czwartek, 16 sierpnia 2012

Casus AMBER GOLD a deregulacja

Amber Gold czyli związek deregulacji ze sprawami bieżącymi (ale nie tylko).

Czy aby sprawcą problemów klientów z "lokatami" w Amber Gold nie jest Państwo, które skrajnie przeregulowało tę dziedzinę działalności gospodarczej ???

Bo co się okazuje: jak tylko ludzie widzą że nie ma żadnej regulacji na rynku - sami się potrafią ochronić przed oszustami !!!
Dokładnie tak. 
Wystarczy tylko skończyć z ułudą wszechwładnej regulacji - która rzekomo chroni wszystko i wszystkich - a "afer" nie ma !
Przykład - bardzo proszę.
Prosty przepis na przekręt:
Proszę założyć warsztat samochodowy. Ogłosić "naprawa mercedesa za 100zł". W dwa tygodnie zebrać 20 samochodów (po 100.000 zł każdy) z kluczykami i dokumentami. Samochody sprzedać za wschodnią granicą. 2.000.000 zł w dwa tygodnie !
Dlaczego taki przekręt jest nie możliwy ???
Bo ludzie wiedzą, że działalność mechaników samochodowych - była - jest - i będzie - wolnorynkowa, i NIGDY nie powierzą samochodu co dopiero otwartemu warsztatowi z podejrzaną reklamą !!!

Czy ktokolwiek słyszał o kliencie który myślał, że powierza samochód Autoryzowanej Stacji Obsługi, a w rzeczywistości korzystał ze "zwykłego mechanika" ???
Ja nie słyszałem. 

Polacy potrafią się poruszać po wolnych rynkach !!!
 
Przekręty typu "piramida finansowa" są możliwe dzięki temu, że rynek usług finansowych w Polsce (i nie tylko) jest bardzo mocno regulowany !!!
Klienci "złudnie" wierzą, że wszystko na tym rynku jest "kontrolowane i bezpieczne", no i mamy... Amber Gold.


Państwo zamiast tylko "dawać drogowskazy", chciałoby takie mieć regulacje prawne aby być "aniołem stróżem" który czuwa i prowadzi nieporadnego obywatela "za rączkę".
Idea szczytna... ale utopijna !!! 
Każde prawo, co do zasady jest "dziurawe". 
Prawa bez "dziur" jeszcze nigdy i nigdzie nie stworzono !
Elastyczny i kreatywny "Nikodem Dyzma" (ten od Amber Gold i każdy kolejny) zawsze będzie o krok przed "sztywnym prawem".

Co więc robić ?
Nie stwarzać ułudy regulowywania rynku, ale wręcz zrezygnować z tej regulacji - uświadamiając klientom ich wolność i odpowiedzialność (-co, jak wyżej opisano, działa doskonale). 

Oczywiście Państwo może dawać "drogowskazy". Jak ???
Chroniąc pewne nazwy firmowe - i za te nazwy gwarantować i odpowiadać swoim majątkiem.
Przykład: Niech zastrzeżona będzie nazwa "BANK".
Firmy które będą miały w nazwie "BANK" - niech będą poddane regulacjom, no i niech będą objęte gwarancjami państwowymi (Bankowego Funduszu Gwarancyjnego).
A podmioty które nie będą miały w nazwie "BANK" - niech będzie zupełnie wolnorynkowe, ale też bez żadnych gwarancji Państwowych (czego świadomość powinni posiadać Polacy).
Wystarczy, że tę zasadę uzupełni skutecznie działający UOKiK - którego zadaniem jest czuwać nad tym aby reklamy nie wprowadzały w błąd (i nikt nie "udawał" BANKU, jeśli nim nie jest). Już dziś są odpowiednie kary za to (bardzo wysokie) i odpowiednie narzędzia dla UOKiKu (który ma kompetencje niemal równe służbom specjalnym). 

To samo dotyczy wszystkich "rynków regulowanych".
To dlatego obok Licencjonowanych Taksówek (po 3zł/km) działają z powodzeniem przewozy osób (po 50zł/km).
To dlatego obok należących do korporacji zawodowej Adwokatów (co do zasady pobierających stawki wg rozporządzenia Ministra) działają z powodzeniem "kancelarie odszkodowawcze" (z olbrzymimi prowizjami rzędu 30-50% wygranego odszkodowania).

Dodatkowe regulacje (które są proponowane po sprawie AMBER GOLD) nic nie pomogą.
Nawet jeśli do założenia firmy będzie trzeba przedstawić zaświadczenie o nie karalności do 3 pokolenia wstecz, a do tego system komputerowy w sądach rejestrowych będzie odrzucał wszystkich prezesów skazanych, to czy to ochroni ludzi przed przekrętami ? Nie. Nowy "Nikodem Dyzma" będzie jeszcze bardziej bezczelny i kreatywny. 
Ludzie mogą ochronić się sami. A chronią się sami gdy mają świadomość wolności i odpowiedzialności.

Czas więc na PRAWDZIWĄ DEREGULACJĘ.

Niech klienci mają pełne prawo korzystać ze swobodnie wybranych usługodawców.
Państwo co najwyżej może chronić pewne nazwy (np. "Bank", "Adwokat") biorąc pełną odpowiedzialność za tych usługodawców, pozostawiając jednak swobodę korzystania z nie-Adwokatów (na koszt i odpowiedzialność wolnych i dorosłych obywateli).



NA KONIEC PEREŁKA:
Mój ulubiony przykład "kreatywności' Polaków.
Oto w zeszłym roku, gdy pojawił się problem "przewozów osób" udających Taxi i żądających stawek 50zł/km, zamiast uświadomić polkom, że tylko to co ma w nazwie "Taxi" jest regulowane, a wszystko resztę jest legalne ale nieuregulowane (dodatkowo ścigając UOKiKem tych którzy wprowadzają w błąd udając Taxi), postanowiono całkowicie zabronić prowadzenia działalności "przewóz osób".
Oczywiście to kompletnie nic nie zmieniło, a jedynie zmusiło Polaków do główkowania jak obejść "dziurawe" przepisy. 
No i powstało 101 pomysłów.
Moim ulubieńcem jest jeden z przewoźników z Warszawy który tak oto "obchodzi" zakaz (zgodnie z jego wypowiedziami w telewizji):
Jest byłym kierowcą autobusu, więc wie, że ludzie mają potrzebę "wygadania" się kierowcy.
Więc - wychodząc na przeciw oczekiwaniom klientów - założył działalność para-psychologiczną pod nazwą "pogadaj z kierowcą". Oczywiście aby rozmowa była skuteczna (tj. kierowca zbyt dużo nie gadał) - musi być "w ruchu". No i on taką usługę "rozmowy z kierowcą w ruchu ulicznym" zapewnia (za opłatą).
A to, że ktoś podczas takiej "terapii" dojedzie z dworca centralnego na lotnisko, za połowę ceny u taksówkarza to... tylko przypadek.
Jak widać - POLAK POTRAFI znaleźć dziurę w każdym przepisie.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz