niedziela, 4 sierpnia 2013

Skrzynka odpowiedzi na komentarze do poprzedniego wpisu

Czy Polskie Normy powinny obowiązywać.

Polskie Normy obowiązują! Tyle, że są dobrowolne. 
I słusznie.
Co ciekawe, to przyszło do nas... z Zachodu. A konkretnie Polskie Normy zmieniły status z "obowiązkowych" na "dobrowolne" w związku z akcesją Polski do UE.
Ponadto na Zachodzie wcale normy nie są "bardziej rygorystyczne" - bo są... identyczne (Polskie Normy zostały zharmonizowane i stały się Polskimi Normami/Europejskimi Normami).
Czy Polskie Normy to jakaś "rewelacja" - NIE.
Wystarczy zauważyć, że żaden znany mi producent nie reklamuje swojego produktu jako "zgodnego z Polskimi Normami" (co najwyżej widziałem reklamę farby "pięciokrotnie wyższa odporność na ścieranie niż w ...PN/EN-(coś tam)...).
Jak ta polska norma wygląda dla rzeczonych Parówek (PN-A-82007)?
tłuszcz (nie wiadomo jaki, może być utwardzony-roślinny) - max. 40%,
białko (czyli mięso, choć nie wiadomo jakie) - min. 9%.
sól - max. 2%,
(reszta to może być np. woda)
do tego niemal całość parówki mogła być oparta na "odpadach", gdyż zgodnie z PN ich maksymalny udział w produkcie to 15%.
Toż to przepis na rewelacyjną parówkę nie jest !!!
To ja już wolę sobie iść do sklepu i świadomie kupić parówkę, gdzie czytam skład: "Mięso wieprzowe z szynki (78%)............." (-całkiem smaczna była-)
Zasada jest jedna i prosta: CZYTAJMY SKŁAD!
a służby niech ścigają i surowo krają, po prostu oszustów, zgodnie z definicją z KK, którzy publikują na produktach fałszywy skład)
Obowiązkowe stosowanie Polskich Norm tylko niepotrzebnie wprowadza fikcję, iż czytanie składu jest zbędne bo "państwo czuwa" (...a jak widać na przykładzie PN dla parówek, wcale te normy takie rewelacyjne nie są!).
Na marginesie - podobnie rzecz ma się z Żywnością dla niemowląt.
Z tego co wiem UE "wzięła" się za ten temat w latach 2006-2010 uchwalając szereg dyrektyw dotyczących obowiązku oznaczania na produktach nawet śladowych ilości silnych alergenów i innych substancji szkodliwych (nie zakazując ich, ale jedynie wymagając stosownych oznaczeń, pozwalających rodzicom dokonanie świadomego wyboru).  

Czy ludzie to ciemna masa którą można manipulować telenowelami ?

Ja daleki jestem od stwierdzenia, że jestem od kogoś lepszy. Nie uważam się za takiego.
A co do manipulowania - to jednymi manipuluje się poprzez opinie wyrażane przez bohaterów telenowel, a innymi przez opinie wyrażane przez tzw. "środowiska opiniotwórcze" i "autorytety".
Do tego jeszcze dochodzi cała gama możliwych manipulacji: badaniami naukowymi, sondażami itp.
Zmanipulować można zarówno "wielbiciela telenowel" jak i "wykształciucha".
Ponadto ja osobiście jestem daleki od stwierdzeń, że ktoś kto kupił coś (drożej) tylko dlatego, że gwiazda telenoweli ma ten sam produkt - jest nierozsądny.
Być może ta osoba tego właśnie potrzebuje, i wcale nie czułaby się szczęśliwa kupując to samo tańszej marki, ale nie reklamowane przez gwiazdę.

W mojej ocenie ludzie co do zasady rozsądnie wydają swoje ciężko zarobione pieniądze. I jest to zasada która dotyczy wszystkich, niezależnie od IQ.

Dla osób które tego nie potrafią państwo przewidziało taką instytucję jak "sądowe ubezwłasnowolnienie" - ale to jest marines rzędu kilkuset osób rocznie.

Pisząc najbardziej obrazowo jak to możliwe:
Tak jak nie znam żadnego palacza, który nie jest świadomy szkodliwości palenia (choćby nawet skończył szkodę podstawową), tak też nie spodziewam się, że są konsumenci "parówek" za 3,99zł/kg. którzy liczą, że taka parówka jest w 90% wykonana z szynki.
Dodatkowo - ufam palaczom, że widzą co robią (np. wolą krótsze życie z chwilami relaksu, niż dłuższe w ciągłym stresu z finałem w "zakładzie zamkniętym") oraz ufam konsumentom "parówek" za 3,99zł/kg, że widzą co robią (np. jest to najtańsza z możliwych i do tego całkiem smaczna porcja białka zwierzęcego którą mogą dostarczyć do organizmu).

Czy można sprzedać "każde g....o" za każdą cenę ?

Nie.
Jeśli by tak było to:
- wszyscy jeździlibyśmy TATA NAO (najtańszym autem świata), płacąc jak za Rolls-Royca,
- wszyscy mieszkalibyśmy w mieszkaniach z wielkiej płyty, płacąc za nie jak za pałace z ogrodami,
- wszyscy jedlibyśmy puszki konserw, płacąc za nie jak za dziczyznę... itd. itp.

Tymczasem świat towarów i usług jest różnorodny.
Jest w nim miejsce zarówno dla produktów i usług tanich (...i "podłej" jakości) jak i drogich (np. wykonanych ręcznie przez doświadczonych rzemieślników, jak np. Rolls-Royce). A do tego pełen wachlarz dostępnej oferty pomiędzy.
I o to chodzi.
Niech każdy (korzystając z własnego rozumu, mając na uwadze swoje możliwości) wybiera coś dla siebie.
Unifikacja jakości (np. na poziomie Polskich Norm, z normą 9% białka mięsnego w parówce) nigdzie nie prowadzi.

Czy w związku z brakiem obligatoryjnego stosowania Polskich Norm styropian można nazwać parówką, a denaturat wódką ?

Nie.
O tego są przepisy:
- zakaz wprowadzania konsumentów w błąd (czego strzeże UOKiK),
- zakaz oszustwa (czego strzeże prokuratura).
Sprzedawanie styropianu jako "parówki" czy denaturatu jako "wódki" - z pewnością wprowadziłoby konsumentów w błąd.
Czy da się to stwierdzić wobec braku obligatoryjnego stosowania Polskich Norm... oczywiście, że tak.
Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów ma w tym zakresie bogate doświadczenie.
Na marginesie - nawet hipotetyczne zastrzeżenie nazwy dla produktu który spełnia określone Polskie Normy - nie wiele da.
Zastrzeżenie przez niektórych górali nazwy "oscypek" dla swoich produktów spowodowało tylko, że rynek zdominowały... "osczypki".


ps.
Czy skrócenie z okresu wymaganej praktyki od kandydatów na Radców i Adwokatów z 5 do 4 lat to cała szeroko zapowiadana deregulacja usług prawniczych ?

Nie.
Ponadto:
- zmieniono pierwszą cześć egzaminu zawodowego (zastępując test zadaniem z etyki),
- ułatwiono dostęp do zawodu legislatorom (osobom piszącym projekty ustaw).
...i to dopiero jest cała szeroko zapowiadana rzekoma deregulacja usług prawniczych.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz