Fundacja Obywatelskiego Rozwoju (by L. Balcerowicz) opublikowała "Analizę 17/2013: Sądy na wokandzie 2013. Przejrzystość i wydajność pracy" - dotyczącą w głównej mierze przewlekłości postępowań w polskich sądach.
http://www.for.org.pl/pl/a/2806,Analiza-17-Sady-na-wokandzie-2013 (link do Analizy jest na dole tej strony)
Analiza ta jest tyleż ciekawa co... bezwartościowa.
Stwierdza ona fakt powszechnie znany (opieszałość polskich sądów jest tak oczywista, że szkoda czasu na jej opisywanie i robienie badań opinii z których wynika, że dla ponad połowy polaków to jest główna przyczyna niezadowolenia z wymiaru sprawiedliwości). Analiza ta niestety nie stawia diagnozy, ani nie daje recepty.
W zasadzie jedyną jej wartością jest, wskazanie co nie jest przyczyną opieszałości polskich sądów.
I tak, nie jest nią:
- brak sędziów (pod względem ilości sędziów na 100.000 mieszkańców jesteśmy na 8 miejscu w UE, oraz na 1 miejscu pośród dużych krajów UE),
- niedofinansowanie (pod względem nakładów na wymiar sprawiedliwości w przeliczeniu na mieszkańca jesteśmy na 2 miejscu w UE, za Słowenią).
- informatyzacja (ta uzyskuje obecnie bardzo wysokie oceny, co wynika z tej oraz poprzednich Analiz FOR).
Może wreszcie warto pokusić się o analizę co jest tą przyczyną opieszałości polskiego wymiaru sprawiedliwości? Dlaczego tak jest, że:
Proces Josefa Fritzla z Austrii (skazanego na dożywocie) trwał około 1 tygodnia.
Proces Andeada Brevika z Norwegi (skazanego na 21 lat więzienia) trwał około 3 miesiące.
A u nas (ewentualnie jeszcze np. we Włoszech gdzie proces kapitana statku Costa Concordia... dopiero się rozpoczął, po ok. 1,5 roku od tej katastrofy) ???... Kto miał doczynienia z Sądem wie jak jest.
Oczywiście przyczyn jest wiele. M.in.:
- chory system "pisemnych uzasadnień wyroków" (które zajmują sądom bardzo dużo czasu, a które to uzasadnienia, będąc pisanymi w znacznej części przez przypadkowych asystentów sędziów, nie mają nic wspólnego z rzeczywistymi motywami wyroku i stanowią jedynie analizę prawną odpowiednio "naciągniętą" pod wcześniej wydany wyrok).
- chory system "biegłych sądowych" (najczęściej emeryci dorabiający kilkaset złotych do emerytury, którym się wydaje, że znają się na wszystkim).
- chory system "wyznaczania rozpraw co kilka miesięcy" (bo pomiędzy rozprawami musi wydarzyć się masę zbędnych czynności formalnych).
i na koniec, last but not least:
- chory monopol korporacji zawodowych na reprezentację przed Sądami.
Oto ok. 14.000.000 spraw sądowych rocznie obsługuje maksymalnie 35.000 Adwokatów i Radców (a w rzeczywiści jedynie ułamek z nich to "procesualiści", ponieważ znaczna część obsługuje biznes). Skutkiem tego, zgodnie z rocznikiem statystycznym, w tylko 2% spraw występują profesjonalni pełnomocnicy. Czy nie warto aby w pozostałych 98% stronom pomagali choćby nawet studenci prawa, albo prawnicy po licencjacie? Będą oni i tak znacznie lepiej przygotowanymi do prowadzenia procesu od swoich klientów (najczęściej nie mających nic wspólnego z prawem) - co znacznie ułatwiłoby pracę Sędziom.
To pytanie pozostawiam ma kolejną "Analizę FOR".
ps.
No i kolejny adwokat "ma problemy z prawem" (i to nie małe!):
Jastrzębie Zdrój:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz