sobota, 27 lipca 2013

Czy trzeba uregulować rynek produktów spożywczych ?

Pod moim ostatnim wpisem w formie komentarza, został podany przykład rynku artykułów spożywczych jako przykład rynku, gdzie ze względu na niską jakość przydałaby się tzw. "regulacja".

W tym argumencie błędne jest zarówno założenie jak i wniosek.

Założenie: rzekoma niska jakość na rynku artykułów spożywczych.
Nieprawda.
Na rynku są produkty tanie o marnej jakości (typu tzw. "parówki" za 3,99zł/kg czy tzw. "szynka" za 9,99 zł/kg) jak również produkty drogie i porządne (Parówki za 40zł/kg w których składzie jest 100% najlepszego mięsa, jak i Szynka za 60zł/kg uzyskana z 2kg mięsa), a do tego pełen wachlarz różnorodnych cenowo i jakościowo produktów pomiędzy nimi. "Do wyboru, do koloru" dla każdego według potrzeb i możliwości finansowych.

Czy jest coś złego w istnieniu "parówek" za 3,99zł/kg i "szynki" za 9,99 zł/kg ?
Moim zdaniem - nie.
Dzięki tym produktom oferowanym przez markety w promocji, setki tysięcy gorzej usytuowanych obywateli ma co zjeść na niedzielne śniadanie oraz ma co położyć na kanapkę zabieraną do pracy.
Owszem, można zakazać sprzedaży tego typu "zastępczych" produktów. Ale co zaoferować tym ludziom w zamian ?  (parafrazując klasyka) "Szczaw i mirabelki" ???

Wniosek: rzekomo konieczna jest regulacja tego rynku.
Regulacja to nic innego jak właśnie zakazanie sprzedaży różnorodnych produktów i usług. Dokładnie tak jak na rynku usług prawniczych, gdzie zakazano świadczenia usług innych niż Adwokackie i Radcowskie.
Skutek... wg. rocznika statystycznego w 98% spraw występują strony samodzielnie. 

Do tego jeszcze pozostaje kwestia jakości...
Założenie pozornie jest słusznie: ustanawiamy monopol tylko na najlepsze produkty i usługi.
Tyle, że natura Homo Economicus jest jednoznaczna. Dąży on do maksymalizacji zysku przy minimalizacji nakładu.

Dlatego, jeśli zostałoby ustalone Rozporządzeniem Ministra Rolnictwa, że Parówki muszą kosztować min. 40zł/kg a szynka 60zł/kg - to jakość tych produktów szybko by spadła. Tym szybciej jeśli nadzór nad jakością zostałby powierzony... samym rzemieślnikom (deja vu ???).

Jeśli kilkuset rzeźników otrzymałoby monopol na produkcję parówek (po 40zł/kg) i szynki (po 60zł/kg), i nadzór nad jakością zostałby im powierzony - to prędzej czy później dojdą do jakości wyrobów parówko- i szynko- podobnych.
No bo po co produkować szynkę z 2 kg mięsa, jeśli można z 1 kg mięsa, a w kolejnym kroku z 500g, a kolejnym juz tylko z 300g mięsa (jak to ma miejsce w obecnej szynce za 9,90 zł).
Bo co kto komu zrobi jeśli nadzór nad jakością będą mieli... koledzy rzeźnicy !

Oczywiście w tym wszystkim wyłania się problem "rzetelnej informacji" (np. o składzie parówek czy szynki).
Nie mniej to jest problem dla Policy, Prokuratury, a szczególnie UOKiKu - który właśnie po to został powołany aby ścigać takich nierzetelnych usługodawców i ich surowo karać - na wszystkich rynkach - od art. spożywczych, przez chemię gospodarczą, tekstylia po samochody itp.

Tak jak dziś w każdej działalności "UOKiK czuwa" i nie przepuści żadnego zawiadomienia o oszustwie przy podawaniu składu wyrobu - tak też może być np. na rynku prawniczym.

Dokładnie tak to działa np. w Danii, gdzie usługi zastępstwa procesowego może świadczyć każdy (zarówno Adwokat jak i nie-Adwokat).
Co ciekawe - to nie dalej niż kilkanaście miesięcy temu - media pisały o akcji tamtejszego UOKiKu ścigającej nierzetelną informację o szansach na wygranie zleconej sprawy. Akcja Duńskiego UOKiKu odejmowała zarówno adwokatów jak i nie-adwokatów!
Dokładnie tak jak to działa na innych rynkach (np. tekstyliów), gdzie pomimo braku permanentnej kontroli w "wybranych" zakładach, jakoś większość obywateli ufa informacji na metce dotyczącej składu tkaniny.

ps. DO ZBULWERSOWANYCH:
To jest właśnie podstawowa różnica pomiędzy Socjalizmem a Liberalizmem: 
Liberalizm: 
Ufa (w uczciwość producentów i inteligencję klientów), nie ustanawiając norm lub monopoli i jednocześnie surowo karze oszustów.
Socjalizm:
Nie ufa (w uczciwość producentów i inteligencję klientów) ustanawiając normy lub monopole i jednocześnie karze łagodnie oszustów (a w zasadzie ich "resocjalizuje").




niedziela, 21 lipca 2013

Sprzedawca marchewki bardziej odpowiedzialnym zawodem niż prawnik!


Adwokaci (reagując z duuuuuużym opóźnieniem, i nie zauważając, że I tura deregulacji, która ich rzekomo objęła to była tylko kosmetyczna zmiana w sposobie przeprowadzania egzaminu!) piszą takie oto testy:

Dwie refleksje:

1. 
Jak pisze sam autor, pomimo upływu 8 lat od deregulacji ceny usług Adwokackich są niezmiernie wysokie - więc (zdaniem autora) problem leży gdzie indziej.
Autor dopatruje przyczyn tego stanu rzeczy w kosztach działalności: ZUSy, Podatki, Najem lokalu itp. 
Odpowiadając autorowi artykułu:
Po pierwsze:
Te same koszty (ZUSy, Podatki, Najem) ponosi przywołany w tytule "sprzedawca marchewki" z warzywniaka... i co?... jakimś cudem, marchewka jest tania, a cała żywność w Polsce, jest jedną z najtańszych w UE!
Po drugie:
Przyczyna opisanego przez autora stanu rzeczy jest zupełnie inna.
8 lat temu, jak i obecnie, nie było i nie ma żadnej deregulacji !!!
Zmiany te to pseudo-deregulacja będąca jedynie korektą zasad dostępu do zawodów, a nie prawdziwa deregulacja polegająca na przyznaniu klientom swobody wyboru usługowcy.
 Oczywiście należy dostrzec wzrost liczby Adwokatów i Radców Prawnych w ciągu ostaniach 8 lat o ok. 30% (a w szczególności przekroczenie w tym roku magicznej bariery 100 usługodawców na 100.000 obywateli).
Tyle, że to jest WIELKIE NIC.
To nadal nie jest sytuacja równowagi rynkowej !!!
W Skandynawii (gdzie rynek usług zastępstwa procesowego jest zupełnie wolny, a tego typu usługi w pełnym zakresie może świadczyć każdy), ale też w Hiszpanii, Niemczech, Włoszech, ten wskaźnik wynosi ok. 300 usługodawców na 100.000 obywateli !!!
A ceny...
Choć należy potwierdzić (za autorem artykułu), że nadal są niezmiernie wysokie, to jednak należy odnotować ich spadek w ciągu ostatnich 8 lat... odpowiednio proporcjonalny do wzrostu liczby usługodawców.
I tak: wynajęcie Adwokata do rozwodu w Warszawie już nie kosztuje ok. 12.000-10.000 zł (jak jeszcze kilka lat temu), ale ok. 10.000-8.000 zł (co nadal pozostaje ceną "niezmiernie wysoką").

Po prostu tak działa ekonomia !!! 


2.
Z zadowoleniem należy za to odnotować... treść komentarzy pod tym artykułem.
Widać, że optyka się wyraźnie zmienia.
Wreszcie pojawia się polemika z absurdalnym dogmatem o rzekomej "najzwyczajniej wyjątkowości zawodów prawniczych, która uzasadnia monopol na tynku tych usług" (której to polemiki jeszcze kilka lat temu nie było, co znacznie utrudniało niektórym dyskutantom spójną argumentację tez pro-deregulacyjnych).
Np. "led" (w komentarzu nr. "7") napisał przekornie odwołując się do tytułu artykułu:
"Pod względem odpowiedzialności, to sprzedawca marchewki sprzedaje towar, który moze zaważyć na życiu i zdrowiu w sposób nieodwracalny. Jeżeli marchewaka nafaszerowana jest jakimiś pestycydami czy nawozami sztucznymi, to efekt jej spożycia może być nieodwracalny. Nie ma możliwości wystapienia z kasacją od zjedzenia nafaszerowanej pestycydami marchewki."

BRAWO!
I więcej osób zrozumie, że nie ma żadnej mitycznej "nadzwyczajnej nadzwyczajnej wyjątkowości zawodów prawniczych" (i jest to zawód tak samo wyjątkowy... jak każdy inny), tym bliżej nam do zakończenia tych absurdalnych monopoli zastrzeżonych na rzecz poszczególnych korporacji zawodowych (a obowiązujących na rynkach zupełnie prywatnych usług).

ps. dziękuję również komentatorom za polecanie niniejszego Bloga (do czego niezmiennie zachęcam).

niedziela, 14 lipca 2013

Pogłoski o śmierci bloga są nieco przesadzone.

Blog wraca po kilkunastodniowej przerwie.

W międzyczasie prezydent podpisał "1. Ustawę Deregulacyjną".
Teraz czas na publikację ustawy w dzienniku ustaw i wejście w życie...
Co się zmieni: WIELKIE... nic (no może poza kilkoma zawodami które nie zostały objęte pseudo-deregulacją, ale prawdziwą deregulacją polegającą na przyznaniu klientom wolnego wyboru dowolnego usługodawcy).

czwartek, 4 lipca 2013

Walki buldogów pod dywanem

Poza głównym nurtem sporu o deregulację - gdzie przedstawiciele poszczególnych korporacji udowadniają, że akurat ich zawód jest zupełnie wyjątkowy i w rzekomym interesie klientów jest aby zderegulować wszystkich innych, poza tym jednym wyjątkowym zawodem - prowadzone są też działania zupełnie inne.

To wojny i wojenki poszczególnych korporacji zawodowych pomiędzy sobą o udział w poszczególnych monopolach ustanowionych w naszej "Rzeczpospolitej Korporacyjnej".

W czerwcu na skutek bezprecedensowej "wymiany listów" (otwartych, kierowanych do komisji sejmowych itp.) przez prezesów korporacji Radcowskiej i Adwokackiej, dotyczących planowanego udziału Radców w adwokackim monopolu na obrony w procesach karnych - wyszły na jaw metody działania korporacji prawniczych w walce o ten monopol (- prasa szeroko pisała o tych listach).
Są to metody stosowane dotychczas wyłącznie przez "biznes" (celowo w cudzysłowiu) takie jak wynajmowanie Agencji Lobbistycznych do "przekonywania" posłów, czy Agencji PR do dyskredytowania przeciwnika !!!
Podobna "wojenka" obecnie rozpoczyna się o monopol na reprezentację klientów przed Urzędem Patentowym ( jest to monopol ok. 900 Rzeczników Patentowych, do którego to monopolu chętnie dołączyłyliby Adwokaci i Radcowie). Nie trzeba być specjalistą w zakresie marketingu aby dostrzec w działaniach Rzeczników Patentowych "rękę" specjalisty od PR'u.

W świetle powyższego istotnym wydają się następujące pytania (i nie są to wcale pytania o etyczną stronę tego typu działań - które nie powinny być działem ludzi o rzekomo "nieskazitelnym charakterze"):
W CZYM INTERESIE DZIAŁAJĄ TE AGENCJE PR'owe I LOBBINGOWE (KTÓRYCH WYNAJĘCIE WCALE NIE JEST TANIE!) ???
CZY NA PEWNO JEST TO INTERES ZWYKŁEGO OBYWATELA - KLIENTA ???