąpieniu Polski do tej koncepcji, m.in. w obronie własnych miejsc pracy (ostatecznie Polska, wraz z Bułgarią i Hiszpanią nie przystąpiła do Patentu Europejskiego). Jest to jedna z niewielu korporacji, która obecnie skutecznie wymyka się deregulacyjnemu "toporowi" przygotowywanemu w Ministerstwie Sprawiedliwości. 
Niesłusznie. Regulacja art. 236 PWP (przyznająca monopol Rzecznikom Patentowym na reprezentację wynalazców przed Urzędem Patentowym) to kuriozum w polskim systemie prawnym. 
Dość powiedzieć, że przed wszystkimi innymi urzędami w Polsce, od Urzędów Skarbowych po Urząd Lotnictwa Cywilnego i Państwową Agencję Atomistyki, pełnomocnikiem petenta może być... każdy obywatel (tak: art. 137 Ordynacji Podatkowej oraz 33 KPA). Dość powiedzieć, że w postępowaniu sądowym i sądowoadministracyjnym, choćby nawet dotyczącym patentów i zgłoszeń do Urzędu Patentowego, pełnomocnikiem wynalazcy może być Adwokat i Radca Prawny.
W świetle powyższego, nie ma żadnych argumentów, za tym aby nie zmodyfikować art. 236 PWP w ten sposób, aby obok Rzeczników Patentowych, przed Urzędem Patentowym RP wynalazców reprezentować mogli również Adwokaci i Radcy Prawni (a być może nawet wszyscy - jak to jest przed Urzędami Skarbowymi i wszystkimi innymi urzędami w Polsce).
Dokładnie jak dziś rozszerza się uprawnienia przedstawicieli jednych zawodów kosztem monopolu innych (np. Radcowie Prawni i Adwokaci którzy mają swobodny dostęp do Notariatu, czy Radcowie Prawni którzy za rok będą mieć dostęp do spraw karnych, zastrzeżonych obecnie wyłącznie dla Adwokatów), tak też należy poważnie rozważyć rozszerzenie uprawnień Adwokatów i Radców na sprawy zastrzeżone obecnie wyłącznie na rzecz Rzeczników Patentowych.
Niech wynalazcy sami zdecydują komu chcą powierzyć prowadzenie własnych spraw. Rzecznicy Patentowi, będąc pewnymi swojej fachowości i rzetelności, powinni być spokojni o to, że w warunkach konkurencji nadal będą wybierani przez wynalazców, a Ci będą płacić im tak samo wysokie wynagrodzenia jak dotychczas (nie ma przeszkód aby w tym zakresie zorganizowana została kampanię informacyjną jaka dziś jest planowana przez Pośredników Rynku Nieruchomości, tracących swój monopol z dniem 1 stycznia 2014 r.).

Podsumowując. Dążąc do Innowacyjnej Gospodarki (warunku niezbędnego dla dalszego rozwoju Polski), należy usuwać wszystkie bariery na tej drodze, nie ulegając wypływowym żadnej z korporacji zawodowych.   

Jan [nazwisko do wiadomości autora Bloga], ekonomista i prawnik.
25.10.2013 r.

sobota, 23 listopada 2013

Obecna deregulacja wcale nie jest "deregulacją według Gowina"

Dla tych wszystkich którzy krzywią się na moje sugestie, iż koncepcja Gowina jest "pseudo deregulacją", wypowiedź która nie wymaga chyba żadnego komentarza:


Ponadto prezes Adwokatury, uznając za jednen ze swoich większych sukcesów kończącej się kadencji we władzach korproacji:
"Doprowadziliśmy do tego, że wraz z nowelizacją procedury karnej wejdzie w życie zasada, zgodnie z którą każdy obywatel na każdym etapie postępowania będzie miał prawo zażądać pomocy adwokata na koszt państwa"."
(obrazowo - znika dzisiejsze kryterium dochodowe, a "adwokata z urzędu", za darmo, będzie miał nawet bogaty).

Toż to chyba... największa porażka Adwokatury !!!
Oto dzisiaj ludzie bogaci "głosując portfelem", pokazują Adwokatom znikomą wartość rynkową ich usług, rezygnując z nich (choć stać ich na to). I Adwokatura, zamiast walczyć o bogatych klientów jakością usług, dzięki swoim wpływom politycznym chce wykorzystać ich... pazerność (tak to już jest, że bogaci wiedzą najlepiej, że "grzechem jest nie skorzystać jak coś jest za darmo, choćby nawet to było marnej jakości").
Kto za to zapłaci: "Ja płacę, Pan płaci, Pani płaci, My płacimy". Skutkiem tej zmiany wprowadzonej dzięki lobbingowi Adwokatury, najprawdopodobniej będzie to, że dziesiątki albo setki milionów złotych zostaną pobrane z naszych podatków i trafią do kieszeni Adwokatów.

czwartek, 14 listopada 2013

mec. Bartosz Kownacki i jego wypowiedź o "tęczy" (supelment)

Po  wypowiedzi mec. Bartosza Kownackiego na temat spalenia (za przeproszeniem) "pedalskiej tęczy", adwokatura wszczęła przeciw niemu postępowanie dyscyplinarne. Jak wynika z wypowiedzi przedstawicieli adwokatury, jeśli mecenas Kownacki nie wykaże, że włamano się na jego konto na Facebook'u - będzie grozić mu wydalenie z adwokatury (http://natemat.pl/81781,adwokatura-warszawska-bada-wpis-posla-adwokata-bartosza-kownackiego)/.

Odcinając się od mojej jednoznacznie negatywnej oceny tej wypowiedzi mecenasa - warto poczynić ciekawe spostrzeżenie na temat wolności wyboru obrońcy.

Oto mec. Kownacki prawdopodobnie zostanie usunięty z adwokatury (jakoś nie wierzę w teorię "włamania na konto na FB").
Otwartym więc pozostaje pytanie - kogo mają sobie wynająć do swojej obrony podpalacze tęczy i inni "zadymiarze" zatrzymani 11.11.2013 r. ???
Ja wynika z migawek w serwisach informacyjnych są to najczęściej mężczyźni, którzy jednak więcej czasu spędzają na siłowni niż w bibliotece - więc Adwokat z pewnością im się przyda (bo sami o prawie mogą mieć nikłe pojęcie).

I komu Ci "zadymiarze" mają zaufać:
- czy mec. Kownackiemu,
- czy pozostałej części Adwokatury, która za krótką i jednostkową wypowiedź na temat "tęczy" (w mojej ocenie "skandaliczną" - ale to moja prywatna ocena), zamierzają na mec. Kownackiego nałożyć najwyższą karę i odebrać mu prawo wykonywania zawodu, tym samym kończąc jego karierę zawodową ???

Czy komukolwiek działaby się krzywda, jeśli wszelkiej maści "listopadowi zadymiarze" nadal mogliby korzystać z usług sądowych mec. Kownackiego, a nie byliby zmuszeni do korzystania z usług adwokackich, tych którzy "ścigają" mec. Kownackiego za jego wypowiedź ???
Czy czyjaś godność lub majestat zostanie naruszony, jeśli obok podpalacza tęczy, stanie w Sądzie (w roli jego obrońcy), osoba która uważała tę tęczę za "pedalską" (za przeproszeniem) ???
Co stoi na przeszkodzie aby klienci nadal mogli korzystać z usług mec. Kownackiego, choćby nawet miał on zostać uznany przez pozostałych Adwokatów, za niegodnego do członkostwa w Adwokaturze ???

Odpowiedzi na te pytania pozostawiam pod rozwagę wszystkim zwolennikom utrzymywania monopolu Adwokatów na usługi zastępstwa procesowego.

wtorek, 12 listopada 2013

Członkowie korporacji zawodowych: lobbyści czy eksperci?

Na fali deregulacji korporacje zawodowe organizują ostatnio przeróżne "Fora Samorządów Zaufania Publicznego" (5.11.2013) czy "Konferencje o aktualnych problemach zawodów wolnych i regulowanych" (12.11.2013).
Postulat tego typu inicjatyw nie wymaga większego komentarza:
"W procesie legislacyjnym traktowani jesteśmy często jak lobbyści, a nie jak eksperci, których uwagi mogą być dla ustawodawcy naprawdę istotne"
http://prawo.rp.pl/artykul/838825,1062517-Przedstawiciele-zawodow-zaufania-publicznego-krytykuja-deregulacje.html

Członkowie korporacji zawodowych to lobbyści czy eksperci w sprawach deregulacji ?.. Jak dla mnie to jest pytanie retoryczne.

ps.
Kolejny wielce szanowny i etyczny Adwokat... zabłysnął.
Tym razem wymieniony z imienia i nazwiska, Bartosz Kownacki (Warszawska Izba Adwokacka, numer wpisu 2841, jednocześnie poseł na sejm), i jego niewybredne słowa związane z incydentami w czasie Marszu Niepodległości: http://natemat.pl/81671,symbol-pedalstwa-za-ktory-pani-prezydent-moglaby-wykarmic-glodne-dzieci-czyli-populizm-w-wydaniu-posla-prawa-i-sprawiedliwosci-b


piątek, 8 listopada 2013

Niewydlone sądownictwo nadal bez diagnozy i recepty (vide Raport FOR)

Fundacja Obywatelskiego Rozwoju (by L. Balcerowicz) opublikowała "Analizę 17/2013: Sądy na wokandzie 2013. Przejrzystość i wydajność pracy" - dotyczącą w głównej mierze przewlekłości postępowań w polskich sądach.
Analiza ta jest tyleż ciekawa co... bezwartościowa. 
Stwierdza ona fakt powszechnie znany (opieszałość polskich sądów jest tak oczywista, że szkoda czasu na jej opisywanie i robienie badań opinii z których wynika, że dla ponad połowy polaków to jest główna przyczyna niezadowolenia z wymiaru sprawiedliwości). Analiza ta niestety nie stawia diagnozy, ani nie daje recepty.
W zasadzie jedyną jej wartością jest, wskazanie co nie jest przyczyną opieszałości polskich sądów.
I tak, nie jest nią:
- brak sędziów (pod względem ilości sędziów na 100.000 mieszkańców jesteśmy na 8 miejscu w UE, oraz na 1 miejscu pośród dużych krajów UE),
- niedofinansowanie (pod względem nakładów na wymiar sprawiedliwości w przeliczeniu na mieszkańca jesteśmy na 2 miejscu w UE, za Słowenią).
- informatyzacja (ta uzyskuje obecnie bardzo wysokie oceny, co wynika z tej oraz poprzednich Analiz FOR).
Może wreszcie warto pokusić się o analizę co jest tą przyczyną opieszałości polskiego wymiaru sprawiedliwości? Dlaczego tak jest, że:
Proces Josefa Fritzla z Austrii (skazanego na dożywocie) trwał około 1 tygodnia.
Proces Andeada Brevika z Norwegi (skazanego na 21 lat więzienia) trwał około 3 miesiące.
A u nas (ewentualnie jeszcze np. we Włoszech gdzie proces kapitana statku Costa Concordia... dopiero się rozpoczął, po ok. 1,5 roku od tej katastrofy) ???... Kto miał doczynienia z Sądem wie jak jest.
Oczywiście przyczyn jest wiele. M.in.:
- chory system "pisemnych uzasadnień wyroków" (które zajmują sądom bardzo dużo czasu, a które to uzasadnienia, będąc pisanymi w znacznej części przez przypadkowych asystentów sędziów, nie mają nic wspólnego z rzeczywistymi motywami wyroku i stanowią jedynie analizę prawną odpowiednio "naciągniętą" pod wcześniej wydany wyrok).
- chory system "biegłych sądowych" (najczęściej emeryci dorabiający kilkaset złotych do emerytury, którym się wydaje, że znają się na wszystkim).
- chory system "wyznaczania rozpraw co kilka miesięcy" (bo pomiędzy rozprawami musi wydarzyć się masę zbędnych czynności formalnych).
i na koniec, last but not least:
- chory monopol korporacji zawodowych na reprezentację przed Sądami.
Oto ok. 14.000.000 spraw sądowych rocznie obsługuje maksymalnie 35.000 Adwokatów i Radców (a w rzeczywiści jedynie ułamek z nich to "procesualiści", ponieważ znaczna część obsługuje biznes). Skutkiem tego, zgodnie z rocznikiem statystycznym, w tylko 2% spraw występują profesjonalni pełnomocnicy. Czy nie warto aby w pozostałych 98% stronom pomagali choćby nawet studenci prawa, albo prawnicy po licencjacie? Będą oni i tak znacznie lepiej przygotowanymi do prowadzenia procesu od swoich klientów (najczęściej nie mających nic wspólnego z prawem) - co znacznie ułatwiłoby pracę Sędziom.
To pytanie pozostawiam ma  kolejną "Analizę FOR".

ps.
No i kolejny adwokat "ma problemy z prawem" (i to nie małe!):
Jastrzębie Zdrój:  





poniedziałek, 4 listopada 2013

Mały korporacyjny absurd (Rzecznicy Patentowi vs Adwokaci)

Trwa dyskusja dotycząca tzw. III ustawy deregulacyjnej (która jest na etapie prac rządowych) - która ma objąć również Rzeczników Patentowych.

W prasie specjalistycznej jest aktualnie sporo artykułów na ten temat, a Rząd otrzymuje sprzeczne analizy.

Linia podziału jest następująca:
Rządowe Centrum Legislacji oraz Korporacja Rzeczników Patentowych - opowiadają się za utrzymaniem monopoli przyznanych Rzecznikom Patentowych, a nawet poszerzenie ich uprawnień.
(przykładowy artykuł: http://prawo.rp.pl/artykul/838825,1056670-Adwokaci-i-radcowie-nie-beda-mogli-bez-egzaminu-zostac-rzecznikami-patentowymi-.html)
Rada Legislacyjna oraz Korporacje Adwokatów i Radców - opowiadają się za przełamaniem monopolu Rzeczników Patentowych, oraz przeciwko rozszerzaniu ich uprawnień. (przykładowy artykuł: http://prawo.rp.pl/artykul/838825,1060980-Rzecznik-patentowy-nie-sporzadzi-kasacji.html)

Nie wdając się w rozstrzygniecie tego sporu, wyłania się z niego pewien korporacyjny absurd.
Oto na dzień dzisiejszy:
Przed Urzędem Patentowym, w sprawach dotyczących własności przemysłowej monopol na reprezentację mają Rzecznicy Patentowi. Do występowania przed Urzędem Patentowym w sprawach własności przemysłowej nie są dopuszczeni Adwokaci i Radcy Prawni, jako rzekomo nie posiadający odpowiedniej wiedzy.
natomiast,
Przed Sądem Najwyższym, w sprawach dotyczących własności przemysłowej monopol na reprezentację mają... Adwokaci i Radcy. Do występowania przed Sądem Najwyższym w sprawach własności przemysłowej nie są dopuszczeni... Rzecznicy Patentowi, jako rzekomo... nie posiadający odpowiedniej wiedzy.

I Kliencie (wynalazco, przedsiębiorco) bądź tu mądry...
Kto ma odpowiednią wiedzę z zakresu praw własności przemysłowej ???
Jak do tego mają się te rzekome przesłanki konstytucyjne utrzymywania jednego i drugiego monopolu ???
O co tu chodzi ???
 (odpowiedź nie jest istotna, bo ważne żeby Klient utrzymywał te wszystkie korporacje i płacił im haracz monopolowy)

środa, 30 października 2013

O skutkach deregulacji na poważnie (piszą pośrednicy nieruchomości)

Jednym z niewielu zawodów który będzie podlegał względnej deregulacji od 1 stycznia 2014 r. jest zawód pośrednika w obrocie nieruchomściami.

Pomimo wielu prób, zmiany są przesądzone.
Nadszedł więc czas na rzetelne analizy rynku pośredników po 1 stycznia 2014 r., przygotowywane przez samych pośredników.
Oto jedna z nich (sporządzona przez specjalistyczny branżowy portal, na podstawie ankiet z biur pośrednictwa!):
http://halo.domy.pl/czy-po-nowym-roku-czeka-nas-wysyp-nowych-biur-nieruchomosci/

Wynika z niej, że zaledwie 13% dotychczasowych "asystentów pośredników" zamierza otworzyć własne biuro. 60% "asystentów pośredników" nie zamierza tego robić.
Konkluzje badania, jakże słuszne:
"Wyniki ankiety portalu Domy.pl oraz obserwacja rynku pozwalają zakładać, że po wejściu w życie nowych przepisów w krótkim czasie może przybyć nawet 2000 nowych podmiotów świadczących usługi w zakresie pośrednictwa w obrocie nieruchomościami. W przeważającej mierze będą to firmy prowadzone przez osoby doświadczone, które w branży działają już od lat, tyle że nie pod własną marką."
"Osoby, które nigdy nie zajmowały się pośrednictwem raczej na taki ruch nie będą się decydować. Żeby utrzymać się z pośrednictwa, trzeba mieć nie tylko bazę klientów poszukujących, bazę ofert do sprzedaży i wynajmu, ale przede wszystkim szeroką wiedzę. Wejście z dnia na dzień w tę branżę raczej nie wróży sukcesu."

"Zwiększona konkurencja na lukratywnym, ale pogrążonym w stagnacji rynku nie wszystkim pozwoli zarobić przynajmniej na utrzymanie. Z biegiem czasu część pośredników – tych nowych, ale również i tych z wieloletnim stażem – wycofa się z branży. Tylko najlepsi i najskuteczniejsi zbudują lub umocnią już zdobytą pozycję."


Tak właśnie upada kolejny korporacyjny mit "zmasowanego ataku usługodawców bez należytego przygotowania".
Usługodawcy to rozsądni ludzie. Ktoś kto potrafił zarobić i zaoszczędzić kilkadziesiąt tysięcy złotych (tyle potrzeba na otwarcie i wypromowanie biura lub kancelarii), jest na tyle rozsądny, że tych pieniędzy nie "utopi" w biuro lub kancelarię która nie będzie zarabiać! A biuro czy kancelaria będzie zarabiać, tylko jeśli będzie miała zadowolonych z usługi klientów.


ps.
Kolejne tygodnie przynoszą kolejne "afery" dotyczące mecenasów:
Kraków: www.gazetakrakowska.pl/artykul/1006385,krakow-zatrzymano-adwokata-ktory-wyludzal-pieniadze-od-klientow,id,t.html
Koszalin: dzisiejszy, z 29.10.2013 r. MAGAZYN EKSPRESU REPORTERÓW z TVP2.




środa, 18 września 2013

Nadzór korporacyjny (a w zasadzie jego brak).

Ten tydzień definitywnie nie należy do Adwokatów.

Media ujawniają jednego nieuczciwego adwokata za drugim...

Jedna sprawa tu:
(to też sprawa z dzisiejszego SuperWizjera TVN)
Inna tu:

Oczywiście czarne owce są w każdym zawodzie - jednak nie to jest najbardziej bulwersujące.
Istotniejszym jest całkowity brak chęci i możliwości samooczyszczania się środowiska (co rzekomo jest jedną z głównych - określonych w Konstytucji - przesłanek istnienia samorządu zawodowego).

Oto ze sprawy Szczecińskiej wynika, że Adwokatura w sprawie nie zrobiła dotychczas... nic (pomimo tego, że skargi na tego adwokata mieli): "dziekan Łyczywek dociskany przez dziennikarzy przyznał, że w radzie jest kilka skarg dotyczących mecenasa K., a jedna z nich trafi najprawdopodobniej wkrótce do sądu dyscyplinarnego"

Natomiast ze sprawy Zielonogórskiej wynika jasno jak trudno jest zostać usuniętym z Adwokatury:
"Jak tłumaczy, adwokat musi mocno nabroić, by groziło mu wyrzucenie z adwokatury. - Może być tak, że o wydaleniu przesądzi jedna sprawa i poważne przewinienie - zaznacza Kowalczyk. - Ale zazwyczaj jest to ostateczność i do konieczności wyrzucenia dochodzimy, gdy mówimy o recydywie. Każdy może zbłądzić, to ludzka rzecz. Ale jak ktoś jest nierzetelny raz, drugi, trzeci, to nie mamy wyboru."

Jaki jest więc sens istnienia regulacji zawodowych i "pieczy nad wykonywaniem zawodu", skoro nadzór społeczno-prokuratorski radzi sobie doskonale, w przeciwieństwie do nadzoru korporacyjnego ???

ps. na prośbę czytelnika podaję propaguję ten link:

sobota, 14 września 2013

Powód kilkutygodniowego milczenia.

Powód kilkutygodniowego braku wpisów na blogu to nie:
- "zlikwidowanie" mnie przez korporacje zawodowe,
- przekupienie mnie mnie korporacje zawodowe,
itp.
(jak podejrzewają niektórzy).

Jest on bardziej prozaiczny - narodziny kolejnego dziecka, co pochłania 110% mojego czasu - a jednak to rodzina jest dla mnie priorytetem.

Niestety przerwa w prowadzeniu tego bloga może potrwać jeszcze kilka/kilkanaście tygodni, zanim synek "okrzepnie". Obawiam się też, że w związku z powiększeniem się mojej rodziny może być również inna formuła wpisów (zaledwie kilka wpisów w miesiącu, a może nawet kwartale, zamiast dotychczasowych ok. 15-20 wpisów miesięcznie) - choć pomysłów na wpisy mam wiele.

ZAPRASZAM DO WSPÓŁPRACY. CHĘTNIE OPUBLIKUJE KAŻDY "DEREGULACYJNY" ARTYKUŁ, A NAWET ZAUFANYM AUTOROM DAM MOŻLIWOŚĆ PUBLIKOWANIA NA BLOGU BEZPOŚREDNIO Z ICH E-MAILA.

ps.
Oto jak upada jeden z ostatnich argumentów korporacji prawniczych, że niby wysokie zarobki to mit (szczególnie po rozluźnieniu zasad dostępu do zawodu w 2005 r.):
Według badań za 2012 r. Adwokaci są na 3. miejscu w Polsce pod względem zarobków (jedynie za Prezesami Zarządów i Pilotami Samolotów): http://prawo.rp.pl/artykul/1040734.html

Co ciekawsze Adwokaci są przed Lekarzami (zarabiając o połowę więcej!).

Czyli jednak potwierdza się teza, że Adwokat to zawód bardziej odpowiedzialny i trudniejszy niż Lekarz. Przecież Lekarz odpowiada "tylko" za życie i zdrowie swoich pacjentów, a Adwokat "aż" (najczęściej) za majątek klientów.
Słusznie więc:
- aby zostać Lekarzem wystarczą skończone studia i zaliczony egzamin końcowy (test wyboru, z wymogiem 56% dobrych odpowiedzi),
- aby zostać Adwokatem, trzeba mieć studia i aplikację zawodową, zaliczając po drodze kilka trudnych egzaminów (w tym wielodniowych!),
- prywatnie każdy chory może leczyć się u kogo chce (od profesora medycyny, po bioenergoterapeutę i zielarza),
- nawet prywatnie Klient nie może ustanowić sobie dowolnego pełnomocnika przed Sądem (w swojej prywatnej sprawie i za swoje prywatne pieniądze).

Słuszną linię ma nasza władza strzegąc monopolu na prywatne usługi zastępstwa procesowego.
A, że to sporo kosztuje (co widać w kieszeniach Adwokatów, zajmujących 3. miejsce pod względem zarobków w Polsce)... cóż... to nie politycy płacą (którzy uchwalili takie prawo), tylko "głupi lud", który nie potrafiłby sobie wybrać prywatnego pełnomocnika procesowego i potrzebuje w tym zakresie monopolu ograniczającego wybór do garstki jedynie słusznych pełnomocników.

piątek, 9 sierpnia 2013

Skrzynka odpowiedzi (2)

Po ostatnich moich wpisach (dotyczących różnic pomiędzy rynkiem regulowanym a rynkiem wolnym, głównie na przykładzie... parówek za 3,99zł/kg) dostałem kilka maili. 
Tu odpowiedź na dwa z nich.

1. Korzyści z ochrony przed wyborem produktu/usługi gorszej jakości.

Dziękuję za listę korzyści z ochrony obywateli przed wyborem produktu/usługi gorszej jakości.
Mnie osobiście to nie przekonuje - bo nade wszystko cenię wolność ludzi do decydowania o sobie i własnych pieniądzach. Nie mniej to rzeczywiście argument dość "ogólny" i trudny do polemiki.
Chcąc polemizować na argumenty "konkretne" - wskazuję, iż ewentualne korzyści z "ochrony przed wyborem produktu/usługi gorszej jakości" dotyczą wyłącznie osób które na produkt/usługę lepszej jakości stać!
Dlatego należy również stworzyć listę "kosztów" jakie ponoszą osoby biedniejsze, których na produkt/usługę lepszej jakości po prostu nie stać.

Parówki:
OK. Może i osoby które kupują parówki po 3,99zł/kg (choć stać ich na lepsze) narażają się na utratę zdrowia...
ale...
Ile stracą na zdrowiu osoby które nie dostarczą sobie mięsa (choćby tych 5 % czy 10 % mięsa które są w najtańszych parówkach) ???

Usługi prawnicze:
OK. Może i osoby które hipotetycznie będą korzystały z nie-adwokatów (choć stać ich na to) narażają się na utratę majątku (w procesie cywilnym) czy wolności (w procesie karnym).
ale...
Jak duże jest ryzyko utraty majątku czy wolności przy braku jakiegokolwiek pełnomocnika procesowego ???
A, że jest to istotny problem, to przypominam, że:
- wg rocznika statystycznego w 98% spraw strona reprezentuje się samodzielnie,
- wg fundacji helsińskiej, w 50% spraw gdzie zapadł wyrok bezwzględnego pozbawienia wolności, oskarżony na żadnym etapie postępowania nie miał obrońcy.

Już tylko formalnością jest dodanie, że:
- bogaci wybierając produkt/usługę gorszej jakości, szkodzą sobie zupełnie dobrowolnie,
- biedni będąc pozbawieni dostępu do produktów choćby gorszej jakości, są poszkodowani wbrew własnej woli, przez Państwo, które ustanawia normy, monopole itd.

ps.
Oczywiście to nie jest żaden błąd doktryny socjalistycznej, a jedynie wykorzystanie jej jednego z założeń, iż socjalizm likwiduje "sferę biedy".
Tak więc Panie i Panowie socjaliści - najpierw wyeliminujcie biedę, a dopiero później bierzcie się za ochronę bogatych przed nimi samymi, poprzez wprowadzanie norm, monopoli i zakazów.

2. Rzekomo jestem niespójny, dopuszczając ochronę nazwy "Adwokat", a nie dopuszczając ochrony nazwy "parówka".

Po pierwsze:
Dyskusja o nazwach jest zupełnie "poboczna".
Moim podstawowym postulatem jest dostępność szerokiego wachlarza jakościowego produktów/usług.
Ważne, jest to aby na rynku drobno zmielonych kiełbasek były produkty zawierające zarówno 5%, 15%. 50% jak też 95% mięsa ("do wyboru do koloru").
A czy będą się one nazywać "parówką" czy "kiełbaską parówkową" albo "kiełbaską śniadaniową" - to już sprawa poboczna.
Ważne, jest to aby usługi zastępstwa procesowego mogły świadczyć zarówno osoby po 5 latach studiów i 3 latach aplikacji, jak też osoby tylko po studiach, czy nawet osoby bez studiów prawniczych ("do wyboru do koloru").
A czy Ci usługodawcy będą się nazywać "Adwokatami" czy "Doradcami Prawnymi" albo "Prywatnymi Pełnomocnikami Procesowymi" - to już sprawa poboczna.

W zakresie "nazw" przepisy są jasne.
Przedsiębiorcy (i związków przedsiębiorców) mogą rejestrować poszczególne nazwy w Urzędzie Patentowym jako znaki towarowe pod warunkiem, że mają one zdolność odróżniającą (czyli nie stanowią "ogólnodostępnej" warstwy języka polskiego - co ustalają językoznawcy). 
Jeśli dane określenie nie jest "ogólnodostępną" częścią języka  - to przedsiębiorca lub grupa przedsiębiorców może sobie je zastrzec w Urzędzie Patentowym "na wyłączność".
Jeśli dane określenie jest "ogólnodostępną" częścią języka - to wolno się nim posługiwać zgodnie z jego znaczeniem językowym, czego strzeże UOKiK.  
Więcej nic tu nie potrzeba.

niedziela, 4 sierpnia 2013

Skrzynka odpowiedzi na komentarze do poprzedniego wpisu

Czy Polskie Normy powinny obowiązywać.

Polskie Normy obowiązują! Tyle, że są dobrowolne. 
I słusznie.
Co ciekawe, to przyszło do nas... z Zachodu. A konkretnie Polskie Normy zmieniły status z "obowiązkowych" na "dobrowolne" w związku z akcesją Polski do UE.
Ponadto na Zachodzie wcale normy nie są "bardziej rygorystyczne" - bo są... identyczne (Polskie Normy zostały zharmonizowane i stały się Polskimi Normami/Europejskimi Normami).
Czy Polskie Normy to jakaś "rewelacja" - NIE.
Wystarczy zauważyć, że żaden znany mi producent nie reklamuje swojego produktu jako "zgodnego z Polskimi Normami" (co najwyżej widziałem reklamę farby "pięciokrotnie wyższa odporność na ścieranie niż w ...PN/EN-(coś tam)...).
Jak ta polska norma wygląda dla rzeczonych Parówek (PN-A-82007)?
tłuszcz (nie wiadomo jaki, może być utwardzony-roślinny) - max. 40%,
białko (czyli mięso, choć nie wiadomo jakie) - min. 9%.
sól - max. 2%,
(reszta to może być np. woda)
do tego niemal całość parówki mogła być oparta na "odpadach", gdyż zgodnie z PN ich maksymalny udział w produkcie to 15%.
Toż to przepis na rewelacyjną parówkę nie jest !!!
To ja już wolę sobie iść do sklepu i świadomie kupić parówkę, gdzie czytam skład: "Mięso wieprzowe z szynki (78%)............." (-całkiem smaczna była-)
Zasada jest jedna i prosta: CZYTAJMY SKŁAD!
a służby niech ścigają i surowo krają, po prostu oszustów, zgodnie z definicją z KK, którzy publikują na produktach fałszywy skład)
Obowiązkowe stosowanie Polskich Norm tylko niepotrzebnie wprowadza fikcję, iż czytanie składu jest zbędne bo "państwo czuwa" (...a jak widać na przykładzie PN dla parówek, wcale te normy takie rewelacyjne nie są!).
Na marginesie - podobnie rzecz ma się z Żywnością dla niemowląt.
Z tego co wiem UE "wzięła" się za ten temat w latach 2006-2010 uchwalając szereg dyrektyw dotyczących obowiązku oznaczania na produktach nawet śladowych ilości silnych alergenów i innych substancji szkodliwych (nie zakazując ich, ale jedynie wymagając stosownych oznaczeń, pozwalających rodzicom dokonanie świadomego wyboru).  

Czy ludzie to ciemna masa którą można manipulować telenowelami ?

Ja daleki jestem od stwierdzenia, że jestem od kogoś lepszy. Nie uważam się za takiego.
A co do manipulowania - to jednymi manipuluje się poprzez opinie wyrażane przez bohaterów telenowel, a innymi przez opinie wyrażane przez tzw. "środowiska opiniotwórcze" i "autorytety".
Do tego jeszcze dochodzi cała gama możliwych manipulacji: badaniami naukowymi, sondażami itp.
Zmanipulować można zarówno "wielbiciela telenowel" jak i "wykształciucha".
Ponadto ja osobiście jestem daleki od stwierdzeń, że ktoś kto kupił coś (drożej) tylko dlatego, że gwiazda telenoweli ma ten sam produkt - jest nierozsądny.
Być może ta osoba tego właśnie potrzebuje, i wcale nie czułaby się szczęśliwa kupując to samo tańszej marki, ale nie reklamowane przez gwiazdę.

W mojej ocenie ludzie co do zasady rozsądnie wydają swoje ciężko zarobione pieniądze. I jest to zasada która dotyczy wszystkich, niezależnie od IQ.

Dla osób które tego nie potrafią państwo przewidziało taką instytucję jak "sądowe ubezwłasnowolnienie" - ale to jest marines rzędu kilkuset osób rocznie.

Pisząc najbardziej obrazowo jak to możliwe:
Tak jak nie znam żadnego palacza, który nie jest świadomy szkodliwości palenia (choćby nawet skończył szkodę podstawową), tak też nie spodziewam się, że są konsumenci "parówek" za 3,99zł/kg. którzy liczą, że taka parówka jest w 90% wykonana z szynki.
Dodatkowo - ufam palaczom, że widzą co robią (np. wolą krótsze życie z chwilami relaksu, niż dłuższe w ciągłym stresu z finałem w "zakładzie zamkniętym") oraz ufam konsumentom "parówek" za 3,99zł/kg, że widzą co robią (np. jest to najtańsza z możliwych i do tego całkiem smaczna porcja białka zwierzęcego którą mogą dostarczyć do organizmu).

Czy można sprzedać "każde g....o" za każdą cenę ?

Nie.
Jeśli by tak było to:
- wszyscy jeździlibyśmy TATA NAO (najtańszym autem świata), płacąc jak za Rolls-Royca,
- wszyscy mieszkalibyśmy w mieszkaniach z wielkiej płyty, płacąc za nie jak za pałace z ogrodami,
- wszyscy jedlibyśmy puszki konserw, płacąc za nie jak za dziczyznę... itd. itp.

Tymczasem świat towarów i usług jest różnorodny.
Jest w nim miejsce zarówno dla produktów i usług tanich (...i "podłej" jakości) jak i drogich (np. wykonanych ręcznie przez doświadczonych rzemieślników, jak np. Rolls-Royce). A do tego pełen wachlarz dostępnej oferty pomiędzy.
I o to chodzi.
Niech każdy (korzystając z własnego rozumu, mając na uwadze swoje możliwości) wybiera coś dla siebie.
Unifikacja jakości (np. na poziomie Polskich Norm, z normą 9% białka mięsnego w parówce) nigdzie nie prowadzi.

Czy w związku z brakiem obligatoryjnego stosowania Polskich Norm styropian można nazwać parówką, a denaturat wódką ?

Nie.
O tego są przepisy:
- zakaz wprowadzania konsumentów w błąd (czego strzeże UOKiK),
- zakaz oszustwa (czego strzeże prokuratura).
Sprzedawanie styropianu jako "parówki" czy denaturatu jako "wódki" - z pewnością wprowadziłoby konsumentów w błąd.
Czy da się to stwierdzić wobec braku obligatoryjnego stosowania Polskich Norm... oczywiście, że tak.
Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów ma w tym zakresie bogate doświadczenie.
Na marginesie - nawet hipotetyczne zastrzeżenie nazwy dla produktu który spełnia określone Polskie Normy - nie wiele da.
Zastrzeżenie przez niektórych górali nazwy "oscypek" dla swoich produktów spowodowało tylko, że rynek zdominowały... "osczypki".


ps.
Czy skrócenie z okresu wymaganej praktyki od kandydatów na Radców i Adwokatów z 5 do 4 lat to cała szeroko zapowiadana deregulacja usług prawniczych ?

Nie.
Ponadto:
- zmieniono pierwszą cześć egzaminu zawodowego (zastępując test zadaniem z etyki),
- ułatwiono dostęp do zawodu legislatorom (osobom piszącym projekty ustaw).
...i to dopiero jest cała szeroko zapowiadana rzekoma deregulacja usług prawniczych.






sobota, 27 lipca 2013

Czy trzeba uregulować rynek produktów spożywczych ?

Pod moim ostatnim wpisem w formie komentarza, został podany przykład rynku artykułów spożywczych jako przykład rynku, gdzie ze względu na niską jakość przydałaby się tzw. "regulacja".

W tym argumencie błędne jest zarówno założenie jak i wniosek.

Założenie: rzekoma niska jakość na rynku artykułów spożywczych.
Nieprawda.
Na rynku są produkty tanie o marnej jakości (typu tzw. "parówki" za 3,99zł/kg czy tzw. "szynka" za 9,99 zł/kg) jak również produkty drogie i porządne (Parówki za 40zł/kg w których składzie jest 100% najlepszego mięsa, jak i Szynka za 60zł/kg uzyskana z 2kg mięsa), a do tego pełen wachlarz różnorodnych cenowo i jakościowo produktów pomiędzy nimi. "Do wyboru, do koloru" dla każdego według potrzeb i możliwości finansowych.

Czy jest coś złego w istnieniu "parówek" za 3,99zł/kg i "szynki" za 9,99 zł/kg ?
Moim zdaniem - nie.
Dzięki tym produktom oferowanym przez markety w promocji, setki tysięcy gorzej usytuowanych obywateli ma co zjeść na niedzielne śniadanie oraz ma co położyć na kanapkę zabieraną do pracy.
Owszem, można zakazać sprzedaży tego typu "zastępczych" produktów. Ale co zaoferować tym ludziom w zamian ?  (parafrazując klasyka) "Szczaw i mirabelki" ???

Wniosek: rzekomo konieczna jest regulacja tego rynku.
Regulacja to nic innego jak właśnie zakazanie sprzedaży różnorodnych produktów i usług. Dokładnie tak jak na rynku usług prawniczych, gdzie zakazano świadczenia usług innych niż Adwokackie i Radcowskie.
Skutek... wg. rocznika statystycznego w 98% spraw występują strony samodzielnie. 

Do tego jeszcze pozostaje kwestia jakości...
Założenie pozornie jest słusznie: ustanawiamy monopol tylko na najlepsze produkty i usługi.
Tyle, że natura Homo Economicus jest jednoznaczna. Dąży on do maksymalizacji zysku przy minimalizacji nakładu.

Dlatego, jeśli zostałoby ustalone Rozporządzeniem Ministra Rolnictwa, że Parówki muszą kosztować min. 40zł/kg a szynka 60zł/kg - to jakość tych produktów szybko by spadła. Tym szybciej jeśli nadzór nad jakością zostałby powierzony... samym rzemieślnikom (deja vu ???).

Jeśli kilkuset rzeźników otrzymałoby monopol na produkcję parówek (po 40zł/kg) i szynki (po 60zł/kg), i nadzór nad jakością zostałby im powierzony - to prędzej czy później dojdą do jakości wyrobów parówko- i szynko- podobnych.
No bo po co produkować szynkę z 2 kg mięsa, jeśli można z 1 kg mięsa, a w kolejnym kroku z 500g, a kolejnym juz tylko z 300g mięsa (jak to ma miejsce w obecnej szynce za 9,90 zł).
Bo co kto komu zrobi jeśli nadzór nad jakością będą mieli... koledzy rzeźnicy !

Oczywiście w tym wszystkim wyłania się problem "rzetelnej informacji" (np. o składzie parówek czy szynki).
Nie mniej to jest problem dla Policy, Prokuratury, a szczególnie UOKiKu - który właśnie po to został powołany aby ścigać takich nierzetelnych usługodawców i ich surowo karać - na wszystkich rynkach - od art. spożywczych, przez chemię gospodarczą, tekstylia po samochody itp.

Tak jak dziś w każdej działalności "UOKiK czuwa" i nie przepuści żadnego zawiadomienia o oszustwie przy podawaniu składu wyrobu - tak też może być np. na rynku prawniczym.

Dokładnie tak to działa np. w Danii, gdzie usługi zastępstwa procesowego może świadczyć każdy (zarówno Adwokat jak i nie-Adwokat).
Co ciekawe - to nie dalej niż kilkanaście miesięcy temu - media pisały o akcji tamtejszego UOKiKu ścigającej nierzetelną informację o szansach na wygranie zleconej sprawy. Akcja Duńskiego UOKiKu odejmowała zarówno adwokatów jak i nie-adwokatów!
Dokładnie tak jak to działa na innych rynkach (np. tekstyliów), gdzie pomimo braku permanentnej kontroli w "wybranych" zakładach, jakoś większość obywateli ufa informacji na metce dotyczącej składu tkaniny.

ps. DO ZBULWERSOWANYCH:
To jest właśnie podstawowa różnica pomiędzy Socjalizmem a Liberalizmem: 
Liberalizm: 
Ufa (w uczciwość producentów i inteligencję klientów), nie ustanawiając norm lub monopoli i jednocześnie surowo karze oszustów.
Socjalizm:
Nie ufa (w uczciwość producentów i inteligencję klientów) ustanawiając normy lub monopole i jednocześnie karze łagodnie oszustów (a w zasadzie ich "resocjalizuje").




niedziela, 21 lipca 2013

Sprzedawca marchewki bardziej odpowiedzialnym zawodem niż prawnik!


Adwokaci (reagując z duuuuuużym opóźnieniem, i nie zauważając, że I tura deregulacji, która ich rzekomo objęła to była tylko kosmetyczna zmiana w sposobie przeprowadzania egzaminu!) piszą takie oto testy:

Dwie refleksje:

1. 
Jak pisze sam autor, pomimo upływu 8 lat od deregulacji ceny usług Adwokackich są niezmiernie wysokie - więc (zdaniem autora) problem leży gdzie indziej.
Autor dopatruje przyczyn tego stanu rzeczy w kosztach działalności: ZUSy, Podatki, Najem lokalu itp. 
Odpowiadając autorowi artykułu:
Po pierwsze:
Te same koszty (ZUSy, Podatki, Najem) ponosi przywołany w tytule "sprzedawca marchewki" z warzywniaka... i co?... jakimś cudem, marchewka jest tania, a cała żywność w Polsce, jest jedną z najtańszych w UE!
Po drugie:
Przyczyna opisanego przez autora stanu rzeczy jest zupełnie inna.
8 lat temu, jak i obecnie, nie było i nie ma żadnej deregulacji !!!
Zmiany te to pseudo-deregulacja będąca jedynie korektą zasad dostępu do zawodów, a nie prawdziwa deregulacja polegająca na przyznaniu klientom swobody wyboru usługowcy.
 Oczywiście należy dostrzec wzrost liczby Adwokatów i Radców Prawnych w ciągu ostaniach 8 lat o ok. 30% (a w szczególności przekroczenie w tym roku magicznej bariery 100 usługodawców na 100.000 obywateli).
Tyle, że to jest WIELKIE NIC.
To nadal nie jest sytuacja równowagi rynkowej !!!
W Skandynawii (gdzie rynek usług zastępstwa procesowego jest zupełnie wolny, a tego typu usługi w pełnym zakresie może świadczyć każdy), ale też w Hiszpanii, Niemczech, Włoszech, ten wskaźnik wynosi ok. 300 usługodawców na 100.000 obywateli !!!
A ceny...
Choć należy potwierdzić (za autorem artykułu), że nadal są niezmiernie wysokie, to jednak należy odnotować ich spadek w ciągu ostatnich 8 lat... odpowiednio proporcjonalny do wzrostu liczby usługodawców.
I tak: wynajęcie Adwokata do rozwodu w Warszawie już nie kosztuje ok. 12.000-10.000 zł (jak jeszcze kilka lat temu), ale ok. 10.000-8.000 zł (co nadal pozostaje ceną "niezmiernie wysoką").

Po prostu tak działa ekonomia !!! 


2.
Z zadowoleniem należy za to odnotować... treść komentarzy pod tym artykułem.
Widać, że optyka się wyraźnie zmienia.
Wreszcie pojawia się polemika z absurdalnym dogmatem o rzekomej "najzwyczajniej wyjątkowości zawodów prawniczych, która uzasadnia monopol na tynku tych usług" (której to polemiki jeszcze kilka lat temu nie było, co znacznie utrudniało niektórym dyskutantom spójną argumentację tez pro-deregulacyjnych).
Np. "led" (w komentarzu nr. "7") napisał przekornie odwołując się do tytułu artykułu:
"Pod względem odpowiedzialności, to sprzedawca marchewki sprzedaje towar, który moze zaważyć na życiu i zdrowiu w sposób nieodwracalny. Jeżeli marchewaka nafaszerowana jest jakimiś pestycydami czy nawozami sztucznymi, to efekt jej spożycia może być nieodwracalny. Nie ma możliwości wystapienia z kasacją od zjedzenia nafaszerowanej pestycydami marchewki."

BRAWO!
I więcej osób zrozumie, że nie ma żadnej mitycznej "nadzwyczajnej nadzwyczajnej wyjątkowości zawodów prawniczych" (i jest to zawód tak samo wyjątkowy... jak każdy inny), tym bliżej nam do zakończenia tych absurdalnych monopoli zastrzeżonych na rzecz poszczególnych korporacji zawodowych (a obowiązujących na rynkach zupełnie prywatnych usług).

ps. dziękuję również komentatorom za polecanie niniejszego Bloga (do czego niezmiennie zachęcam).

niedziela, 14 lipca 2013

Pogłoski o śmierci bloga są nieco przesadzone.

Blog wraca po kilkunastodniowej przerwie.

W międzyczasie prezydent podpisał "1. Ustawę Deregulacyjną".
Teraz czas na publikację ustawy w dzienniku ustaw i wejście w życie...
Co się zmieni: WIELKIE... nic (no może poza kilkoma zawodami które nie zostały objęte pseudo-deregulacją, ale prawdziwą deregulacją polegającą na przyznaniu klientom wolnego wyboru dowolnego usługodawcy).

czwartek, 4 lipca 2013

Walki buldogów pod dywanem

Poza głównym nurtem sporu o deregulację - gdzie przedstawiciele poszczególnych korporacji udowadniają, że akurat ich zawód jest zupełnie wyjątkowy i w rzekomym interesie klientów jest aby zderegulować wszystkich innych, poza tym jednym wyjątkowym zawodem - prowadzone są też działania zupełnie inne.

To wojny i wojenki poszczególnych korporacji zawodowych pomiędzy sobą o udział w poszczególnych monopolach ustanowionych w naszej "Rzeczpospolitej Korporacyjnej".

W czerwcu na skutek bezprecedensowej "wymiany listów" (otwartych, kierowanych do komisji sejmowych itp.) przez prezesów korporacji Radcowskiej i Adwokackiej, dotyczących planowanego udziału Radców w adwokackim monopolu na obrony w procesach karnych - wyszły na jaw metody działania korporacji prawniczych w walce o ten monopol (- prasa szeroko pisała o tych listach).
Są to metody stosowane dotychczas wyłącznie przez "biznes" (celowo w cudzysłowiu) takie jak wynajmowanie Agencji Lobbistycznych do "przekonywania" posłów, czy Agencji PR do dyskredytowania przeciwnika !!!
Podobna "wojenka" obecnie rozpoczyna się o monopol na reprezentację klientów przed Urzędem Patentowym ( jest to monopol ok. 900 Rzeczników Patentowych, do którego to monopolu chętnie dołączyłyliby Adwokaci i Radcowie). Nie trzeba być specjalistą w zakresie marketingu aby dostrzec w działaniach Rzeczników Patentowych "rękę" specjalisty od PR'u.

W świetle powyższego istotnym wydają się następujące pytania (i nie są to wcale pytania o etyczną stronę tego typu działań - które nie powinny być działem ludzi o rzekomo "nieskazitelnym charakterze"):
W CZYM INTERESIE DZIAŁAJĄ TE AGENCJE PR'owe I LOBBINGOWE (KTÓRYCH WYNAJĘCIE WCALE NIE JEST TANIE!) ???
CZY NA PEWNO JEST TO INTERES ZWYKŁEGO OBYWATELA - KLIENTA ???

niedziela, 30 czerwca 2013

Ręczne sterowanie wynikami egzaminów przez polityków.

"Ręczne sterowanie wynikami egzaminów" przez polityków - co nie było dotychczas opisane i udokumentowane (choć oczywiste dla każdego nawet niezbyt uważnie obserwującego Polską rzeczywistość) - jest możliwe i MA MIEJSCE W POLSCE !!!

Obecnie wszyła na jaw procedura "ustawiania" wyników matur:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,14163350,CKE_recznie_steruje_trudnoscia_egzaminow___Politycy.html
Wedle doniesień prasowych, "docelowym" wynikiem tegorocznych matur miało być co najmniej 80% zdanych, i według w piątek ogłoszonych wyników maturę zdało (zupełnie przypadkiem)... 81% abiturientów.

Dokładnie do samo ma miejsce przy egzaminach zawodowych !!!
Przykład:
Już opisywany przeze mnie ubiegłoroczny egzamin notarialny.
Gdyby "zdawalność" przekroczyła 50% - byłby kolosalny problem z organizacją asesury dla przyszłych notariuszy (która dopiero teraz znika, na skutek uchwalenia "1. Ustawy Deregulacyjnej").
W "cudowny sposób" ubiegłoroczny egzamin notarialny zdało... czterdzieści kilka procent egzaminowanych przyszłych notariuszy (przy "zdawalnosci" przyszłych adwokatów i radców w tym samym roku na poziomie ok. 75%).
Jeszcze jako ciekawostkę należy wskazać na "wieść gminną" która niesie, że w tym roku "zdawalność" egzaminu notarialnego ma być nadzwyczaj wysoka (co przy likwidacji asesury spowoduje istotny dopływ "świeżej krwi"). Ma to być też jeden z powodów, dlaczego Notariusze (których współpraca z ministerstwem przy organizacji egzaminu jest wymagana), wręcz "systemowo" odmawiają lub utrudniają współpracę, co zagraża organizacji tegorocznego egzaminu.

Ciekawe może być również "zestawienie" wyników egzaminacyjnych i aplikacyjnych po 2005 r. i 2009 r. (czyli od czasu gdy na skutek ustaw LexGosiewski i LexGosiewski2 Ministerstwo bierze udział w organizacji tych egzaminów) zależnie od członkostwa Ministra Sprawiedliwości w korporacji zawodowej:
Członków korporacji: Ćwiąkalskiego (2007-2008) i Kwiatkowskiego (2009-2011).
Nie będących członkami korporacji: Ziobro (2005-2007), Czuma (2009) i Gowin (2011-2013).


Czy jeszcze ktoś wierzy w to, że "egzamin państwowy" (organizowany przez Polityków) przed czymkolwiek chroni nas klientów ???
Dlaczego (za swoje pieniądze i na swoją odpowiedzialność) poprzez monopol korporacyjny jestem zmuszany aby korzystać z usługodawców którzy zdali egzamin bo trafili na "łatwy" rok (np. przedwyborczy), a nie mogę (za swoje pieniądze i na swoją odpowiedzialność) korzystać z lepszych usługodawców, których jedynym pechem było to, że trafili na "bardzo trudny" rok egzaminacyjny ???




niedziela, 23 czerwca 2013

Rzecznicy Patentowi - szczyt anty-deregulacji.

Czekając na publikację projektu 3. ustawy deregulacyjnej (link do wersji ministerialnej, przesłanej do "konsultacji" jest w moim poprzednim wpisie), zastanawiałem się co w tym projekcie znajdzie się na temat Rzeczników Patentowych...

[WSTĘP...]

Rzecznicy Patentowi to niepozorna (zaledwie 900 członków), ale niezwykle wpływowa korporacja zawodowa, mająca znaczących i możnych protektorów politycznych (...wystarczy prześledzić losy budowania siły tej korporacji w III RP).

Jest swoistym kuriozum, że "petent" (klient) może swobodnie wybrać sobie pełnomocnika przed wszystkimi urzędami RP (zarówno Adwokata jak i przysłowiowego "pana Henia"): od Urzędu Skarbowego, przez Urząd Zamówień Publicznych, aż po Urząd Lotnictwa czy Państwową Agencję Atomistyki - za wyjątkiem jednego urzędu: URZĘDU PATENTOWEGO.

Dlaczego tak jest... można się tylko domyślać, że "jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o....".
Występując przed Urzędem Skarbowym i spowiadając się tam ze swojego życia - najczęściej chodzi o jakieś zaległości podatkowe jakiegoś "leszcza" - na czym trudno zarobić.
Tymczasem występując przed Urzędem Patentowym, najczęściej chodzi o jakiś pomysł, który potencjalnie może przynieść jego twórcy grube pieniądze - dlaczego wiec nie "podebrać" inżynierkowi-wynalazcy trochę z tych jego przyszłych zysków.
I tu właśnie może być "pole do popisu" dla grona 900 Rzeczników Patentowych, którzy mają MONOPOL na reprezentację tych właśnie inżynierków-wynalazców przed Urzędem Patentowym.

Co ciekawe Rzecznicy Patentowi nawet nie kryją się z obroną swojego monopolu "dla pieniędzy".
Podczas niedawnej dyskusji nad przystąpieniem Polski do patentu ogólnoeuropejskiego (który miałby być skuteczny również w Polsce), opowiedzieli się oni PRZECIWKO, wcale nie w interesie wynalazców, czy w interesie użytkowników patentów (przedsiębiorców), ale SWOIM WŁASNYM I WŁASNYCH ZAROBKÓW (bo w postępowaniu o udzielenie Patentu Europejskiego nie mieliby monopolu - i biedactwa musiałby konkurować ceną i jakością usług).

(last but not least)
Nie trudno zauważyć, że w czasach w których przestaliśmy konkurować "tanią siłą roboczą" i powinniśmy postawić na Innowacyjną Gospodarkę - Rzecznicy Patentowi (inkasujący od wynalazców od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych za swoje usługi na które mają monopol) są swoistymi HAMULCOWYMI INNOWACJI. Ale to już temat na inny wpis.

[...TYLE TYTUŁEM WSTĘPU]

Deregulacja wg. pomysłu Rzeczników Patentowych.

Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami - deregulacja miała objąć również Rzeczników Patentowych.
I (rzekomo) objęła: w 3. transzy (...lepiej późno niż wcale).

Otwieram więc z zaciekawieniem projekt 3. ustawy deregulacyjnej i (mając świadomość dużych wpływów korporacji rzeczniowskiej) szukam regulacji dotyczącej Ustawy o Rzecznikach Patentowych. I jest: w art. 13 projektu ustawy deregulacyjnej.

Zgodnie z "duchem pseudo-deregulacji wg. Gowina" spodziewam się ułatwień w dostępie do zawodu rzecznika polegających na zwolnieniu z aplikacji rzeczniowskiej czy również egzaminu rzeczniowskiego dla jakiś określonych grup zawodowych (tak jak np. legislatorom umożliwiono dostęp do zawodu Adwokata).

NIC Z TYCH RZECZY !!!

Jedyny znowelizowany przepis w zakresie dostępu do zawodu bez aplikacji rzeczniowskiej lub egzaminu rzeczniowskiego to art. 21 ust. 1 Ustawy o rzecznikach, który otrzyma brzmienie:
"Od wymogu odbycia aplikacji rzecznikowskiej lub odbycia aplikacji rzecznikowskiej oraz złożenia egzaminu kwalifikacyjnego można zwolnić, w całości lub w odpowiedniej części, osobę, w szczególności osobę posiadającą uprawnienia adwokata, radcy prawnego lub tytuł naukowy doktora nauk prawnych, która wykaże, że posiada określoną wiedzę lub praktykę w sprawach własności przemysłowej, przydatną do wykonywania zawodu rzecznika patentowego.” [uprawnienie to ma realizować Krajowa Rada Rzeczników Patentowych]

TAK !!!
Nie będzie, żadnych ustawowych alternatywnych dróg do zawodu Rzecznika Patentowego bez aplikacji czy bez egzaminu, a jedynie prawo Krajowej Rady Rzeczników Patentowych do wpuszczenia do zawodu "tylnym wejściem"...  swobodnie wybrane osoby (bez żadnych "ostrych" kryteriów) !!!
Nie będę pisał, że to jawne zaproszenie do nadużyć - bo przecież, zgodnie z ustawą o rzecznikach, wszyscy Rzecznicy Patentowi są "nieskazitelnego charakteru" (art. 19 ustawy o rzecznikach), co oczywiście wyklucza wszelkie podejrzenia o możliwe nadużycia.

Nie mniej.
O zapisach przyznających prawo swobodnego dopuszczania do zawodu dowolnie wybranych osób i o takiej "anty-deregulacji"  inne korporacje (nawet te rzekomo najbardziej wpływowe, jak np. Adwokatura)... MOGĄ TYLKO SOBIE POMARZYĆ.

Taka to jest "deregulacja według Rzeczników Patentowych".

piątek, 21 czerwca 2013

Link do ustawy deregulacyjnej

Na prośbę czytelników poniżej linki do ustaw deregulacyjnych:

1. Ustawa Deregulacyjna:
(wersja ostateczna, skierowana do podpisu przez Prezydenta, a następnie publikacji w Dzienniku Ustaw).

2. Ustawa Deregulacyjna:
(projekt który prawdopodobnie 25.06.2013 r. zostanie przyjęty przez Rade Ministrów i w takiej wersji skierowany do sejmu).

3. Ustawa Deregulacyjna:
(wersja z 18.06.2013r, początek prac ministerialnych, konsultacje).


Oczywiście nie muszę dodawać, że "deregulacji" (tj. przyznania klientom wolności wyboru prywatnego usługodawcy - na własny koszt i odpowiedzialność) jest tam jak "na lekarstwo". Większość rozwiązań to "pseudo-deregulacja" z której nic nie wyniknie dla obywateli, polegająca na drobnych korektach regulacji (które to regulacje nadal pozostają w mocy).

[suplement]
Dziś na Polsacie trafiłem na wypowiedź socjologa, który odnosił się do spadających notowań Platformy i Premiera. Postawił on diagnozę, iż jest to efekt "szumnych zapowiedzi działań" połączonych z "mizernym wykonaniem", z czego kompletnie nic nie wynika dla przeciętnych wyborców.
Stwierdził, iż zaczęło się "chemiczną kastracją pedofilii" - co było niemal sztandarowym hasłem PO kilka lat temu, do czego powstało jakieś tam marne prawo, co po prostu nigdy nie działało i nadal nie będzie działać.
...a skończy się na ograniczaniu wydatków partii politycznych na wina, cygara i imprezy w nocnych klubach. Prawdopodobnie powstanie do tego ustawa która zlikwiduje lub ograniczy subwencję budżetową - ale co nie ukróci ani o jotę wydatków partyjnych na wina, cygara i imprezy w klubach, gdyż te (co oczywiste) znajdą sobie inne źródła finansowania (np. państwowe spółki).

Nie trudno zauważyć, że podobnie jest z deregulacją.
Szumne zapowiedzi są już od minimum kilku lat.
Działania prowadzone są z "wielką pompą".
...ale faktycznie uchwalane ustawy, to "pseudo-deregulacja", która ani o jotę nie zmienia obecnego statusu Rzeczpospolitej Korporacyjnej i nie poprawa oferty usługowej dla klientów. 

wtorek, 18 czerwca 2013

Kilka słów o OFE (cz. 2)

Jak donoszą media, rząd w planowanym raporcie dot. "likwidacji OFE", porówna wyniki OFE z Funduszem Rezerwy Demograficznej (podobnie jak ja zrobiłem to kiedyś z porównaniem wyników OFE do zwykłych lokat bankowych).

Fundusz Rezerwy Demograficznej (FRD) to w zasadzie jest "subkonto" w ZUSie, gdzie przelewane są  środki z ułamka składki emerytalnej plus środki z prywatyzacji, celem "uratowania" ZUSu przed katastrofą po 2020 r. wynikającą z nieubłaganej demografii (docelowo FRD miał dopłacać do emerytur po 2020 r.).

PODOBIEŃSTWA:
- podobny wolumen zgromadzonych środków (liczony w miliardach złotych),
- podobna struktura inwestycyjna (przede wszystkim obligacje, dodatkowo akcje).

RÓŻNICE:
- koszty zarządzania:
FRD: 0,003% - 0,1% zgromadzonych aktywów,
OFE: 0,41 % -0,6% zgromadzonych aktywów.
- stopa zwrotu (w latach 2000-2012):
FRD: średnio 7,2 % rocznie,
OFE: średnio 6,6 % rocznie.

Od siebie dodaję kolejną różnicę:
- ZARZĄDZAJĄCY:
OFE: przeegzaminowani, licencjonowani, wspaniali, niekarani, ubezpieczeni i nieskazitelni "doradcy inwestycyjni",
FRD: "przypadkowi" urzędnicy z ZUS, o bliżej nie określonym wykształceniu i doświadczeniu inwestycyjnym.

ps. Jak następnym razem, jak każdy z nas dostanie coroczny "List od OFE" ze wskazaniem zgromadzonych środków, to może sobie dokładnie policzyć ile złotych (setek, a nawet tysięcy!), wyłożył z własnej kieszeni m.in na utrzymywanie chorego monopolu licencjonowanych doradców inwestycyjnych na zarządzanie funduszami.

niedziela, 16 czerwca 2013

Zapraszam do ANKIETY.

Zapraszam do ANKIETY (w prawym pasku bloga).

PYTANIE TO:

Czy uważasz, że uchwalenie przez Sejm 1. Ustawy Deregulacyjnej (po poprawkach Senatu) to:


WARIANTY ODPOWIEDZI TO:
- PORAŻKA, bo w większości przypadków nie daje ona Klientom prawa wolnego wyboru prywatnego 
usługodawcy (także nie-korporacyjnego).
- SUKCES, bo w większości przypadków nie daje ona Klientom prawa wolnego wyboru prywatnego
 usługodawcy (także nie-korporacyjnego).
- SUKCES, bo przy obecnej sile przedstawicieli zawodów regulowanych więcej osiągnąć się nie da.
- NIE INTERESUJE MNIE ANI "DEREGULACJA", ANI "PSEUDO-DEREGULACJA" bo... 
(np. już mam wykupiony bilet do Anglii w jedną stronę itp.).

ps.
Ankietę proszę komentować w tym wątku.

sobota, 15 czerwca 2013

Regulacje rosną w siłę!

W cieniu (pozornej) "deregulacji", w ministerstwach trwa nieustanna regulacja kolejnych dziedzin życia, niejednokrotnie sięgająca granic absurdu.

Oto nowe przepisy regulujące działalność wolnorynkowych przewoźników autobusowych, mających swoje systemy ulg, i nie pobierających dotacji państwowej z tytułu ulg ustawowych (typu PolskiBus) którym obecnie wolno zatrzymywać się tylko w miastach wojewódzkich (SIC!):

Na samą regulację... brak mi słów.

Nie mniej "przyszłość" jest łatwa do przewidzenia.
Oto teraz będzie 1,5 roku medialnego show pt. "deregulacja" (tym razem nie w Ministerstwie Sprawiedliwości ale Ministerstwie Transportu) i po szeroko zakrojonych konsultacjach społecznych, dotychczasowy przepis:

Wolnorynkowi przewoźnicy autobusowi mogą zatrzymywać się wyłącznie w miastach wojewódzkich.

otrzyma brzmienie:

Wolnorynkowi przewoźnicy autobusowi mogą zatrzymywać się wyłącznie w miastach wojewódzkich, a także w Częstochowie.

Na etapie prac parlamentarnych, w Senacie, przepis ten otrzyma ostateczne brzmienie:

Wolnorynkowi przewoźnicy autobusowi mogą zatrzymywać się wyłącznie w miastach wojewódzkich, a także w Częstochowie (o ile respektują ulgi ustawowe i pobierają z tego tytułu dotację państwową).

Przepis zostanie tak uchwalony i na koniec okaże się, że... wolnorynkowi przewoźnicy muszą zamknąć biznes, bo zgodnie z opinią uczonych prawników warunek pobierania dotacji państwowej z tytułu ulg ustawowych dotyczy wszystkich miast (zarówno Częstochowy jak i miast wojewódzkich).

Oczywiście, nikt, na żadnym etapie prac nie pochyli się nad sensem, celem i zgodnością z Konstytucją (np. art. 31 ust. 3) tego typu ograniczeń. 
OTO POLSKA POLITYKA WŁAŚNIE.



czwartek, 13 czerwca 2013

Deregulacja na wstecznym biegu.


W Sejmie (na wnioski zgłoszone przez Senat), trwa w najlepsze „odwracanie deregulacji” poprzez wprowadzanie poprawek pro-regulacyjnych na ostatnim z możliwych etapie prac legislacyjnych (od wprowadzonych w tym etapie poprawek już nie będzie odwrotu).

Jako, że chyba wszystkie pro-regulacyjne argumenty już były (i upadły!), obecnie zgłaszane argumenty pro-regulacyjne… są wręcz „ko(s)miczne”.
Oto za Wiceminister Sprawiedliwości (p. Królikowski), opowiadając się za cofnięciem deregulacyjnych zmian w zawodzie Pośrednika w obrocie nieruchomościami powołuje się na… nadchodzącą „odwróconą hipotekę” (sic!).
Co ma jedno wspólnego z drugim… tylko p. Królikowski raczy wiedzieć. No ale „odwrócona hipoteka”  (którą zgodnie z planami legislacyjnymi mają oferować... zakłady ubezpieczeń)  – to brzmi wielce skomplikowanie i niebezpiecznie, więc prawdopodobnie argument przesadzający o konieczności będzie „chwytliwy”.

wtorek, 11 czerwca 2013

Polityka i kiełbasa - jak się to robi.

Bismarck ponoć mawiał: "Ludzie nie powinni wiedzieć jak się robi politykę i kiełbasę", nie mniej czasem warto się zastanowić jak się robi tę pierwszą (...i tę drugą też - ale to już osobny temat).

"Deregulacja" dotykając wielu środowisk ukazuje niemal pełne spektrum sposobów tzw. lobbingu i wpływania na proces prawodawczy. 
Warto "wyłapać" te wszystkie "polityczne smaczki".

1. SWOI URZĘDNICY (skuteczne i to bardzo!)
Tą drogą poszli przedstawiciele zawodów prawniczych. 
Dyrektorem "departamentu deregulacji" u min. Gowina (za czasów powstawiania projektu pierwszej ustawy deregulacyjnej), odpowiedzialnym za pisanie tej ustawy, był... stały felietonista "Radcy Prawnego" - wewnętrznego czasopisma korporacji Radców Prawnych, prawdopodobnie pobierający z tego tytułu nie małe wynagrodzenie.
Efekt jest oczywisty. Żadnej deregulacji w zawodach prawniczych nie ma. Proponowana "korekta" sprowadza się przede wszystkim do ułatwienia dostępu do zawodów prawniczych garstce "legislatorów" (czyli osób które m.in.... piszą ustawy w ministerstwach).
Nie mniej - to nie tylko przypadłość min. Gowina.
Korporacje "obsadziły" stanowiska współpracowników również np. u głównego propagatora pseudo-deregulacji po stronie opozycji: pos. Wiplera.
Skutkiem tego postulat pos. Wiplera w zakresie deregulacji zawodów prawniczych sprowadzał się do większej konkurencji... pośród wewnętrznych izb korporacyjnych, tak aby składka korporacyjna spadła o kilkanaście złotych.

2. SWOI POLITYCY (skuteczność zależna od przynależności partyjnej polityków)
Tu na szczególne wyróżnienie zasługą przewodnicy turystyczni.
Dziwnym trafem znaleźli oni zaciekłych obrońców swoich regulacji w szeregach klubu PiSu.
Nie mniej - wybór ten był niezbyt trafiony.
Oto podczas głosowań nad ustawą zdarzyła się rzecz niezmiernie ciekawa.
PiS (głosujący za deregulacją w ramie z PO - co było konieczne wobec sprzeciwu PSL, SLD i RP), zagłosował przeciwko deregulacji zawodu "przewodnika turystycznego".
Jednak w tym momencie ZA deregulacją zawodu przewodnika turystycznego zagłosował... Ruch Palikota (który był przeciwny całej ustawie!). Czy i jaka była cena tego poparcia (czy stanowisko, czy jakaś ustawa RP) - lepiej nie wiedzieć. Nie mniej - dowodzi to słabej skuteczności źle obranych obrońców pośród polityków.

Na marginesie: zestawienie pkt. 1 i 2 pokazuje kto tak naprawdę "bardziej rządzi" Polską - politycy czy urzędnicy.

3. SWOI EKSPERCI (raczej skuteczne)
Dziwnym trafem, w Polsce słowo "ekspert" (już nie mówiąc o połączeniu "profesor ekspert") wywołuje poruszenie. Korzystają z tego przeróżne środowiska. Nie mniej trzeba to też robić umiejętnie. Pośrednicy w obrocie nieruchomościami, swojego "eksperta" wprowadzili do gry nieco późno (na etapie prac w Senacie), a też nie był zbyt trafiony wybór prof. Chmaja z wielce szanowanego i renomowanego uniwersytetu, który  dodatkowo jako konstytucjonalista nie dał się poznać ze zbyt dobrej strony broniąc rozwiązań Kodeksu Wyborczego (np. 2-dniowe głosowanie), które to rozwiązania przepadły z kretesem przed Trybunałem Konstytucyjnym. 

4. SWOI SAMORZĄDOWCY (skuteczne)
"Spychologia stosowana" jest wiecznie żywa. Po co politycy mają podejmować się niepopularnych reform, jak można to zepchnąć na niższy szczebel. Wystarczy więc zebrać głosy kilku samorządowców i rozpropagować hasło "pozwólmy decydować wspólnotom lokalnym". Oczywiście mało kto wtedy pamięta, że zgodnie z Konstytucją, ograniczenia wolności obywatelskich mogą być ustanawianie tylko ustawami.
Tą drogą (skutecznie) poszli taksówkarze.

5. PROTESTY (nieskuteczne)
Tu (wedle opinii min. Gowina) tu przodowali przewodnicy turystyczni oraz taksówkarze.
To metoda nieskuteczna - która wywołała reakcję zupełnie odwrotną.
Nie mnie... przy słabnących notowaniach rządzących, ta metoda zyskuje na znaczeniu o czym przekonują się kolejne grupy - od matek 1. kwartału które wywalczyły sobie urlopy, po (ostatnio) mieszkańców Opola, którzy wywalczyli sobie budowę nierentownej elektrowni. 

6. MEDIA - NP. ARTYKUŁY PRASOWE (raczej skuteczne)
Każda korporacja publikowała  "katastroficzne wizje" świata po deregulacji, nie mniej prymat należy przyznać maklerom.
Wynika to prawdopodobnie z codziennej współpracy prasy i maklerów, gdzie Ci ostatni publikują swoje (mniej lub bardziej trafione) "rekomendacje".
Artykuły o katastrofalnych skutkach deregulacji zawodu maklera pojawiają się regularnie.
Skutkiem tego najpierw zostali oni przesunięci z II do III transzy deregulacji, a ostatnio zredukowani do "małej korekty" zasad dostępu do zawodu (zamiast wcześniej planowanej pełnej deregulacji).

7. JAWNA WSPÓŁPRACA (nieskuteczne)
To w pewnym sensie paradoks.
Tą drogą poszli notariusze.
Współpracowali z min. Gowinem przygotowując "optymalne" rozwiązanie (tocząc dyskusje o "kancelarii na próbę", "notariuszu na próbę" itp.), tylko po to, aby w toku prac sejmowych, cały ten skomplikowany "kompromis"... został wyrzucony do kosza i zastąpiony bardziej liberalnym rozwiązaniem (tj. likwidacją asesury).

Są jeszcze inne ciekawe sposoby lobbingu - np. ORGANIZACJE POZARZĄDOWE (NGO) czy SONDAŻE Jednak tą drogą (prawdopodobnie na brak skorych do współpracy NGO czy pracowni badań opinii społecznej) - nie poszli przedstawiciele żadnych zawodów.