niedziela, 28 kwietnia 2013

SPROSTOWANIE 2


Tu i ówdzie pojawia się teza, iż ja na swoim Blogu twierdzę, iż "Zawód Adwokata/Notariusza/Architekta/Rzecznika Patentowego itd. itp. nie jest wyjątkowy". 

Nic bardziej mylnego. Nigdzie tak nie napisałem.

Mogę napisać nawet wielkimi literami:
ZAWODY ADWOKATA/NOTARIUSZA/ARCHITEKTA/RZECZNIKA PATENTOWEGO ITD. ITP. SĄ WYJĄTKOWE.
ICH WYKONYWANIE WIĄŻE SIĘ Z ODPOWIEDZIALNOŚCIĄ, TAJEMNICĄ, WIEDZĄ ORAZ ODPOWIEDNIMI CECHAMI CHARAKTERU.

Tyle, że twierdzę, iż równie wyjątkowa jest większość działalności zawodowych !!!
Dokładnie te same cechy muszą posiadać np.: Psychoterapeuta, Dziennikarz, Polityk, Prezes Zarządu, Opiekunka Dziecięca i przedstawiciele tysięcy innych profesji (a nie tylko 368 profesji "naznaczonych" przez monopole korporacyjne).

JEDNAK TO NIE JEST PRZESŁANKĄ ABY ODBIERAĆ KLIENTOM PRAWO WYBORU  PRYWATNEGO USŁUGOWCY !!! W DEMOKRATYCZNYM PAŃSTWIE PRAWA WOLNOŚĆ MOŻNA ODBIERAĆ TYLKO NA PODSTAWIE PRZESŁANEK KTÓRE SĄ OPISANE W ART. 31 UST. 3 KONSTYTUCJI RP. "WYJĄTKOWOŚCI" JAKIEJŚ DZIAŁALNOŚCI ZAWODOWEJ TAM NIE MA.

czwartek, 25 kwietnia 2013

SPROSTOWANIE

Tu i ówdzie pojawia się teza, iż ja na swoim Blogu twierdzę, iż "Każdy (bez względu na wykształcenie i doświadczenie) powinien mieć prawo zostać Adwokatem/Notariuszem/Architektem/Rzecznikiem Patentowym itd. itp." 

Nic bardziej mylnego. Nigdzie tak nie napisałem.

Wynika to z oczywistej (przynajmniej dla mnie) przesłanki, iż na procesy gospodarcze (w tym "deregulację") należy patrzeć zawsze od strony Klientów (jak chcą liberałowie), a nie od strony Usługodawców (jak chcą wszelkiej maści socjaliści). 

Dlatego nie interesuje mnie zupełnie kto i z jakim wykształceniem może zostać Adwokatem/Notariuszem/Architektem/Rzecznikiem Patentowym itd. itp. Jak dla mnie - obecne wymogi zawarte w ustawach korporacyjnych mogą pozostać niezmienione (bo jest to bez większego znaczenia).

W moich poglądach chodzi o coś zupełnie innego: o wolność.
O Moją (tj. Klienta) wolność i moje prawo wyboru prywatnego usługodawcy (za własne pieniądze i na własną odpowiedzialność) takiego jaki mi odpowiada i jakiemu ufam.
Np.
Wolne prawo powierzenia prowadzenia mojej prywatnej sprawy sądowej choćby studentowi prawa.
Wolne prawo powierzenia przygotowania projektu umowy mojej prywatnej spółki choćby absolwentowi studiów prawniczych.
Wolne prawo powierzenia przygotowania projektu mojego prywatnego domu choćby artyście rzeźbiarzowi.
Wolne prawo powierzenia sprawy zgłoszenia rejestracji mojego prywatnego logo do Urzędu Patentowego choćby nawet przysłowiowemu "Panu Heniowi".

Bulwersujące ???
A co kogo obchodzi komu ja zlecam moje prywatne sprawy? 
Ja się w niczyje prywatne sprawy nie zamierzam wtrącać i ingerować w czyjeś wolne prawo do powierzenia jego spraw zawsze Adwokatowi, Architektowi, Notariuszowi, Rzecznikowi Patentowemu itd. Dlaczego wiec inni usilnie chcą mnie "uszczęśliwić" odbierając mi wolność wyboru nie-Adwokata, nie-Notariusza, nie-Architekta, nie-Rzecznika Patentowego itd. itp. ???  


Chodzi mi o najprostszą z możliwych zasad: KTO PŁACI ZA USŁUGĘ, TEN MA PRAWO WOLNEGO WYBORU USŁUGODAWCY (bez żadnej ingerencji w tę wolność ze strony jedynie słusznych korporacji zawodowych, które dbają o dobrobyt swoich członków). 


ps. co oczywiste, tymi "zbulwersowanymi" moim prawem wolnego wyboru są najczęściej... właśnie Ci których "omija" moja kasa, którą płacę za usługę nie im, tylko innym usługodawcom, których sobie wybrałem "za ich plecami". 

UŚCIŚLAJĄC:
Nie chodzi mi o to aby każdy mógł się tytułować adwokatem, czy architektem. 
Chodzi mi wyłącznie o wolny wybór usługodawcy (zarówno utytułowanego jak i nie-utytułowanego), a nie wolność w podszywaniu się pod tytuły lub kompetencje.
A rzetelności przekazy kierowanego do klientów chroni już dziś UOKiK, które wymierza wielomilionowe kary za nierzetelne informacje rynkowe, które mogą wprowadzić konsumentów w błąd.
Tak to działa w Polsce na wszystkich rynkach (poza 368 polskich "wyjątkowych" rynków regulowanych), tak to działa na świecie także na rynkach usług prawniczych czy architektonicznych.


środa, 24 kwietnia 2013

Kto komu powinien "zwrócić kasę" ?

Pod moim przedwczorajszym wpisem "Anonimowy" komentator umieścił następujący komentarz:
"Panie Gowin oddaj kasę!
Zdecydowanie polecam pośrednikom i zarządcom z licencjami o zorganizowanie się i wystąpienie z pozwem zbiorowym o zwrot kosztów studiów podyplomowych, praktyk zawodowych, opłat urzędowych, kosztów corocznych szkoleń oraz poświęconych 2 lat na zdobycie tego zawodu. To na pewno. Zastanowiłbym się również nad utraconymi korzyściami. Jeśli chociaż 1000 osób by się zebrało po 100zł można wynająć kancelarię prawną w Warszawie i ruszyć z tematem nawet jeśli ma to trwać 5 lat w sądach. Osobiście liczę na dużo większą grupę ludzi zainteresowany, a kancelarie prawne powinny się już teraz zainteresować tematem dane kontaktowe do zainteresowanych są w publicznych rejestrach."

Dziękuję za ten wpis.
Po pierwsze pokazuje on dobitnie jaki stosunek mają korporanci do: studiów, szkoleń, praktyk zawodowych,  podnoszenia kwalifikacji itd. Robią to wyłącznie dla "ministra" lub innego urzędnika przyznającego licencję albo decydującego o wpisie na listę korporacyjną !
Nie inwestują w wiedzę dla siebie i dla swoich klientów, ale dla urzędniczego papierka !!!
Szkoda słów...
Nie mniej - dziękuję za szczerość.

Co mamy dalej... żądanie zwrotu "utraconych korzyści"... Po prostu "śmiech na sali".
Zlikwidowany "haracz korporacyjny" to nie są utracone korzyści !!!
Widać niektórzy nie potrafią zrozumieć, że po odbyciu jakiegoś szkolenia, czy zdaniu jakiegoś egzaminu - nadal nic się nim nie "należy", a na swój zarobek muszą zapracować ciężką pracą każdego dnia (jak we wszystkich pozostałych - wolnorynkowych - zawodach).
Już widzę oczami wyobraźni jak o "utracone korzyści" pozywają Skarb Państwa Ci wszyscy absolwenci Zarządzania i Marketingu sprzed 10 lat którzy nie są Prezesami Zarządów, gdy tymczasem prezesami zarządów są (dla 20 największych spółek notowanych na giełdzie - WIG20) osoby posiadające następujące "pierwotne" wykształcenie:
Asseco - Cybernetyk,
Bank Handlowy - absolwent Szkoły Głównej Planowania i Statystyki,
Bank Pekao - Handlowiec,
Boryszew - Ekonomista,
BRE Bank - Prawnik,
GTC - Inżynier Sanitarny,
Lotos - Technolog Odlewnictwa,
JSW - Inżynier Mechaniki Maszyn,
KERNEL - Agronom,
KGHM - Geolog,
Bogdanka - Inżynier Górnik,
PKN Orlen - Ekonomista,
PKO BP - Inżynier Informatyki i Zarządzania,
PGE - Inżynier po AGH w Krakowie, 
PGNiG - Pianistka,
PZU - Ekonomista,
Synthos - Adwokat,
Tauron - Inżynier Elektryk,
TP S.A. - Inżynier Elektryk,
TVN - brak informacji o wykształceniu.
...ani jednego absolwenta "Marketingu i Zarządzania", które to studia niegdyś rzekomo miały przygotowywać Prezesów Zarządów.
I co z tego wynika ??? Kompletnie nic.
Akcjonariusze i Rady Nadzorcze dokonały WOLNEGO wyboru Prezesów "od Cybernetyka po Elektryka" i jedyne co, pozostaje to życzyć im wysokich zysków spółek i dywidend  dla akcjonariuszy.

Szanowni Korporanci... 
Kończą się czasy kiedy cokolwiek się wam "należy" bo: ukończyliście aplikację zawodową, zdaliście egzamin, jesteście członkami jedynie słusznej korporacji zawodowej czy w pocie czoła zdobywacie "punkty edukacyjne". Cieszcie się, jeśli nie zostaniecie pozwani przez waszych Klientów za długie lata bezpodstawnie uzyskiwanych korzyści w postaci "haraczu korporacyjnego" !!! 



poniedziałek, 22 kwietnia 2013

"Regulacja" & "Deregulacja" zawodu "Polityka"

(Ten wpis jest rozwinięciem komentarzy "Anonimowego, 20.04.2013, 4:31" oraz "PseudoDeregulatora" do mojego poprzedniego wpisu.)

Jak najlepiej pokazać politykom znaczenie dokonanej przez nich pseudo-deregulacji... 
Może trzeba zgłosić projekt "Regulacji" a później (pseudo) "Wielkiej Deregulacji" zawodu Polityka !!!

Obecnie mamy sytuację w której piątkowe wiadomości brzmiały:
Premier Rządu (Historyk), zdymisjonował, odpowiedzialnego za nadzór nad setkami miliardów złotych państwowego majątku, Ministra Skarbu (Archeologa Śródziemnomorskiego) i powołał na jego miejsce, dotychczasowego Wiceministra Administracji (Chemika). Jako główny powód dymisji wskazano brak należytego nadzoru nad poczynaniami Zarządu jednej z największych spółek w Europie Środkowo-Wschodniej - PGNiG S.A. - w której Skarb Państwa posiada ok. 75% akcji (zarządzanej przez panią prezes Pianistkę).

Aby zapobiec tego typu sytuacjom, dokonajmy "Regulacji" zawodu "Polityka".
Niech "Politykiem" może być wyłącznie osoba:
- po studiach magisterskich ekonomicznych lub prawniczych,
- po dwuletnich studiach podyplomowych z logiki,
- z 3 lat praktyki na stanowisku w urzędzie,
- z 3 lat praktyki w prywatnej firmie,
- ze znajomością dwóch języków obcych,
- "dająca rękojmię należytego wykonywania zawodu" (??? -cokolwiek to znaczy).
Ten ostatni warunek niech stale nadzoruje Marszałek Sejmu, mając władzę dożywotnio pozbawić "licencji" każdego "niepokornego" polityka, pod pretekstem "braku rękojmi należytego wykonywania zawodu" (???).

Później zróbmy "Wielką Deregulację". Zapowiadaną w trzech expose premiera (w czasie 2 kadencji). 
Po ponad roku prac z udziałem 500 "instytucji", po szerokich komentarzach w mediach, zmieńmy wymogi dla polityków, poprzez...
- skrócenie wymogu czasu trwania studiów podyplomowych z dwóch lat do jednego roku.
...I TYLE (tylko tyle - pozostałe wymogi bez zmian !).
Oto cała "Wielka Deregulacja".

Już widzę te głosy oburzenia polityków...
Skoro ok. 300.000 wolnych i dorosłych obywateli, posiadających pełnie praw wyborczych, głosuje na "Historyka" i chce go jako premiera (już 2. kadencję) to dlaczego tym wyborcom ma zastać odebrana wolność takiego właśnie głosu w wyborach ???
Odpowiedź niech będzie taka sama jak w przypadku "regulacji zawodowych":
Polityk to wyjątkowe i bardzo odpowiedzialne zajęcie, którego nie może wykonywać byle historyk, albo inny archeolog śródziemnomorski.

Może rozumiejąc absurd odbierania wolności wyborcom (wolnym i dorosłym obywatelom), głosowania również na "historyków" (a nie tylko ekonomistów lub prawników ze studiami podyplomowymi, stażem, językami itd. ), zrozumieją oni absurd odbierania klientom wolności wyboru nie-korproacyjnego, prywatnego usługodawcy (np. wyboru do poprowadzenia własnej, prywatnej, sprawy sądowej, za własne pieniądze i na własne ryzyko: zarówno Adwokata jak i nie-Adwokata). 

sobota, 20 kwietnia 2013

I transza "pseudo-deregulacji' uchwalona

Jedynie dla ścisłości odnotowuję, iż została uchwalona tzw. "1 ustawa deregulacyjna" (na razie przez sejm, a jest jeszcze sent i prezydent).

Nie ma większego sensu rozwodzić się nad tą ustawą, gdyż jest to "pseudo-deregulacja", a nie tak wyczekiwana przez klientów rzeczywista deregulacja, która ma szansę coś mienić !
Brakuje w niej najważniejszego!!! Spojrzenia na tę sferę gospodarki od strony klientów (w duchu wolnorynkowym). Co oczywiste dla choćby pobieżnie rozróżnia socjalizm od liberalizmu - Gowin i spółka spojrzeli na tę sferę gospodarki, w duchu socjalistycznym, tj. od strony usługodawców (z nimi konsultując planowane zmiany). Nikt z nich nie zastanowił się choćby przez chwile, czy Klienci chcą mieć wolny wybór usługodawcy (zarówno korporacyjnego jak i nie-korporacyjnego), czy jednak chcą się tej wolności zrzec poddając się ubezwłasnowolnieniu korporacji zawodowych, które mają ambicje narzucać nam, z czyich usług możemy korzystać, a z czyich nie możemy korzystać (pobierając za te "ubezwłasnowolnienie" bardzo wysoki "haracz korporacyjny").

Nie wiedzieć czemu Gowin i spółka wpadli w "manię" korygowania zasad dostępu do poszczególnych zawodów, przyjmując za "pewnik", iż regulacje zawodowe muszą istnieć. Pewne wskazówki w tym zakresie są - jak na przykład (nie pracujący już w Ministerstwie) Dyrektor Departamentu Strategii i Deregulacji w Ministerstwie Sprawiedliwości, współautor pierwszej ustawy deregulacyjnej, który był jednocześnie... felietonistą "Radcy Prawnego" (wewnętrznego pisma korporacji radców prawnych). 

Zamiast zastanowić się, jaki sens mają poszczególne regulacje, przyjęto prosty schemat myślenia:
WYŻSZE WYMAGANIA -> NIŻSZE (LUB ZMODYFIKOWANE) WYMAGANIA.

Np.:
Zamiast zastanowić się, po co są ustanowione wymagania dla pracowników bibliotek, zmodyfikowano te wymagania:
WYKSZTAŁCENIE + DOŚWIADCZENIE ZAWODOWE  ->  WYKSZTAŁCENIE (SAMO)
Nikt nawet nie zastanowił się nad tym, że np. dla pracowników Państwowej Agencji Atomistyki albo członków Rady ds. Bezpieczeństwa Jądrowego - nie ma żadnych wymagań ustawowych !!! 
Tymczasem dla pracowników bibliotek wymagania są... i nadal będą (tylko nieco zmodyfikowane przez Gowina).

A już szczególnie komicznie brzmi "sztandarowa" część "1. ustawy deregulacyjnej" tj. (rzekoma) deregulacja usług notarialnych poprzez zniesienie asesury notarialnej.
Dotychczasowi asesorzy notarialni byli uprawnieniu do sporządzania Aktów Notarialnych. Przyznanie im wszystkim tytułów Notariuszy - nie zmienia liczby osób uprawnionych do sporządzania Aktów Notarialnych ani o jotę! Jedynie co się zmienia to "kieszeń" do której będzie kierowana Taxa Notarialna. Dotychczas była to "kieszeń" patrona, a po uchwaleniu tej ustawy będzie to "kieszeń" dotychczasowego asesora notarialnego. Tylko tyle. Oto cała "deregulacja usług notarialnych" i jej znaczenie dla nas - klientów.   

Ze swojej strony, zachęcam do śledzenia Unijnej Bazy Danych Zawodów Regulowanych (z której pochodzą podawane co jakiś czas liczby zawodów regulowanych w poszczególnych krajach):
Obecnie z wynikiem 368 zawodów regulowanych w Polsce jesteśmy jednym z "niechlubnych" liderów.
Jak się to zmieni po 1 turze "deregulacji min. Gowina"...  praktycznie wcale !!!
Liczba zawodów regulowanych pozostanie niemal nie zmieniona (bo po deregulacji zmienią się jedynie "kosmetycznie" zasady dostępu do niektórych zawodów - i tyle !!!).
Na osiągniecie celu min. Gowina (czyli minimum 13 miejsca w rankingu regulacji zawodowych w UE, a więc w pierwszej połowie ogólnej liczny krajów unijnych - o czym pisałem tu: http://deregulacja.blogspot.com/2013/01/prace-nad-deregulacja-gowina.html) nie ma żadnych szans, nie mówiąc już o doganianiu liderów (np. krajów nadbałtyckich z ok. 50 zawodami regulowanymi).

Bez zmiany filozofii "deregulacji" i rozpoczęcia całego projektu od nowa (ze spojrzeniem na gospodarkę od strony klientów, a nie usługodawców) na zmianę pozycji w rankingu Unijnym nie ma szans, co  - mam nadzieję - zostanie wytknięte Gowinowi przed wyborami.

ps. o innych skutkach "pseudo-deregulacji" wg. Gowina pisałem wielokrotnie, np. tu: http://deregulacja.blogspot.com/2013/02/jakie-beda-skutki-planowanej.html


czwartek, 18 kwietnia 2013

Poseł D. Joński (SLD) ryzykuje życiem i zdrowiem własnej rodziny !!! (LINK)

Polecam trafny i dosadny wpis M.Z. z Akcji Wolne Przewodnictwo:

Szczególnie polecam ten link:
"anty-deregulatorom" z SLD, od Palikota czy PSL, oraz
"pseudo-deregulatorom" (który chcą pozostawić nadal regulacje korporacyjne na swoim miejscu, nieznacznie je modyfikując) z PO czy PiS,
który również mogą zostać przyłapani przez "Fakt" na korzystaniu z wolnorynkowych usługodawców !!!

Od siebie dodam tylko, że kilka dni temu widziałem w telewizji, jak poseł Joński (czołowy anty-deregulator w szeregach SLD po wyrzuceniu mec. Kalisza), przekonywał (czytuje z pamięci!), iż: "deregulacja zawodu Adwokata, Notariusza czy Przewodnika to zagrożenie dla zdrowia i życia klientów" :-)
PLUS:
Poseł Joński wreszcie doczytał Konstytucję RP (szczególnie art. 31 ust. 3) i już nie plecie bzdur o "zagrożeniu dla finansów i majątku" jako przesłance istnienia regulacji korporacyjnych - która to przesłanka jest po prostu sprzeczna z Konstytucją RP.
MINUS:
Powoływanie się akurat na przesłankę "zagrożenia życia i zdrowia" w świetle deregulacji usług Adwokackich czy Notarialnych, delikatnie mówiąc... wywołuje uśmiech politowania. Ale rozumiem, że z 5 dostępnych konstytucyjnych przesłanek ograniczania wolności Polaków, ta była najrozsądniejszym wyborem (...no bo przecież nie da się powołać na "ochronę środowiska naturalnego"). 



 

środa, 17 kwietnia 2013

Obiecany wpis - SYNDYCY

Kolejny zawód regulowany który obiecałem opisać to LICENCJONOWANI SYNDYCY.

Jest "tajemnicą poliszynela" jak to obecnie działa w Polsce...

W przypadku upadłości likwidacyjnej mało kto liczy, że zobaczy jakieś realne pieniądze z masy upadłości.
Jednocześnie - nieoczekiwanie - funkcja syndyka to "niezła fucha". A funkcja syndyka "ze znajomościami" w Sądzie, który dostaje wyłącznie upadłości dużych spółek z majątkiem (a nie tylko osób fizycznych nie będących właścicielami nawet skarpetek) jest "fuchą" owianą legendami.

Przykład z życia:

Spółka Notowana na Giełdzie Papierów Wartościowych - ABM SOLID S.A. (której wierzycielem jest mój znajomy, a ja również omal nie zostałem jej wierzycielem).

W czerwcu 2012 r. Spółka złożyła wniosek o ogłoszenie upadłości z możliwością zwarcia układu (czyli bez Syndyka, z pozostawieniem spółki w "rękach" dotychczasowego zarządu).
W lipcu 2012 r. taka właśnie upadłość została ogłoszona.
W sierpniu 2012 r. pani Nadzorca Sądowy wraz z wierzycielami zawnioskowała o zmianę upadłości na likwidacyjną (tj. z Syndykiem powołanym przez Sąd).
Niemal od razu po złożeniu tego wniosku Sąd zmienił upadłość układową na likwidacyjną, a Panią Nadzorcę Sądową powołał na Syndyka, powierzając jej cały majątek ABM SOLID.
Pani Syndyk niechybnie ujawniła swoje szacunki i palny:
-długi spółki oszacowała na 250 mln zł.
-majątek spółki (który zamierzała zbyć w formie "przedsiębiorstwa") oszacowała na 105 mln zł.
-koszty postępowania upadłościowego oszacowała na 80 mln zł.
(jak łatwo wyliczyć dla wierzycieli pozostałby "okruchy")

W tej sytuacji wierzyciele wspierani przez "stary" zarząd postanowili "zawalczyć" o odwołanie Pani Syndyk i powrót do upadłości układowej (z zarządem własnym upadłego).
To ostatecznie udało się w marcu 2013 r.

Wnioski... są chyba oczywiste.
Obecny system "licencjonowanych syndyków", powoływanych (według nie do końca jasnego klucza) przez Sądy i mających monopol na prowadzenie upadłości - wymaga natychmiastowej zmiany.

W szczególności:
Dlaczego wierzyciele (np. działając w formie Rady Wierzycieli) nie mają prawa powołać własnego, dowolnego Syndyka (dokładnie tak jak Rada Nadzorcza powołuje Prezesa Zarządu - bez żadnych wymogów co do "licencji" lub "koncesji") - takiego któremu ufają i który będzie najlepiej reprezentował ich interesy.
Dlaczego wierzyciele mają tylko wybór między przysłowiową "dżumą i cholerą", tj. między:
a) wybieranym przez Sąd (według nie do końca jasnego klucza) licencjonowanym Syndykiem, który może sobie ustalić koszty prowadzenia postępowania upadłościowego na poziomie 80% wartości majątku spółki,
b) Zarządem własnym upadłego (tym samym który już raz doprowadził do upadłości spółki).

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Brak konkurencji rozleniwia.

W jednym z poprzednich wpisów użyłem sformułowania "brak konkurencji rozleniwia". Oto jego rozwinięcie.

Parafrazując znane powiedzenie: Brak konkurencji rozleniwia. Całkowity brak konkurencji rozleniwia całkowicie.

Naturalnym działaniem ludzkim jest maksymalizacja zysków, przy minimalizacji nakładu pracy. 
Każdy przeciętny Homo Sapiens do tego dąży... i nie ma czego się wstydzić.
Podobnie: Adwokaci, Radcy Prawni, Architekci, Doradcy Podatkowi, Doradcy Inwestycyjni, Przewodnicy Turystyczni, Maklerzy, Rzecznicy Patentowi itd. itp. - którzy przecież są zwykłymi ludźmi, nie mającymi nic wspólnego z altruizmem Matki Teresy z Kalkuty.
Mając zagwarantowaną maksymalizację zysków (przez Państwo, które przymusowo "nagania" im klientów), mogą, po uzyskaniu uprawnień zawodowych, "osiąść na laurach" - zatrzymując swoją wiedzę i umiejętności na czasach w których zdawali egzamin zawodowy. 
I właśnie dokładnie tak się dzieje!!! 
Mówiąc kolokwialnie (korzystając z karykaturalnego przerysowania): mając "furę pieniędzy"*** za dotychczasowe usługi - komu chciałoby się np. "po godzinach" ślęczeć nad książkami i się dokształcać??? Przecież w wolnym czasie lepiej pojechać do domku letniskowego w górach, albo kolejnego domku na mazurach.

Brak samodoskonalenia (dokształcania) się przedstawicieli zawodów regulowanych stał się tak dużym problemem, że konieczne były w tym zakresie drastyczne rozwiązania !!!
Wiele korporacji musiało wprowadzić obowiązek dokształcenia się, pod rygorem pozbawienia prawa wykonywania zawodu (rozliczany tzw. "puntami edukacyjnymi" przyznawanym za każdą godzinę choćby biernego uczestnictwa w nieodpłatnych szkoleniach) - tak np. Adwokaci i Radcowie Prawni ok. 5 lat temu.
Oczywiście, zgodnie z zasadą minimalizacji wysiłku, przy zagwarantowanych sporych dochodach (nie zależnie od tego "czy się stoi, czy się leży") - i z realizacją tak sformułowanego obowiązku jest spory problem wśród przedstawicieli korporacji zawodowych. Np. sprytni prawnicy już znaleźli sposób aby zdobyć "punkty edukacyjne" bez zbędnego wysiłku poprzez tzw. e-learning.

Jak to działa w warunkach konkurencji chyba nie muszę nikomu mówić. Usługodawcy wolorynowi (od Fryzjerów po Masażystów czy Psychoterapeutów), sami wyszukują sobie, słono płacą i aktywnie uczestniczą w dodatkowych szkoleniach - bez żadnego "bicza" w postaci zagrożenia karą pozbawienia prawa wykonywania zawodu !!! Znacznie lepszym "biczem" jest wolny rynek, który brutalnie pozbywa się tych, którzy "zostają w tyle". 

*** Z "furą pieniędzy" akurat wiele przesady nie ma. Nawiązując do poprzedniego wpisu dot. OFE, jak podaje Komisja Nadzoru Finansowego, średnie zarobki we władzach OFE to... ok. 56.000 zł / m-c (słownie: pięćdziesiąt sześć tysięcy  !!! I to jest gratyfikacja za wyniki inwestycyjne .. gorsze od lokaty bankowej. Tyle się "należy", tylko za to, że ktoś posiada "numerek Doradcy Inwestycyjnego", który nie ma kompletnie nic wspólnego z umiejętnością inwestowania.

czwartek, 11 kwietnia 2013

Kilka słów i liczb dotyczących OFE


[UWAGA - WPIS UAKTUALNIONY 16 KWIETNIA 2013 - PROSZĘ CZYTAĆ NA KOŃCU]

Obecnie żywe dyskusje wywołuje temat Otwartych Funduszy Emerytalnych. 
Jak się okazuje ma on także dużo wspólnego z "deregulacją".

Najpierw kilka liczb i faktów:

Oto "oficjalne" stopy zwrotu poszczególnych funduszy od początku ich działalności (maj 1999 - kwiecień 2013, bazowe 100%):
ING OFE - 266%
POLSAT OFE - 252%
NORDEA OFE - 251%
GENERALI OFE - 250%
WARTA OFE - 244%
PZU ZŁOTA JESIEŃ OFE - 239%
AVIVA (d. CU) OFE - 235%
AXA OFE - 235%
AMPLICO (d. AIG) OFE - 230%
AEGON OFE - 229%
PKO BP BANKOWY OFE - 228%
ALINAZ POLSKA OFE - 225%
PEKAO OFE - 219%
POCZTYLION OFE - 209%
[źródło: oficjalne strony internetowe poszczególnych OFE oraz money.pl]

Jednak to nie wszystko. OFE, wzorem Cypryjskiego Rządu pobierają "opłatę od kapitału". W 1999 roku, praktycznie wszystkie OFE pobierały "opłatę" w wysokości 7 % wpłacanego tytułem oszczędności kapitału (to więcej niż 6,5% które planował pobrać od "drobnych ciułaczy  Cypryjski Rząd !!!). W związku z powyższym stopę zwrotu każdego z OFE należy pomniejszyć (relatywnie) o 7%. Ponadto OFE pobierają opłatę za zarządzanie w wysokości ok. 0,6% zgromadzonego kapitału rocznie (czyli od 1999-2013r. kolejne ok. 8%). Do tego jest jeszcze "opłata premiowa" zależna od wyników danego OFE.
Przyjmijmy, że łącznie na opłaty na rzecz OFE pochłonęły w okresie 199-2013 ok. 15% kapitału początkowego.
Pomniejszając (relatywnie) realną stopę zwrotu poszczególnych OFE o 15%, realna stopa zwrotu w okresie 1999-2013 wyniosła:
ING OFE - 226%
POLSAT OFE - 214%
NORDEA OFE - 213%
GENERALI OFE - 212%
WARTA OFE - 207%
PZU ZŁOTA JESIEŃ OFE - 203%
AVIVA (d. CU) OFE - 199%
AXA OFE - 199%
AMPLICO (d. AIG) OFE - 195%
AEGON OFE - 194%
PKO BP BANKOWY OFE - 193%
ALINAZ POLSKA OFE - 191%
PEKAO OFE - 186%
POCZTYLION OFE - 177%

W tym samym okresie skumulowana inflacja wyniosła 165% (bazowe 100%) [źródło: stat.gov.pl].

Jak więc widać, wszystkie OFE odniosły kolosalny sukces - są nieznacznie ponad inflacją. Gratulacje!!!

Ale idźmy dalej.
Oto średnie oprocentowanie zwykłych lokat bankowych w okresie 1999-2012:
1999 - 11,8%,
2000 - 13,3%,
2001 - 15%,
2002 - 7,9%,
2003 - 3,6% (po opodatkowaniu "podatkiem Belki" wprowadzonym w tym roku: 2,9%),
2004 - 2,8% (po opodatkowaniu 2,3%),
2005 - 4,2% (po opodatkowaniu 3,4%),
2006 - 3% (po opodatkowaniu 2,4%),
2007 - 2,8% (po opodatkowaniu 2,3%),
2008 - 3,1% (po opodatkowaniu 2,5%),
2009 - 4,8% (po opodatkowaniu 3,8%),
2010 - 3,3% (po opodatkowaniu 2,6%),
2011 - 4,4% (po opodatkowaniu 3,5%),
2012 - 4,2% (po opodatkowaniu 3,4%).
[źródło w zakresie lat 1999-2010: http://www.opiekuninwestora.pl/raporty/gw_pomocnik_inwestora_lokaty.pdf;
źródło w zakresie lat 2011-2012:
http://www.forbes.pl/artykuly/sekcje/aktualnosci-gpw/nbp--banki-podniosly-oprocentowanie-lokat,28315,1]

Sumując (tj. przyjmując, iż ktoś założył w każdym roku roczną lokatę począwszy od 1999 r., a skończywszy na lokacie założonej w 2012 r., która wygasa w 2013 r,):
Oprocentowanie lokat skumulowane w okresie 1999-2013 z podatkiem Belki: stopa zwrotu inwestycji z 1999 r. wynosi 209%.
Oprocentowanie lokat skumulowane w okresie 1999-2013 bez podatku Belki (np. słynne lokaty z jednodniową kapitalizacją, które "zlikwidowano" dopiero w zeszłym roku): stopa zwrotu inwestycji z 1999 r. wynosi 218%.

Przypominam, że to jest zaledwie ŚREDNIE oprocentowanie lokat.
Wystarczyło znaleźć ofertę lokaty w każdym roku o zaledwie 0,5% lepszą (co nie jest "wielką sztuką") aby uzyskać stopę zwrotu 240%. Natomiast dla oferty lokaty bankowej lepszej w każdym roku o 1% (co też nie wydaje się "wielką sztuką"), skumulowana stopa zwrotu rośnie aż do 256%.

Jak to ma się do deregulacji...

Oto w każdym OFE naszymi funduszami zarządzają "elitarni i przeegzaminowani"  licencjonowani Doradcy Inwestycyjni, który jest w Polsce zaledwie około 350 !!!

Tymczasem:
1) Przysłowiowa Babcia, która po prostu w 1999 swoje oszczędności emerytalne wpłaciłaby do Banku na "przeciętną" i opodatkowaną lokatę (odnawianą co roku), uzyskując przez 14 lat stopę zwrotu 209% okazałaby się lepszym inwestorem od:
- Andrzeja Bąka (Doradca Inwestycyjny - nr licencji 179), który jest odpowiedzialny za inwestycje w POCZTYLION OFE;
- [PEKAO OFE ma "wakat" na stanowisku Doradcy Inwestycyjnego po odejściu Sergiusza Frąckowiaka do AEGON OFE]
- Grzegorza Zubrzyckiego (Doradca Inwestycyjny - nr licencji 124), który jest odpowiedzialny za inwestycje w ALINAZ OFE;
- Tomasza Raka (Doradca Inwestycyjny - nr licencji 42), który jest odpowiedzialny za inwestycje w PKO BANKOWY OFE;
- Sergiusza Frąckowiaka (Doradca Inwestycyjny - nr licencji 239), który jest odpowiedzialny za inwestycje w AGEON OFE;
- Jacka Babińskiego (Doradca Inwestycyjny - nr licencji 313), który jest odpowiedzialny za inwestycje w AMPLICO OFE;
- Adama Kurowskiego  (Doradca Inwestycyjny - nr licencji 217), który jest odpowiedzialny za inwestycje w AXA OFE;
- Pawła Klimkowskiego (Doradca Inwestycyjny - nr licencji 197), który jest odpowiedzialny za inwestycje w AVIVA OFE;
- Arkadiusza Julke  (Doradca Inwestycyjny - nr licencji 198), który jest odpowiedzialny za inwestycje w PZU ZŁOTA JESIEŃ OFE;
- Grzegorza Jałtuszczyka  (Doradca Inwestycyjny - nr licencji 167), który jest odpowiedzialny za inwestycje w WARTA OFE;

2) Przysłowiowa Ciotka, która po prostu w 1999 swoje oszczędności emerytalne wpłaciłaby do Banku na "przeciętną" i nieopodatkowaną również po 2003 r. lokatę (powszechne lokaty o "jednodniowej kapitalizacji"), uzyskując przez 14 lat stopę zwrotu 218% okazałaby się lepszym inwestorem od:
- (wszystkich wyżej wymienionych)
- Grzegorza Zawiły (Doradca Inwestycyjny - nr licencji 114), który jest odpowiedzialny za inwestycje w GENERALI OFE;
- Pawła Wilkowieckiego (Doradca Inwestycyjny - nr licencji 20), który jest odpowiedzialny za inwestycje w NORDEA OFE;
- Roberta Woźnego (Doradca Inwestycyjny - nr licencji 83), który jest odpowiedzialny za inwestycje w POLSAT OFE;

3) Przysłowiowy Wujek, który po prostu w 1999 swoje oszczędności emerytalne wpłaciłaby do Banku na lokatę lepszą o 0,5% czy 1% od średniej (co nie jest jakimiś "wielkim wyczynem" i wymagałoby zaledwie porównania ofert 3-4 banków), uzyskując przez 14 lat stopę zwrotu 240%-256% okazałby się lepszym inwestorem od wszystkich Doradców Inwestycyjnych (często również maklerów) zarządzających funduszami OFE razem wziętych, deklasując ich o kilka długości !!!

Mało tego... Wujek, inwestując w 1999 r. swoje oszczędności emerytalne w lokatę bankową niewiele lepszą niż średnia rynkowa, okazałby się znacznie lepszym inwestorem od większości licencjonowanych Doradców Inwestycyjnych, nawet nie uwzględniając skandalicznie wysokich wszelkich opłat pobieranych przez OFE (patrz pierwsze zestawienie z "oficjalnymi" stopami zwrotu) !!!

Czy ktokolwiek ma jeszcze wątpliwości, że "egzaminy, licencje i korporacje" cokolwiek gwarantują ??? 
Czy ktokolwiek ma jeszcze wątpliwości, kto ponosi negatywne skutki istnienia "egzaminów, licencji i korporacji" i "przymusów" wykluczających wolną konkurencję ???



[Nazwiska Doradców Inwestycyjnych pracujących dla OFE i numery ich licencji podaję m.in. za  serwisem rp.pl oraz bankier.pl nie wnikając w ich aktualność (w niektórych OFE "karuzela stanowisk" kręci się mocno). Zdecydowałem się je opublikować ze względu na skandal jakim są wyniki OFE w porównaniu z przeciętną lokatą bankową, nawet taką opodatkowaną podatkiem Belki !!!]


[UAKTUALNIENIE Z 16 KWIETNIA 2013 R.]

Nie wiedzieć czemu, OFE nazywają swój współczynnik "stopą zwrotu" (która uwzględnia również zwrot kapitału), gdy tymczasem jest on zyskiem. Stopa zwrotu poszczególnych OFE wynosi (+100%):

ING OFE - 366%
POLSAT OFE - 352%
NORDEA OFE - 351%
GENERALI OFE - 350%
WARTA OFE - 344%
PZU ZŁOTA JESIEŃ OFE - 339%
AVIVA (d. CU) OFE - 335%
AXA OFE - 335%
AMPLICO (d. AIG) OFE - 330%
AEGON OFE - 329%
PKO BP BANKOWY OFE - 328%
ALINAZ POLSKA OFE - 325%
PEKAO OFE - 319%
POCZTYLION OFE - 309%

Wyliczmy teraz REALNĄ stopę zwrotu - licząc po wartości jednostki rozrachunkowej  aby nie narazić się na zarzut podwójnego zaliczania opłat i prowizji. 
Wpłacając do OFE 100zł w 1999 r. wcale nie dostaliśmy 10 jednostek po 10zł (taka była pierwotna "wycena"), ale 9,3 jednostki po 10zł (7% to pierwsza prowizja pobrana od kapitału "na początek").
Dodatkowo OFE pobierają opłatę za zarządzanie - ok. 0,6% rocznie od kapitału (tj. od jednostek). 
Do tego jest jeszcze opłata premiowa.
Upraszczając obliczenia, można przyjąć iż w sumie OFE "pochłonęły" ok. 15% naszego kapitału - czyli z wpłaconych w 1999 r. 100zł pozostało nam do dziś ok. 8,5 jednostki rozrachunkowej.

REALNA stopa zwrotu wynosi (w uproszczeniu tylko dla najlepszego i najgorszego OFE):
ING OFE - 8,5 j. po 36,6 zł (obecna wycena jednostek) = 311 zł (311%)
(...)
POCZTYLION OFE - 8,5 j. po 30,9zł (obecna wycena jednostek) = 262 zł (262%)

Tu pierwsze spostrzeżenie. Wynik najgorszego POCZTYLION OFE, zarządzanego przez Doradcę Inwestycyjnego nr licencji 179, jest niemal równy już podanemu wcześniej wynikowi:
ŚREDNIA LOKATA BANKOWA + 1% (tj. skumulowana stopa zwrotu 256%, czyli z wpłaconych w 1999 r. 100zł otrzymamy dziś 256zł - prawie tyle co z POCZTYLION OFE).

Nie zanudzając nikogo obliczeniami, wynik najlepszego ING OFE jest praktycznie dokładnie równy wynikowi:
ŚREDNIA LOKATA BANKOWA + 2,5% (tj. 311%, czyli z wpłaconych w 1999 r. 100zł otrzymamy dziś 311 zł - dokładnie tyle co z ING OFE).

Pozostaje więc otwartym pytanie, czy wyszukanie w każdym roku LOKATY BANKOWEJ lepszej niż średnia rynkowa o ok. 1%-2,5% naprawdę jest godne licencji Doradcy Inwestycyjnego i zarobków (średnich dla kadry zarządzającej w OFE według KNF) rzędu 56.000 zł / m-c ??? 

W dobie internetu wyszukanie teraz nawet jeszcze lepszej Lokaty Bankowej zajęło mi jakieś... 2 minuty. 

(Przepraszam wszystkich urażonych za błąd w pierwotnych obliczeniach, nie mniej tezy o żenujących wynikach inwestorów z OFE nie odwołuję !!!)

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Kilka słów o jakości usługodawców korporacyjnych.

Zostałem poproszony o napisanie kilku słów o usługodawcach korporacyjnych. Rzeczywiście piszę o tym niewiele.
Dla wnikliwego czytelnika mojego bloga nie jest to żadnym zaskoczeniem.
Po prostu uważam za zupełnie zbędą dyskusję o "jakości" usług korporacyjnych, w sytuacji gdy za zbędne (a wręcz szkodliwe!) uważam czynienie w tym zakresie ujednoliceń i uogólnień (wmuszanych klientom odbieraniem wolności wyboru).

Ja (w duchu kapitalistycznym a nie socjalistycznym) za o wiele większą wartość uważam różnorodność i wolność !

Dla osób które nie mają czasu (lub nie chcą) sięgać do historii bloga - małe streszczenie:

Obecnie jakość usługodawców w zawodach "regulowanych" jest ustalona ustawowo.
Dla przykładu u Adwokatów kompetencje zostały określone na poziomie Studia + 3-letnia Aplikacja Zawodowa. Ni mniej, ni więcej.
Taka jest więc "jakość" polskich prawników korporacyjnych.
Jakość ta w Polsce "jest jaka jest". Jest to jakość:
WYŻSZA np. od absolwentów prawa (tj. Adwokatów w Hiszpanii);
NIŻSZA np. od galicyjskich CK Adwokatów (gdzie wymogiem była 7-letnia aplikacja).
Tak to ktoś kiedyś "odgórnie" ustalił (ujednolicił) - w Polsce, Hiszpanii czy Austro-Węgrzech.

Tyle, że ujednolicenie jakości na jakimś "odgórnie" założonym poziomie (innym dla każdego kraju) nie jest żadną "wartością", a wręcz jest działaniem szkodliwym !!!

Wartością jest różnorodność i wolność !!!

Poniżej przykłady różnorodności jakości i różnorodności specjalizacji:

a) Różnorodność jakości.
Kompetencje usługodawców korporacyjnych są sztywno określone.
Np. dla Adwokatów: Studia + 3 lata Aplikacji.
Adwokatów gorzej wykształconych nie ma (bo jest to nielegalne).
Adwokatów lepiej wykształconych również praktycznie nie ma (brak konkurencji "rozleniwia" - o czym będzie w jednym z najbliższych wpisów).

Tymczasem, każda sprawa sądowa jest inna i każdy klient jest inny !!!

Czy do pozwu z faktury o 500 zł potrzebny jest tak dobrze wykształcony Adwokat ?
Czy do wielowątkowej sprawy o dziesiątki milionów złotych nadaje się tak słabo wykształcony Adwokat (-bo zaraz po egzaminie zawodowym, zgodnie z ustawą, świeżo upieczony Adwokat ma pełne prawo ją prowadzić-) ?

b) Różnorodność specjalizacji.
Egzamin zawodowy Adwokacki obejmuje 50 ustaw i innych aktów prawnych (Ministerstwo Sprawiedliwości - Ogłoszenie w sprawie wykazu tytułów aktów prawnych na egzamin adwokacki). Nie mniej, nie więcej. Z dziesiątek tysięcy ustaw, egzamin zawodowy sprawdza znajomość tylko kilkudziesięciu. 

Każda sprawa sądowa jest inna i każdy klient jest inny !!!

Może i w "wykazie" jest Ustawa o samorządzie gminnym... ale nie ma już o samorządzie powiatowym czy wojewódzkim.
Może i w "wykazie" jest Prawo Budowlane... ale nie ma już Prawa Wodnego czy Geologicznego i Górniczego. 

Siłą rzeczy, jak coś jest (pozornie) do wszystkiego... to jest do niczego.
A nie da się "ogarnąć" całości prawa. Zawsze trzeba objąć nim jakiś wycinek.

Tymczasem Adwokat zaraz po egzaminie zawodowym, może na takich samych prawach reprezentować zarówno Gminę (objętą egzaminem) jak i Powiat czy Województwo (co egzaminem objęte nie jest) !

Czy na pewno świeżo upieczony Adwokat jest tak samo kompetentny do reprezentowania Gminy jak i Powiatu czy Województwa ?


A z drugiej strony: po co Adwokatowi od rozwodów Prawo Budowlane czy Gminne ???


Podsumowując.
Czy na pewno wszyscy chcemy korzystać z Adwokatów którzy:
- mają 3-letnią Aplikację (choć mogliby mieć np. 7-letnią aplikację, albo nie mieć jej wcale).
- są przeegzaminowani z 50 konkretnych aktów prawnych (np. z ustawy o samorządzie gminnym, ale już nie powiatowym czy wojewódzkim). 
(a do tego jeszcze: są niekarani, są ubezpieczeni na kwotę 50.000 Euro itd. itp.)
???
WSZYSCY DOKŁADNIE TAKICH !!!
Jeśli TAK - to rzeczywiście możemy dyskutować o tym czy są to wymogi za słabe / za mocne.
Jeśli NIE - to zakończmy jałową dyskusję o "jakości" usług świadczonych przez przedstawicieli korporacji i dopuśćmy w tym zakresie różnorodność (tj. wolność dla klienta wyboru dowolnego usługodawcy, także poza-korporacyjnego).

Marksistowskie (socjalistyczne) ujednolicanie jakości wymuszone odbieraniem wolności się po prostu nie sprawdza - o czym my Polacy, po długich latach eksperymentowania z socjalizmem powinniśmy wiedzieć !!!
Znacznie większą wartością jest różnorodność i wolność wyboru. Także różnorodność w zakresie "jakości".

środa, 3 kwietnia 2013

Jak można mi pomóc ?

Przy okazji prima-aprylisowego wpisu (konkursu) na blogowym facebook'u otrzymałem zapytanie:

JAK MOŻNA MI POMÓC?

Pytanie to jest źle zadane! Mi pomoc nie jest konieczna. Doskonale sobie radzę, a jeszcze mam czas prowadzić tego bloga...

Prawidłowo zadane pytania powinny brzmieć:

JAK JA (KLIENT) MOGĘ SOBIE POMÓC SAMEMU?  
JAK JA (KLIENT) MOGĘ WRESZCIE ODZYSKAĆ WOLNOŚĆ WYBORU PRYWATNEGO USŁUGODAWCY (NA MÓJ WŁASNY KOSZT)?
JAK JA (KLIENT) MOGĘ WYRWAĆ SIĘ Z TEGO ZAKLĘTEGO KRĘGU POLSKICH KORPORACJI ZAWODOWYCH (MONOPOLIZUJĄCYCH SWOJE RYNKI)?
JAK JA (KLIENT) MOGĘ UWOLNIĆ SIĘ OD "HARACZU KORPORACYJNEGO" DRENUJĄCEGO MOJĄ KIESZEŃ?

Na takie pytania odpowiedź jest jedna:
Rozejrzeć się wokół siebie i zrobić w tej sprawie... cokolwiek.

Moim skromnym wkładem, w moją wolność jest niniejszy blog. 
Ale równie dobrze każdy może wyrazić własny pogląd - czy to w rozmowie ze znajomymi, mailu własnym do lokalnego polityka czy na czasem odwiedzanym forum internetowym.

Kto nie ma czasu na pisanie, a podziela moje poglądy wyrażone na blogu - może je kopiować do woli (na co jak najbardziej wyrażam zgodę) lub udostępniać w postaci linków.

W obecnych czasach, całkiem sporo można zdziałać już jednym małym ruchem palcem (kliknięciem - np. w "lubię to!").

ps. Rozwiązanie konkursu...
Pośród kilku przesłanych odpowiedzi wybieram odpowiedź Michała: "Bin Laden zza światów" ;-)
Nagród (zgodnie z zapowiedzą)... brak.