niedziela, 17 marca 2013

"Asymentria informacji" vs. "Asymetria wiedzy i umiejętności (tj. zasobów)"

Pan Paweł Dobrowolski w swoim artykule (http://www.dobrowol.org/Korporacje06.pdf)...
...jak też jego kolega z Fundacji Balcerowicza FOR pan Mikołaj Barczertnewicz w swoim raporcie (http://publica.pl/teksty/tak-dla-deregulacji - GORĄCO POLECAM TEN ARTYKUŁ)
...jak też pośrednio Fundacja Republikańska (posła P. Wiplera, PiS) w swoim Raporcie (http://deregulacja.org/wp-content/uploads/2012/11/Zawody-regulowane-Raport-OST.pdf) - który, na marginesie, jest częściowo ..."inspirowany"... artykułem Pawła Dobrowolskiego... powielając nawet te same "literówki" (Susan "Foster", a nie "Foste")

...popełniają ten sam kluczowy błąd (wszyscy za: Carolyn Cox i Susan Foster).

Oto pośród przesłanek istnienia korporacji zawodowych wymieniana jest niwelacja powszechnie znanej ułomności wolnego rynku w postaci "asymetrii informacji". Gdzie jest błąd ??? W definicji tego pojęcia !!!

Zupełnie czymś innym jest "asymetria informacji" (która rzeczywiście jest "ułomnością" wolnego rynku), a czymś innym jest "asymetria wiedzy i umiejętności (zasobów)" która jest przesłanką istnienia wolnego rynku.

Postaram się wyjaśnić to możliwe prosto i zwięźle (w tym - na przykładach):

Definicja "rynku doskonałego" (który jest modelem teoretycznym służącym do prowadzenia rozważań i badań z zakresu ekonomii) zakłada również istnienie "informacji doskonałej". Co najistotniejsze "informacją doskonałą" objęte są informacje o uczestnikach rynku (o ich cenach, zasobności, jakości, zamiarach itp.). Żaden model lub definicja rynku nie zakłada posiadania przez klientów wiedzy o technologii produkcji czy zasadach wykonywania usługi !!! Takie podejście jest kompletnym absurdem - zakładającym całkowitą likwidację rynku, rozumianego jako płaszczyzny wymiany towarów i usług w związku z istniejącą "specjalizacją" !!!


PRZYKŁADY:

Obrazowo - czym jest "asymetria informacji".
(właśnie kończy mi się ubezpieczenie samochodu, więc to będzie przykład):
- Klienci posiadają 100% informacji o Podaży (tj. klient wie o wszystkich towarzystwach ubezpieczeniowych i zna ich ofertę),
- Ubezpieczalnie posiadają 100% informacji o Popycie (tj. wiedzą kto, kiedy i jakie ubezpieczenie potrzebuje).
Na takim rynku cena jest IDEALNĄ wypadkową podaży i popytu.
W praktyce istnieje większe lub mniejsze "niedoinformowanie" Klientów lub Ubezpieczalni (...raczej tych pierwszych).
Ja potrafię wymienić zaledwie kilka dużych towarzystw ubezpieczeniowych  których ofertę OC+AC sobie sprawdziłem w internecie. 
I JESTEM NIEDOINFORMOWANY bo tych towarzystw ubezpieczeniowych jest kilkadziesiąt w Polsce ! Być może któreś z tych "nieznanych" ma lepszą i tańszą ofertę dla mnie, a ja kupując u jednego z kilku znanych mi ubezpieczycieli - słono przepłacę (te "znane" ubezpieczalnie korzystają z niewiedzy klientów, tj. "asymetrii informacji").
"Lekarstwem" na tę ułomność są tzw. AGENCJE (na rynku ubezpieczeniowym - brokerzy). Są to osoby które zawodowo zajmują się "rozpracowaniem" ofert wszystkich działajacych na rynku towarzystw ubezpieczeniowych i rzetelnym przedstawianiem oferty klientowi (za drobną prowizją). Niestety również nie jest to rozwiązanie idealne, bo Ubezpieczyciele "wzięli się na sposób" i dopłacają agentom, za przedstawianie swojej oferty "w korzystnym świetle", tak aby wypadła ona lepiej niż oferta tańszej i obiektywnie lepszej konkurencji.

Jest to problem stary jak świat, który dotyczy w równym stopniu wszystkich rynków w danym społeczeństwie, a zależny jest od stopnia rozwoju i świadomości danego społeczeństwa !!!

Jednak obecnie (w XXI w.) ten problem nieco "odchodzi do lamusa".
Klienci - w dobie internetu wymieniają się informacjami w ułamku sekundy, korzystają z internetowych "porównywarek cen" itd. itp.
Producenci i usługodawcy - w dobie powszechnych badań socjologicznych (opinii społecznej) korzystają masowo z tego narzędzia odpowiednio dostosują swoją ofertę do bieżących potrzeb Klientów. 


Obrazowo - czym jest "asymetria wiedzy i umiejętności (tj. zasobów)".
- pacjent nie posiada wiedzy medycznej (którą ma Lekarz) i dlatego nie potrafi "na bieżąco" ocenić prawidłowości świadczonej usługi (ewentualnie dopiero po skutkach) - bo gdyby posiadał tą wiedzę, to (co do zasady) sam by się leczył, a rynek usług medycznych zostałby zmarginalizowany.
- strona procesu nie posiada wiedzy prawniczej (którą ma Adwokat)  i dlatego nie potrafi "na bieżąco" ocenić prawidłowości świadczonej usługi (ewentualnie dopiero po skutkach) - bo gdyby posiadała taką wiedzę, to (co do zasady) sama by się reprezentowała, a rynek usług prawniczych zostałby zmarginalizowany.
- inwestor nie posiada wiedzy inżynierskiej (którą ma Architekt)  i dlatego nie potrafi "na bieżąco" ocenić prawidłowości świadczonej usługi (ewentualnie dopiero po skutkach) - bo gdyby posiadał tą wiedzę, to (co do zasady) sam by sobie zaprojektował budynek, a rynek usług architektonicznych zostałby zmarginalizowany.
itd. itp....

Stopień skomplikowania i rodzaj "wiedzy" (albo innego "zasobu" posiadanego przez jednego uczestnika rynku, którego to zasobu nie posiada inny uczestnik rynku) nie ma tu nic do rzeczy !!!

I tak jest od epoki kamienia łupanego, poprzez starożytność, średniowiecze, aż do czasów najnowszych.

W epoce kamienia łupanego:
Jeden członek plemienia "łupał" groty do włóczni, a drugi polował.
No i się wymieniali. 
Jeden dawał grot włóczni a drugi mięso.
Żaden nie znał się na "fachu" tego drugiego i:
- myśliwy nie wiedział, czy dostaje grot włóczni wykonany z odpowiednio twardego kamienia, który się nie pokruszy podczas polowania,
- producent grotów nie wiedział, czy dostaje mięso ze zdrowego i dorodnego mamuta.

No ale... 
- gdyby myśliwy znał się na produkcji grotów do włóczni - to by sobie sam wyprodukował,
- gdyby producent grotów do włóczni znał się na zasadach polowania na odpowiednie mamuty - to by sam sobie go upolował...
...i nie byłoby rozwoju, a my nadal żylibyśmy w jaskiniach (-ale to inna opowieść).

No i tak to działa przez tysiąclecia:
- handlarz niewolników w Starożytnym Rzymie znał się na niewolnikach, a nie na produkcji rydwanów (które kupował od producenta za pieniądze zarobione na niewolnikach),
- chłop w średniowieczy znał się na uprawie zboża, a nie na kryciu chaty strzechą (za co płacił odpowiednim specjalistom za pieniądze zarobione na zbożu),
itd. itp.

Jak wybierali producentów i usługodawców: jaskiniowiec-myśliwy (chcący kupić włócznię), handlarz niewolników (chcący kupić rydwan) czy chłop (chcący pokryć strzechą dach swojej chaty) ???
Dokładnie tak jak my teraz !
Pozyskując informację od innych uczestników rynku (innych klientów którzy byli zadowoleni lub niezadowoleni), albo ryzykując (np. kupując tańszą usługę u "nieznanego nikomu" usługodawcy).

Jak pisałem powyżej - my, w XXI w. jesteśmy mocno uprzywilejowani. Mamy masę środków komunikacji działających z prędkością światła !!! 


Podsumowując:

Jest wręcz elementarnym błędem mylenie "asymetrii informacji" (rzeczywistej "ułomności" rynku) z "asymetrią zasobów" (przesłanką istnienia rynku). Pojęcia te należy wyraźnie od siebie oddzielać.

"Asymetria zasobów" jest rzeczą zupełnie naturalną, związaną ze specjalizacją. Dotyczy ona wszystkich gałęzi produkcji i usług. Jest ona przesłanką istnienia rynku, a więc powoływanie się na nią przez obrońców przywilejów korporacyjnych jest totalnym nieporozumieniem (skutkiem tego myślenia powinna być likwidacja wszystkich rynków - co sugerują ideologowie komunistyczni, co jednak się nie sprawdza).
"Asymetria informacji" jest rzeczywistą ułomnością rynku, jednak:
- w XXI w. (dobie powszechnej i szybkiej komunikacji) jej znaczenie drastycznie spada,
- jest ona identyczna dla wszystkich gałęzi rynku i zależna od społeczeństwa (a więc rynki obecnie zmonopolizowane przez korporacje zawodowe niczym się tu nie wyróżniają).


O skutkach tego błędu, czyli dlaczego pan Paweł Dobrowolski:
- zgłasza genialny postulat deregulacji funkcji syndyka poprzez przyznanie Zgromadzeniu Wierzycieli wolności wyboru Syndyka (także pośród osób nie posiadających urzędowej "licencji"), a jednocześnie w innym miejscu,
- postuluje utrzymanie regulacji usług Adwokackich, a zmianę jedynie w zakresie formy egzaminu, postulując egzamin państwowy (co po części, na mocy ustaw LexGosiweski zostało dokonane w ostatnich latach i mamy obecnie egzamin 50%korporacyjny-50%państwowy co jednak... nie wpłynęło w kompletnie żaden sposób na ceny czy jakość usług Adwokackich).
BĘDZIE W NASTĘPNYCH ODCINKACH

ps.
Z opisanym na początku błędem w toku rozumowania pana P. Dobrowolskiego związany jest pośrednio również jeden z moich wcześniejszych wpisów (cieszący się niesłabnącą popularnością):


1 komentarz:

  1. Informacja jest również towarem, a jej asymetria nie jest żadną "ułomnością" rynku, tak jak asymetria w ilości cegieł w hurtowni i na mojej budowie nie jest ułomnością rynku, a podstawą jego istnienia.
    Pozdrowienia Mergiel

    OdpowiedzUsuń