niedziela, 2 marca 2014

"wielka deregulacja = wielka fikcja" i inne ciekawe artykuły prasowe

Po woli (w związku z pełnym wejściem w życie I Ustawy Deregulacyjnej) rośnie świadomość pseudo-deregulacyjnego charakteru zmian zapoczątkowanych przez min. Gowina (o czym piszę od samego początku istnienia niniejszego bloga). Kilka dni temu do takiego przekonania doszedł m.in. Łukasz Gibała (poseł Ruchu Palikota), demaskując hasło "wielkiej deregulacji" jako "wielką fikcję":

Nieświadomie "wielką fikcję" zamiast "wielkiej deregulacji" demaskują również korporacje zawodowe. Próbując ironicznie podejść argument twórców deregulacji o "100.000 nowych miejscach pracy", notariusze wyliczyli owoc deregulacji swojego zawodu na... 30 nowych miejsc pracy:
Tyle, że (co widać np. w komentarzach do tego artykułu) dla przeciętnego odbiorcy zaledwie 30 nowych miejsc pracy, wcale nie oznacza porażki argumentu o "100.000 nowych miejscach pracy", ale demaskuje to wprowadzoną pseudo-deregulację.

Coś z "innej beczki".
Na portalu prawnik.pl trwa w najlepsze dyskusja o połączeniu zawodów Adwokata i Radcy Prawnego w jedną Nową Adwokaturę. Przy tej okazji pojawił się bardzo ciekawy wywiad z adw. Andrzejem Michałowskim, byłym wiceprezesem Naczelnej Rady Adwokackiej, p.o. Prezesa NRA, obecnie członka NRA.
W mojej ocenie - trafnie diagnozujący problemy i przewidujący przyszłość !
Nie mniej, wymaga on kilku uzupełnień:

I.
"ER:A po co w ogóle został stworzony samorząd?
AM:U źródeł tworzenia się samorządów była potrzeba obrony adwokatów przed ingerencją władzy publicznej w sytuacjach konfliktowych. Po to więc, żeby adwokata nie można było skutecznie zaatakować za to, w jaki sposób reprezentuje swojego klienta. Żeby miał oparcie w organizacji."

Nie do końca tak. Źródłem samorządów był konkretny konflikt (interesów): OBRONA Z URZĘDU. Jest to sytuacja, w której Państwo wynajmuje Adwokata, po to aby występował on... często przeciwko Państwu, którego utożsamia prokurator. 
Wymyślono więc, że nad zasadami przydziału obrońców z urzędu, oraz ich stawkami będzie "czuwał" Samorząd Zawodowy (tak aby nie dochodziło do konfliktów czy zmowy na linii Adwokat-Państwo).
"Atak na adwokata w jaki sposób reprezentuje Klienta" ?... Jaki Państwo niby miałoby mieć w tym interes ? Taki atak mógłby przeprowadzić co najwyżej niezadowolony Klient (do czego prawa nie można mu odbierać).

II.
"AM: W Wielkiej Brytanii 25 lat temu pytano, po czym można rozróżnić barristera od solicitora.
ER: Po czym?
AM: Po butach. Barrister miał świetne buty, ponieważ był człowiekiem zamożnym. Miał dobrze prosperującą kancelarię, więcej czasu, mniej pracy. Zdecydowanie lepiej zarabiał. Po 25 latach nie można już ich rozróżnić po butach. Chyba nawet więcej solicitorów ma lepsze buty."

Krótko (ku przemyśleniu): SOLICITOR w Wielkiej Brytanii... nie musi nawet mieć wykształcenia wyższego!
III.
AM: Proszę spojrzeć na naszą historię na przełomie XIX i XX wieku. Wówczas funkcjonowali obok siebie adwokaci przysięgli i prywatni. Pierwsi byli formalnie ustanowieni przy sądach, a drudzy byli odpowiednikami obecnych doradców prawnych. Bardzo szybko adwokaci prywatni zaczęli jednak mieć zdecydowanie lepsze sprawy i kancelarie niż przysięgli.

Taki stan trwał aż do lat '30 ubiegłego wieku, a co za tym idzie to monopol "Adwokatów Przysięgłych" na wszystkie rodzaje spraw trwał w okresie międzywojennym zaledwie kilka lat. Warto byłoby jeszcze dodać, że kodeksy z początku lat '30 to dzieło autorytarnej sanacji, czerpiącej m.in. z włoskiego faszyzmu (który - co już pisałem, był kolebką Korporacjonizmu opartego na czerpaniu korzyści z monopolu w usługach prywatnych w zamian za zdjęcie z Państwa odpowiedzialności za niektóre działania, takie jak np. pomoc prawna ubogim).

NA KONIEC, Z CYKLU "NIESKAZITELNI MECENASI" TYM RAZEM... ADWOKAT I SYNDYK (dwa zawody regulowane w jednym!!!): http://polskalokalna.pl/wiadomosci/malopolskie/news/krakow-syndyk-podejrzany-o-przywlaszczenie-25-mln-zl,1995769,3286
 
 

3 komentarze:

  1. Niestety muszę tutaj skarcić kolegę, za uleganie płytkiemu krytykanctwu. Co to za bezsensowne czepianie się tych 100.00 miejsc pracy? Nikt czegoś takiego nie obiecał, a tym bardziej jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki w dzień uchwalenia ustawy. Mówiono ogólnie że zwykle w branżach deregulowanych pojawia się 20% więcej miejsc pracy", na podstawie badań z różnych krajów, jako procesów wieloletnich. Ale najważniejsze, że powodem wprowadzenia deregulacji nie było żadne "zapewnienie miejsc pracy" - bo to zapewnia RYNEK, tylko dostosowanie się do konstytucyjnej zasady nie ograniczania dostępu do zawodu przez państwo, przy braku interesu społecznego. A jakie mamy rzeczywiste korzyści z deregulacji pisałem tutaj: http://wolneprzewodnictwo.blog.pl/2014/03/02/ile-juz-oszczedzilismy-i-zarobilismy-na-deregulacji/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja osobiscie uwazam ze nowe miejsca pracy to bedzie (ewentualnie) efekt deregulacji, a nie jej cel. Celem jest wolnosc i wolny rynek, ktory jako jedyny gwarantuje klientom najwyzsza jakosc za najnizsza cene (bez haraczu monopolowego i fikcji wysokiej jakosci uslug potwierdzonych egzaminem ktory jest nieadekwatny do rzeczywistosci).

      Usuń
  2. Lubelska prokuratura przedstawiła zarzuty korupcyjne radcy prawnemu Arturowi G. Chciał on uzyskać od komornika skarbowego listę podatników, których mógłby reprezentować. W zamian obiecał podzielić się uzyskaną prowizją.

    http://wsumie.pl/wiadomosci/99767-radca-prawny-oskarzony-o-korupcje

    36-letniego Artura G. zatrzymali funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego w Lublinie.

    Przesłuchany w charakterze podejrzanego Artur G. nie przyznał się do dokonania zarzucanego mu czynu. Złożył wyjaśnienia, w których zaprzeczył swojemu udziałowi w przestępstwie -
    poinformowała w środę rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie Beata Syk-Jankowska.
    Według prokuratury we wrześniu ub. roku Artur G. złożył komornikowi skarbowemu w Pierwszym Urzędzie Skarbowym w Lublinie obietnicę udzielenia korzyści majątkowej. Miało to skłonić urzędnika do przekazania radcy danych podatników, którzy byli uprawnieni do występowania z wnioskami o wznowienie postępowań dotyczących zapłacenia podatku z tytułu nieujawnionych źródeł przychodów.
    Chodzi o postępowania wznawiane w związku z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego z 18 lipca 2013 r.. Trybunał uznał wówczas za niekonstytucyjny przepis ustawy o PIT pozwalający urzędnikowi skarbowemu ustalić wysokość nieujawnionych przychodów na podstawie poniesionych przez podatnika wydatków i wartości zgromadzonego przez niego mienia. Trybunał uznał też, że podatnik musi mieć prawo powoływania się na zarzut przedawnienia zobowiązania podatkowego.
    Uzyskanie wykazu podatników miało umożliwić Arturowi G. inicjowanie postępowań i występowanie w charakterze pełnomocnika. Udzielenie takich informacji przez komornika skarbowego byłoby naruszeniem przepisów Ordynacji Podatkowej.
    Obiecana korzyść majątkowa w postaci bliżej nieustalonych kwot pieniędzy, miała stanowić część wynagrodzenia prowizyjnego radcy prawnego w postępowaniach zakończonych decyzją o zwrocie zapłaconego lub wyegzekwowanego podatku z tytułu nieujawnionych źródeł przychodu -
    dodała Syk-Jankowska.
    Prokurator zastosował wobec Artura G. poręczenie majątkowe w kwocie 15 tys. zł. Za zarzucone radcy przestępstwo grozi kara do 10 lat więzienia.
    AM/PAP

    OdpowiedzUsuń