piątek, 8 marca 2013

Polska to dziwny kraj

Pojawiła się prośba o rozwinięcie myśli która pojawiła się na końcu InfoGrafiki dotyczącej Notariatu.


DROGA DO ZAWODU NOTARIUSZA W POLSCE:

1. Obecna:
Studia Prawnicze (5 lat) + Aplikacja (2,5 roku) + Egzamin Zawodowy + Asesura (2 lata) = 9,5 roku

2. Proponowana przez min. Gowina:
Studia Prawnicze (5 lat) + Aplikacja (2,5 roku) + Egzamin Zawodowy + Powołanie na próbę (3 lata) = 10,5 roku

3. Proponowana przez pos. Sejnfelda:
Studia Prawnicze (5 lat) + Aplikacja (3,5 roku) + Egzamin Zawodowy = 8,5 roku

4. Proponowana przez PiS (m.in. pos. Wipler):
(brak uwag do propozycji min. Gowina - 10,5 roku)


DROGA DO ZAWODU LEKARZA W POLSCE:

Studia medyczne (6 lat) + Lekarski Egzamin Końcowy (który zastępuje egzamin końcowy na studiach, bo w programie studiów medycznych nie ma pracy magisterskiej i egzaminu dyplomowego !) = 6 lat
Wyjaśniając: Kiedyś było Studia 6 lat + 1 rok stażu + Egzamin (= 7 lat), ale ustawą z 2011 r. roczny staż został zniesiony.



Wychodzi na to, że w naszym dziwnym kraju ("Rzeczpospolitej Korporacyjnej") aby przygotowywać dla prywatnych klientów projekty umów dotyczące Nieruchomości i Spółek (bo do tego sprowadza się Akt Notarialny), które to umowy są ponownie weryfikowane przez Sądy Wieczystoksięgowe i Rejestrowe, trzeba odbyć o kilka lat dłuższą drogę niż do zawodu Lekarza (decydującego o życiu i zdrowiu ludzkim) !!! 
Posłowie mieniący się "czołowymi de-regulatorami" (Gowin, Sejnfeld czy Wipler) wcale nie chcą zmiany tego stanu rzeczy !!!
Wyjaśnienie tego stanu jest jasne. Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o...
Powiedzenie lekarskie brzmi: "pokaż Lekarzu co masz w garażu",
Parafrazując to powiedzenie i dostosowując je do Notariatu powinno ono brzmieć: "pokaż Notariuszu, ile masz domów i garaży" (wiem co piszę).
Cytując klasyka: "Polska to dziki kraj".

A jak powinna wyglądać deregulacja Notariatu pisałem wielokrotnie, np. tu: http://deregulacja.blogspot.com/2012/08/o-deregulacji-usug-notarialnych.html 


ps. "Dać palec, a odgryzą rękę" - młodzi adepci zawodu, którzy wedle propozycji Sejnfelda nie będą już "asesorami notarialnymi - zastępcami notariuszy" (kasującymi tax'ę notarialną na rzecz swoich mocodawców) tylko "notariuszami" (zgarniającymi tax'ę do własnej kieszeni), już podnoszą głosy o rozszerzenie monopolu notarialnego i zwiększanie ilości czynności notarialnych ! 

ps2. Przepraszam za literówkę w InfoGrafice (w słowie "ubezpieczenie") - co sam już opisałem publikując grafikę na Facebook'u. Niestety nie mam czasu jej poprawić (ale jeśli ktoś jest chętny - proszę poprawić, a opublikuję poprawioną).

3 komentarze:

  1. Specjalizacje lekarskie pomijamy, bo nie pasują do tezy?
    Podoba mi się też "weryfikacja" przez sądy.
    Trafisz na patałacha i po wydaniu kilku/dziesięciu/set milionów dowiesz się, że umowa jest nieważna. Furda tam kasa - ważne, że na końcu jesteśmy bogatsi o doświadczenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowny Sternie (adwokacie bez aplikacji adwokackiej, który dostał się do zawodu "bocznym wejściem" dzięki ustawom LexGosiewski, który kiedyś działał na rzecz Stowarzyszenia Doradców Prawnych, a obecnie, gdzie tylko może, nieustannie, od samego rana broni monopolu adwokackiego)...

      "Specjalizacje pomijamy" bo:
      1) Adwokaci (8 lat nauki) i Notariusze (9,5 lat nauki) po ukończeniu edukacji nie mają żadnej specjalizacji (...są do wszystkiego, a więc do...)
      2) Zgodnie z Ustawą o zawodzie lekarza, ukończenie zaledwie 6 letniej edukacji (studia medyczne + egzamin końcowy) daje PEŁNE I KOMPLETNE uprawnienia lekarskie !!!

      Usuń
  2. Panie Adrianie, moim zdaniem kluczową kwestią odnośnie deregulacji zawodów lekarskich jest sprawa odgórnie narzucanych limitów przez Ministerstwo Zdrowia na przyjęcia na uczelnie medyczne. Dlaczego akurat studia lekarskie są uprzywilejowane i ministerstwo trzyma pieczę nad limitami? Temu krajowi ponoć brakuje lekarzy. Czyż nie rozsądniej byłoby ograniczyć przyjęcia na inne studia (np. prawnicze czy techniczne - tam gdzie nadmiar absolwentów jest widoczny) i te pieniądze przeznaczyć na odpowiednią infrastrukturę/wykształcenie kadr uczelni medycznych/wyposażenie laboratoriów i tak dalej? Przecież maturzyści bardzo chętnie wybierają studia lekarskie. Sporo lekarzy też opuszcza Polskę. Moim zdaniem takie posunięcie, dzięki któremu kolokwialnie mówiąc upiekłoby się dwie pieczenie na jednym ogniu, dałoby korzystniejsze rezultaty aniżeli cała ta zadymka wokół deregulacji.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń