sobota, 20 kwietnia 2013

I transza "pseudo-deregulacji' uchwalona

Jedynie dla ścisłości odnotowuję, iż została uchwalona tzw. "1 ustawa deregulacyjna" (na razie przez sejm, a jest jeszcze sent i prezydent).

Nie ma większego sensu rozwodzić się nad tą ustawą, gdyż jest to "pseudo-deregulacja", a nie tak wyczekiwana przez klientów rzeczywista deregulacja, która ma szansę coś mienić !
Brakuje w niej najważniejszego!!! Spojrzenia na tę sferę gospodarki od strony klientów (w duchu wolnorynkowym). Co oczywiste dla choćby pobieżnie rozróżnia socjalizm od liberalizmu - Gowin i spółka spojrzeli na tę sferę gospodarki, w duchu socjalistycznym, tj. od strony usługodawców (z nimi konsultując planowane zmiany). Nikt z nich nie zastanowił się choćby przez chwile, czy Klienci chcą mieć wolny wybór usługodawcy (zarówno korporacyjnego jak i nie-korporacyjnego), czy jednak chcą się tej wolności zrzec poddając się ubezwłasnowolnieniu korporacji zawodowych, które mają ambicje narzucać nam, z czyich usług możemy korzystać, a z czyich nie możemy korzystać (pobierając za te "ubezwłasnowolnienie" bardzo wysoki "haracz korporacyjny").

Nie wiedzieć czemu Gowin i spółka wpadli w "manię" korygowania zasad dostępu do poszczególnych zawodów, przyjmując za "pewnik", iż regulacje zawodowe muszą istnieć. Pewne wskazówki w tym zakresie są - jak na przykład (nie pracujący już w Ministerstwie) Dyrektor Departamentu Strategii i Deregulacji w Ministerstwie Sprawiedliwości, współautor pierwszej ustawy deregulacyjnej, który był jednocześnie... felietonistą "Radcy Prawnego" (wewnętrznego pisma korporacji radców prawnych). 

Zamiast zastanowić się, jaki sens mają poszczególne regulacje, przyjęto prosty schemat myślenia:
WYŻSZE WYMAGANIA -> NIŻSZE (LUB ZMODYFIKOWANE) WYMAGANIA.

Np.:
Zamiast zastanowić się, po co są ustanowione wymagania dla pracowników bibliotek, zmodyfikowano te wymagania:
WYKSZTAŁCENIE + DOŚWIADCZENIE ZAWODOWE  ->  WYKSZTAŁCENIE (SAMO)
Nikt nawet nie zastanowił się nad tym, że np. dla pracowników Państwowej Agencji Atomistyki albo członków Rady ds. Bezpieczeństwa Jądrowego - nie ma żadnych wymagań ustawowych !!! 
Tymczasem dla pracowników bibliotek wymagania są... i nadal będą (tylko nieco zmodyfikowane przez Gowina).

A już szczególnie komicznie brzmi "sztandarowa" część "1. ustawy deregulacyjnej" tj. (rzekoma) deregulacja usług notarialnych poprzez zniesienie asesury notarialnej.
Dotychczasowi asesorzy notarialni byli uprawnieniu do sporządzania Aktów Notarialnych. Przyznanie im wszystkim tytułów Notariuszy - nie zmienia liczby osób uprawnionych do sporządzania Aktów Notarialnych ani o jotę! Jedynie co się zmienia to "kieszeń" do której będzie kierowana Taxa Notarialna. Dotychczas była to "kieszeń" patrona, a po uchwaleniu tej ustawy będzie to "kieszeń" dotychczasowego asesora notarialnego. Tylko tyle. Oto cała "deregulacja usług notarialnych" i jej znaczenie dla nas - klientów.   

Ze swojej strony, zachęcam do śledzenia Unijnej Bazy Danych Zawodów Regulowanych (z której pochodzą podawane co jakiś czas liczby zawodów regulowanych w poszczególnych krajach):
Obecnie z wynikiem 368 zawodów regulowanych w Polsce jesteśmy jednym z "niechlubnych" liderów.
Jak się to zmieni po 1 turze "deregulacji min. Gowina"...  praktycznie wcale !!!
Liczba zawodów regulowanych pozostanie niemal nie zmieniona (bo po deregulacji zmienią się jedynie "kosmetycznie" zasady dostępu do niektórych zawodów - i tyle !!!).
Na osiągniecie celu min. Gowina (czyli minimum 13 miejsca w rankingu regulacji zawodowych w UE, a więc w pierwszej połowie ogólnej liczny krajów unijnych - o czym pisałem tu: http://deregulacja.blogspot.com/2013/01/prace-nad-deregulacja-gowina.html) nie ma żadnych szans, nie mówiąc już o doganianiu liderów (np. krajów nadbałtyckich z ok. 50 zawodami regulowanymi).

Bez zmiany filozofii "deregulacji" i rozpoczęcia całego projektu od nowa (ze spojrzeniem na gospodarkę od strony klientów, a nie usługodawców) na zmianę pozycji w rankingu Unijnym nie ma szans, co  - mam nadzieję - zostanie wytknięte Gowinowi przed wyborami.

ps. o innych skutkach "pseudo-deregulacji" wg. Gowina pisałem wielokrotnie, np. tu: http://deregulacja.blogspot.com/2013/02/jakie-beda-skutki-planowanej.html


17 komentarzy:

  1. W tej sytuacji proponuję wprowadzić jeszcze jeden zawód regulowany, a mianowicie zawód polityka. Trzeba postulować wprowadzenie tego zawodu jako zawodu regulowanego. Warunkiem zostania politykiem niech będzie posiadanie minimum wykształcenia wyższego magisterskiego (najlepiej studia powiązane z polityką, ekonomią czy prawem) i co najmniej dwuletnie studia podyplomowe z logiki oraz kilkuletnia praktyka w instytucjach państwowych. Skoro politycy tworzą nam państwo, będące hybrydą Bizancjum i szpitala psychiatrycznego, to należy im odpłacić pięknym za nadobne. Zupełnie nie rozumiem, czemu zawód polityka jest dostępny praktycznie dla każdego. Skoro politycy ubezwłasnowolniają nas na każdym kroku, uważając nas za dzieci we mgle, to my odwdzięczmy się im tym samym i poddajmy zawód polityką regulacji. Czas najwyższy, bo kasta polityków zgotowała nam los posługaczy we własnym kraju, którzy nie mają praktycznie żadnego wpływu na bieg wydarzeń, a są szarą masą do obiecywania im gruszek na wierzbach co kilka lat podczas wyborów. Po wyborach politycy doznają pomroczności jasnej i w try miga zapominają, co naobiecywali, pobierając jednocześnie krociowe uposażenia i zabawiając się w strażników żyrandoli. Naszym problemem są kompletnie zidiociali politycy, więc trzeba się im wreszcie dobrać do tylnej części ciała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PseudoDeregulator20 kwietnia 2013 11:16

      ...a pozniej w ramach "Wielkiej Deregulacji", zapowiadanej trzy razy w expose premiera, po 1,5 roku prac, zmienimy politykom wymog studiow podyplomowych: z dwuletnich, na roczne. Niech sie ciesza z "Wielkiej Deregulacji"!

      Usuń
  2. a czy można zobaczyć gdzieś tekst ustawy deregulacyjnej w obecnym kształcie?
    jakoś nie mogę znaleźć, a bardzo jestem ciekawa jej treści

    OdpowiedzUsuń
  3. Deregulacja zawodu notariusza wg Min. Gowina zakłada wydłużenie płatnej aplikacji notarialnej z 2,5 do 3,5 lat :).

    OdpowiedzUsuń
  4. Dlaczego nie zderegulować urzędnika mianowanego, nauczyciela mianowanego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak juz pisalem wielokrotnie, co do zasady, dotyczy tylko uslug rynkowych, tj. swiadczonych na koszt i odpowiedzialnosc Klientow - zgodnie z zasada: Ja place za usluge, Ja mam prawo wolnego wyboru uslugodawcy.
      Temat wymogow Urzedniczych (czy tez np. Sedziowskich i Prokuratorskich), gdzie "platnikem" jest rzad lub samorzad, to zupelnie odrebny temat jak najwiekszej sprawnosci apartu urzedniczego przy zachowaniu racjonalnej wysokosci wydatkow z budzetu na pensje.

      Usuń
  5. Zamieszczam poniżej link, który jest ciekawym uzupełnieniem toczącej się dyskusji o deregulacji i jednym z argumentów za takową deregulacja. Okazuje się, że monopol na wyceny nieruchomości tak zepsuł rynek, że są ludzie, którzy zarabiają na ocenie złej pracy rzeczoznawców majątkowych. I mają sporo pracy dzięki temu. Czy to nie paranoiczna sytuacja?
    http://poboczawyceny.blogspot.com/2012/06/ja-nie-rzeczoznawca.html

    OdpowiedzUsuń
  6. No tak, ale dlaczego w takim razie jest Pan za deregulacją zawodu rzeczoznawcy majątkowego, który świadczy w większości usługi na rzecz samorządu (odszkodowania, opłaty adiacenckie, opłaty planistyczne, sprzedaż nieruchomości publicznych) oraz urbanisty, który praktycznie w 100% wykonuje zadania na rzecz samorządów. Zresztą to nie jest takie istotne. Absurdem tej ustawy jest również to, że po jej wejściu w życie np. zarządca nieruchomości aby zostać notariuszem będzie musiał poświęcić 9 lat życia, a notariusz zostanie zarządcą automatycznie. Co więcej absolwent podstawówki również automatycznie będzie mógł zostać zarządcą nieruchomościami. Z kolei aby zostać notariuszem musiałby się uczyć 15 lat. Efektem deregulacji będzie to, że jedynymi niezderegulowanymi zawodami pozostaną zawody prawnicze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1) Jedno zdanie: "Kto placi, ten wybiera" - czy tak trudno to zrozumiec ?
      Sedziom czy Prokuratorom placi panstwo, wiec wymogi moga byc w ustawach panstwowych.
      Urbanistom cz Rzeczoznawca placa SAMORZADY, wiec powinny miec one prawo wyboru takze uslugodawcy niekorporacyjnego.
      2) Czy to ze mamy 368 zawodow regulowanych oznacza ze mamy uregulowac dziesiatki tysiecy pozostalych. Juz dzis Notariusz moze zostac psychoteraputa, masazysta, kucharzem czy mechanikiem, ale oni juz Notaruszami z dnia na dzien zostac nie moga. Czy z tego wynika ze te zawody maja byc regulowane ? Absurd.

      Usuń
    2. Może z tego, że notariusz uczył się do zawodu co najmniej 5 lat a masażystą czy kucharzem zostaje się po kilkumiesięcznym kursie?

      Usuń
    3. Jak rozumiem "czas nauki decyduje"... Dlaczego wiec Notariusze (9 lat nauki) czy Adwokaci (8 lat nauki), nie moga byc lekarzami i przyjmowac w publicznych przychodniach (tylko 6 lat nauki ?

      Usuń
  7. Nie. Z tego właśnie wynika, że zawody prawnicze powinny zostać całkowicie zderegulowane.

    OdpowiedzUsuń
  8. Co do deregulacji, to przytoczę prawdziwą historię rodem z PRL-u, obrazującą, na czym polega komunistyczny sposób myślenia wciąż obecny w naszej mentalności, a zwłaszcza w mentalności polityków, którzy chcą regulować każdą sferę życia. Otóż Anna German wybitna polska piosenkarka, żeby występować na estradzie, musiała w czasie komuny zdawać egzamin państwowy na piosenkarkę. Inaczej nie wolno jej było wyjść na estradę. Gdyby Edith Piaf żyła w komunistycznej Polsce, to też musiałaby zdawać egzaminy państwowe na piosenkarkę, bo inaczej nie mogłaby śpiewać na scenie pod groźbą kary, a nawet więzienia. Proszę sobie wyobrazić taki talent, który jest egzaminowany przez jakieś miernoty, zasiadające w komisji i podejmujące arbitralne decyzje o być albo nie być genialnej piosenkarki. Wystarczy odrobina zawiści, pychy i arogancji, a już można uwalić wielki talent na samym starcie. To jest właśnie przykład komunistycznego myślenia, które wciąż jest obecne w naszych zsowietyzowanych umysłach. Zdolności, talent, umiejętności same się bronią na rynku. To, że ktoś jest kujonem, ma dobrą pamięć i gotów jest latami siedzieć nad ustawami i kuć tysiące przepisów, nie oznacza, że będzie dobrym w swoim zawodzie i że będzie umiał obronić się na rynku. Licencje służą jedynie utrzymywaniu miernoty, bo tacy ludzie nie są później naturalnie weryfikowani przez rynek, jako że ich pozycja wynika nie z umiejętności, a z egzaminu, który udało im się zdać. Czy Anna German stała się lepszą piosenkarką po zdaniu egzaminu państwowego na artystkę estradową? A co powiedzieć o wielu aktorach, na przykład amerykańskich, często niezwykle uzdolnionych, którzy nie kończyli nie tylko szkół aktorskich, ale nawet szkół w ogóle. Komunizm z jego regulacją każdej sfery życia okazał się zupełnie nieefektywny. Licencjonowanie zawodów jest dokładnie tak samo nieefektywne, bo nie zmusza do konkurencji. To rynek ma decydować, kto jest dobry, a kto nie zasługuje nawet na splunięcie.

    OdpowiedzUsuń
  9. NIe mylmy talentu do śpiewania czy malowania z wiedzą materialną z talentem człowiek się rodzi a wiedzę nabywa w trakcie życia zawodowego .Na wolnym rynku broni sie cena i marketing a steruje nim portfel i chęć zysku za wszelką cenę jak to ma miejsce w naszym kraju niestety konsekwencje źle podpisanego aktu notarialnego czy fatalnej wyceny nieruchomości złego doradztwa odczujemy po skonsumowaniu takiego dzieła a jak ktoś fałszuje podczas śpiewania to go po prostu nie słuchamy .Idąc dalej znieśmy stopnie wojskowe i kto lepiej gada niech od razu idzie na generała a co niech wysyła wojo gdzie mu wygodnie będzie więcej generałów będzie konkurencja ceny spadną za ich usługi a ile miejsc pracy powstanie .Mamy taką manie załatwiania wszystkiego w prosty sposób zamiast pogodność jakości usług i wymusić na środowiskach ich podnoszenie to mówimy że wolny rynek to za nas załatwi tylko czy na pewno

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1) Licencje dla śpiewaków nie dotyczyły talentu, ale "treści" którą przekazują!!! W PRLu oczywiście sprawdzano czy piosenkarz nie ma zbytniego odchyłu pro-wolnościowego.
      Ale obecnie można znaleźć setki przesłanek, aby takie licencje przywrócić.
      Propagowanie wśród dzieci przez "piosenkarzy" treści np. o zjadaniu zdechłych kotów (tak, są takie piosenki!!!), jest ZNACZNIE BARDZIEJ NIEBEZPIECZNE niż niefachowa porada prawna !!!

      2) Mi nie chodzi o to aby każdy był generałem !!! Mi chodzi o to aby Szef Sztabu (odpowiedzialny za obronność) mógł sobie SWOBODNIE wybrać swoich generałów.
      Żeby nie było tak, że stopień "generała" się należy po 20 latach bycia pułkownikiem (-i szef sztabu nie ma nic do gadania, tylko z takimi "generałami" musi pracować), tylko żeby Szef Sztabu mógł sobie SWOBODNIE wybrać generałów, takich jacy mu odpowiadają i w jakich wierzy (-choćby to byli nawet 30. lub 40. latkowie, bez 20-letniego stażu jako "pułkownicy").
      Kto interesuje się historią wojskowości doskonale wie jak sprawdziły się armie z młodymi generałami (wybieranymi na zasadzie zdolności!), a jak armie, gdzie generałami byli "dziadkowie", otrzymujący ten tytuł jako "im należny".

      3) "Wymuszanie" na środowiskach korporacyjnych "samokształcenia" - to my mamy teraz! Są "punkty edukacyjne" i rygor pozbawienia prawa wykonywania zawodu... i to wszystko na nic! Co jeszcze można zrobić ? Wprowadzić "rygor więzienia" ?
      Tymczasem kwestię tę rozwiązuje w prosty sposób wolny rynek BEZ ŻADNYCH RYGORÓW POZBAWIENIA PRAWA WYKONYWANIA ZAWODU LUB WIĘZIENIA !

      Usuń
  10. Panie Gowin oddaj kasę!

    Zdecydowanie polecam pośrednikom i zarządcom z licencjami o zorganizowanie się i wystąpienie z pozwem zbiorowym o zwrot kosztów studiów podyplomowych, praktyk zawodowych, opłat urzędowych, kosztów corocznych szkoleń oraz poświęconych 2 lat na zdobycie tego zawodu. To na pewno. Zastanowiłbym się również nad utraconymi korzyściami. Jeśli chociaż 1000 osób by się zebrało po 100zł można wynająć kancelarię prawną w Warszawie i ruszyć z tematem nawet jeśli ma to trwać 5 lat w sądach. Osobiście liczę na dużo większą grupę ludzi zainteresowany, a kancelarie prawne powinny się już teraz zainteresować tematem dane kontaktowe do zainteresowanych są w publicznych rejestrach. zwiń

    OdpowiedzUsuń