środa, 17 kwietnia 2013

Obiecany wpis - SYNDYCY

Kolejny zawód regulowany który obiecałem opisać to LICENCJONOWANI SYNDYCY.

Jest "tajemnicą poliszynela" jak to obecnie działa w Polsce...

W przypadku upadłości likwidacyjnej mało kto liczy, że zobaczy jakieś realne pieniądze z masy upadłości.
Jednocześnie - nieoczekiwanie - funkcja syndyka to "niezła fucha". A funkcja syndyka "ze znajomościami" w Sądzie, który dostaje wyłącznie upadłości dużych spółek z majątkiem (a nie tylko osób fizycznych nie będących właścicielami nawet skarpetek) jest "fuchą" owianą legendami.

Przykład z życia:

Spółka Notowana na Giełdzie Papierów Wartościowych - ABM SOLID S.A. (której wierzycielem jest mój znajomy, a ja również omal nie zostałem jej wierzycielem).

W czerwcu 2012 r. Spółka złożyła wniosek o ogłoszenie upadłości z możliwością zwarcia układu (czyli bez Syndyka, z pozostawieniem spółki w "rękach" dotychczasowego zarządu).
W lipcu 2012 r. taka właśnie upadłość została ogłoszona.
W sierpniu 2012 r. pani Nadzorca Sądowy wraz z wierzycielami zawnioskowała o zmianę upadłości na likwidacyjną (tj. z Syndykiem powołanym przez Sąd).
Niemal od razu po złożeniu tego wniosku Sąd zmienił upadłość układową na likwidacyjną, a Panią Nadzorcę Sądową powołał na Syndyka, powierzając jej cały majątek ABM SOLID.
Pani Syndyk niechybnie ujawniła swoje szacunki i palny:
-długi spółki oszacowała na 250 mln zł.
-majątek spółki (który zamierzała zbyć w formie "przedsiębiorstwa") oszacowała na 105 mln zł.
-koszty postępowania upadłościowego oszacowała na 80 mln zł.
(jak łatwo wyliczyć dla wierzycieli pozostałby "okruchy")

W tej sytuacji wierzyciele wspierani przez "stary" zarząd postanowili "zawalczyć" o odwołanie Pani Syndyk i powrót do upadłości układowej (z zarządem własnym upadłego).
To ostatecznie udało się w marcu 2013 r.

Wnioski... są chyba oczywiste.
Obecny system "licencjonowanych syndyków", powoływanych (według nie do końca jasnego klucza) przez Sądy i mających monopol na prowadzenie upadłości - wymaga natychmiastowej zmiany.

W szczególności:
Dlaczego wierzyciele (np. działając w formie Rady Wierzycieli) nie mają prawa powołać własnego, dowolnego Syndyka (dokładnie tak jak Rada Nadzorcza powołuje Prezesa Zarządu - bez żadnych wymogów co do "licencji" lub "koncesji") - takiego któremu ufają i który będzie najlepiej reprezentował ich interesy.
Dlaczego wierzyciele mają tylko wybór między przysłowiową "dżumą i cholerą", tj. między:
a) wybieranym przez Sąd (według nie do końca jasnego klucza) licencjonowanym Syndykiem, który może sobie ustalić koszty prowadzenia postępowania upadłościowego na poziomie 80% wartości majątku spółki,
b) Zarządem własnym upadłego (tym samym który już raz doprowadził do upadłości spółki).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz