niedziela, 9 lutego 2014

Szkolenie aplikacyjne jako wychowywanie przyszłej konkurencji ?

Oto artykuł mec. P. Rybińskiego - dziekana Warszawskiej Rady Adwokackiej:

Co ciekawe, są to refleksje pana dziekana... na otwarcie szkolenia aplikacyjnego, którego organizatorem jest... właśnie Rada Adwokacka.

Warto poczytać czym dla organizatorów szkoleń aplikacyjnych jest to szkolenie: dążeniem do przekazania jak największej ilości wiedzy młodym ludziom czy wychowywaniem przyszłej konkurencji, które traktuje się jak "balast" ?
Mec. P. Rybiński, narzekając na jakość szkolenia aplikantów oraz jakoś patronatu, może by napisał kto organizuje to szkolenie,zatrudnia wykładowców i patronów ??? Kto im płaci (z wysokiego czesnego płaconego przez aplikantów) ? Czy aby nie Rada, której szanowny mec. Rybiński jest dziekanem ???

Powyższe pytania pozostawiam bez odpowiedzi - bo te są chyba zbędne.

ps.
"...Postawię tezę: nepotyzm, z którym walczycie, skończył się jakieś 20 lat temu..." - pisze mec. Rybiński (aplikant z lat 1999-2003)...

Akurat tak się składa, że podkomisja sejmowa ds. Ustawy "LEX GOSIEWSKI" w 2004 r. zleciła sporządzenie raportu o nepotyzmie w przyjęciach na aplikacje prawnicze w latach... 1999-2003 !!! Badano tylko zależność pokrewieństwa w linii prostej (dzieci, wnuki i prawnuki).

Przykład wyniku:
Najbliżsi krewni przyjęci na aplikacje adwokacką w latach 1999-2003:  Białystok 71%, Bielsko-Biała 41%, Częstochowa 50%, Gdańsk 47%, Kielce 54%, Koszalin 67%, Kraków 23%, Lublin 44%, Poznań 29%, Toruń 41%, Warszawa 20%, Wrocław 21%.
(źródło np.: "Zawody prawnicze tylko dla dzieci, wnuków i prawnuków ?", Gazeta Wyborcza z 27.04.2004 r.).

Wyniki raportu były szokujące, a i tak podnoszono głosy, że to i tak tylko część prawdy, bo gdyby zbadać dalsze pokrewieństwo, oraz zależności towarzyskie i biznesowe - raport ten mógłby zmieść korporacje prawnicze z politycznej mapy Polski. A było to zaledwie ok. 10 lat temu.







8 komentarzy:

  1. Temat związany z ogólnie pojętym zakazem reklamy.

    Do czego doprowadził zakaz reklamy aptek?

    Jak komentuje Konfederacja Lewiatan, zakaz reklamy aptek i skrajnie restrykcyjna interpretacja tego przepisu powodują, że jakiekolwiek działanie farmaceuty na rzecz pacjenta jest traktowane jako złamanie obowiązującej ustawy.

    http://korwin-mikke.pl/wazne/zobacz/do_czego_doprowadzil_zakaz_reklamy_aptek/89972

    Nielegalne okazało się nawet prowadzenie ubezpieczeń lekowych oraz programów propacjenckich, rabatowych czy naukowych - uważa Konfederacja Lewiatan.
    - Nieprecyzyjne zapisy dotyczące zakazu reklamy powodują, że w całym kraju toczą się setki postępowań przeciwko aptekarzom, którzy chcąc pomagać pacjentom, „naruszyli" zapisy ustawy. W końcu 2013 r. Generalny Inspektor Farmaceutyczny prowadził 168 postępowań odwoławczych (...). Wojewódzcy inspektorzy łącznie prowadzili 600 postępowań i do tej pory wydali 193 decyzje stwierdzające naruszenie zakazu reklamy aptek - mówi p. Dobrawa Biadun, ekspert Konfederacji Lewiatan.
    Tracą na tym pacjenci, bo w rezultacie zakazu reklamy aptek zawieszone zostały programy, dzięki którym mogli oni płacić mniej za leki.
    - To absurdalny przepis, który ogranicza konkurencję i powoduje, że apteki nie mogą informować pacjentów o lekach, które bez problemu można kupić, np. na stacjach benzynowych czy w supermarketach - mówi prof. Witold Orłowski z PwC.
    Konsekwencją zakazu reklamy aptek jest brak możliwości udziału aptek w programach typu „Karta Dużej Rodziny" czy „Karta Seniora", tworzonych przez samorządy, oferowania zniżek, np. w formie kart dla rodzin wielodzietnych czy seniorów oraz udziału w programach ubezpieczeniowych.
    Ponadto położenie dużego nacisku przez inspekcję farmaceutyczną na kontrole aptek w zakresie naruszania art. 94a Prawa farmaceutycznego spowodowało zmniejszenie efektywności działań inspekcji w innych obszarach - uważa Konfederacja Lewiatan.

    Z pozdrowieniami /Kevin Lomax

    OdpowiedzUsuń
  2. Tu rodzynek już związany bezpośrednio z tematem;)

    "Aplikacja radcowska: Ponad połowa rocznika musi się doszkalać prywatnie"

    Na aplikacji radcowskiej w Warszawie na szkolenia przygotowujące do egzaminu końcowego uczęszcza ponad połowa rocznika, który zmierzy się z egzaminem w marcu 2013 r. (1200 osób). Najpopularniejsza jest Szkoła Prawa Procesowego Ad Exemplum mec. Agaty Rewerskiej. Na kursie ma aż 850 osób, z czego ok. 600 to aplikanci radcowscy.

    – Prowadzenie kursów przygotowujących zarówno do egzaminów wstępnych na aplikacje, jak i do egzaminów zawodowych pozostaje poza kompetencjami ministra sprawiedliwości – stwierdza resort sprawiedliwości zapytany o ocenę zjawiska.

    – Dziwi mnie, że ministerstwo umywa ręce. Ta sytuacja to pokłosie reform ministra Zbigniewa Zbiory. Masowo otwarto wówczas aplikacje, ale nikt nie zastanowił się, kto tylu aplikantów nauczy praktyki i przygotuje do egzaminów. Patronat jest fikcją, praktyki ograniczono do minimum – ocenia członek samorządu radcowskiego.
    Kursy a etyka

    Samorządy niechętnie patrzą na prywatną konkurencję. Kłopoty ma mec. Rewerska, która w izbie warszawskiej odpowiadała kiedyś za kształcenie aplikantów. Wykładała etykę i zasady wykonywania zawodu. Była też wyznaczona przez Krajową Radę Radców Prawnych do komisji egzaminującej przyszłych radców w 2010 r. Z wszystkimi funkcjami mec. Rewerska pożegnała się po wyborach korporacyjnych w 2010 r. Podziękowano jej także jako wykładowcy, zaczęła więc szkolić prywatnie.

    – Nieakceptowane jest, aby aplikant musiał płacić radcy prawnemu jakiekolwiek pieniądze za dodatkowe przygotowanie – stwierdza Włodzimierz Chróścik, wicedziekan Okręgowej Izby Radców Prawnych w Warszawie. Jego zdaniem aplikacja jest najlepszą drogą dojścia do zawodu.

    – Nie mogę zgodzić się z oceną mec. Chróścika, jeśli oczywiście prawidłowo rozumiem sens jego wypowiedzi. Żyjemy w wolnym kraju, który gwarantuje prawo wykonywania swobodnie wybranego zawodu, prawo do kształcenia się, swobodę gospodarczą – przekonuje jednak Agata Rewerska.

    I wskazuje, że nie ma żadnej normy prawnej czy etycznej, na podstawie której można by ograniczyć prawo aplikantów do uczenia się i doskonalenia umiejętności zawodowych poza tokiem aplikacyjnym.
    Wolność gospodarcza

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak dowiedział się DGP, działalnością mec. Rewerskiej zainteresował się rzecznik dyscyplinarny warszawskiej izby. Jedno postępowanie wyjaśniające zakończyło się już umorzeniem. Toczy się jednak kolejne i trwa już 2 lata. Ma ustalić, czy prowadzenie przez radcę prawnego kursów jest zgodne z zasadami etyki.

    – Żaden samorząd nie może swemu członkowi zabronić wykonywania działalności szkoleniowej. Wielu radców prowadzi szkolenia, uczestniczy w nich jako wykładowcy i nie ma w tym nic zdrożnego. Sam prowadzę kursy z zakresu zamówień publicznych i zapewne uczestniczą w nich także aktualni aplikanci. Ludzie chcą się uczyć i nie ma nic w tym złego – uważa Piotr Trębicki, radca prawny z kancelarii Czublun Trębicki Kancelaria Radców Prawnych.

    – Postępowania wyjaśniające toczą się zapewne dlatego, że mec. Rewerska pokazała, że coś w tym systemie kuleje. I udowodniła, że zajęcia można zrobić lepiej niż samorząd – ocenia aplikant radcowski III roku.

    – Udział aplikantów w prywatnych kursach przygotowujących do egzaminu radcowskiego nie wzbudza moich emocji. Znacznie bardziej dyskusyjne jest prowadzenie kursów przygotowujących do egzaminu wstępnego na aplikację przez okręgowe izby – ocenia Robert Kamionowski, były wiceprezes Krajowej Rady Radców Prawnych.

    Zwraca uwagę, że w tym przypadku organizatorem egzaminów jest wprawdzie Ministerstwo Sprawiedliwości, ale same egzaminy przeprowadzają izby. I ich członkowie wchodzą także w skład komisji egzaminacyjnych.

    – Popularność kursów bierze się z niedoskonałości systemu edukacji na aplikacji i konwencji ministerialnego egzaminu. Problemem jest liczebność aplikantów, szczególnie w Warszawie. Ta masowość powoduje, że trudno jest prowadzić bardziej zindywidualizowane kształcenie – uważa Kamionowski.

    Jego zdaniem samorządy są także w trudnej sytuacji.

    – Są podmiotem niejako wynajętym do szkolenia. Nie mają w praktyce wpływu ani na egzamin wstępny, ani na końcowy – dodaje Kamionowski.
    Kursy a polityka

    Większość rozmówców wskazuje, że postępowania wyjaśniające wobec mec. Rewerskiej mogą mieć związek z jej udziałem w wyborach do samorządu w 2010 r. Mec. Rewerska wraz z grupą innych radców tworzyła grupę stanowiącą silną konkurencję dla obecnych władz samorządu warszawskiego.

    – Zarzuty i podejrzenia kierowane wobec mec. Rewerskiej są w mojej opinii całkowicie bezzasadne. Każdy radca prawny ma prawo prowadzić działalność szkoleniową. Mec. Rewerska w chwili rozpoczęcia szkoleń nie była już wykładowcą na aplikacji, nie była także członkiem samorządowej komisji ds. kształcenia aplikantów, nie wchodziła również w skład komisji egzaminującej. Całe postępowanie wyjaśniające jest raczej próbą nacisku. Może zastraszenia – uważa Robert Kamionowski.

    – Jeśli przez kilka lat nie można postawić komuś żadnych zarzutów, to dalsze prowadzenie postępowania jest nieporozumieniem – przekonuje Kamionowski.

    Biuro Prasowe OIRP w Warszawie odpowiada jednak, że czas trwania postępowania wyjaśniającego zależy od charakteru i stopnia złożoności sprawy.

    OdpowiedzUsuń
  4. "Sędzia Anna Maria Wesołowska" Serialowy prokurator głównym bohaterem prawniczej afery czyli kolejny raz życie prześcignęło fikcję filmowa ..

    http://aleseriale.pl/gid,13662,img,377972,page,2,fototemat.html

    Oszukiwał klientów?

    Okręgowa Rada Adwokacka we Wrocławiu zajęła się sprawą adwokata Artura Ł. To on wcielił się w serialu TVN w postać prokuratora, który za kratki wysłał niejednego ekranowego złoczyńcę. Okazuje się, że w rzeczywistości mecenas sam nie ma czystego sumienia.

    Podobno na prawnika wpłynęło wiele skarg. Zarzuca się mu, że pobierał honorarium, lecz nie wywiązywał się ze zobowiązań i nie prowadził spraw w interesie klientów.

    Liczba poszkodowanych rosła. Przypadkowi niesłownego prawnika przyjrzeli się ostatnio dziennikarze TVP.

    Medialny showman
    Co ciekawe, występujący w serialu prawnik miał w środowisku całkiem dobrą opinię. Uważany był za inteligentnego i zdolnego.

    Dobrze wypadał przed kamerą, dlatego zapraszany był do różnych programów w roli eksperta. Wypowiadał się na aktualne tematy.

    Koledzy prawnika twierdzą, że to kariera w telewizji przewróciła mu w głowie.

    /kl

    OdpowiedzUsuń
  5. Złote myśli z wywiadu z prawnikiem korporacyjnym Andrzejem Michałowskim

    "Coraz częściej pojaw.się głosy,że samorząd jest drogi i niepotrzebny.Że jest bylejaki.Młodsi mówią, że obciachowy".

    "Paradoksem jest, że w środowisku niezależnym nie można się niezależnie wypowiadać"

    "Samorządy bronią więc swojego interesu, ponieważ każda zmiana pociągnie za sobą lawinę kolejnych zmian."

    "Gdyby zatem przynależność do niego nie była obowiązkowa"- (przyp. własny - oczywiście przymusowa przynależność prawników do korporacji jest niezgodna z naczelnymi zasadami Konstytucji RP i przepisami Unii Europejskiej ( vide: orzeczenie ETS )

    /kl

    OdpowiedzUsuń
  6. "Znam przecież adwokatów, których bym określił jako spadkobierców Bieruta, a nie Chrobrego."
    "Uprawiają na przykład obstrukcję w ujawnianiu decyzji i kosztów funkcjonowania."
    "Stawiam dużo pytań, ale indywidualnie, bo kiedy w radzie za dużo ich zadaję, to pewna część kolegów mnie upomina" http://t.co/RUjctEfKEr

    - ktoś wreszcie zaczyna mówić jak jest w rzeczywistości.. pierwsze jaskółki.. brawo za odwagę .. nieliczny prawnik z cohones..

    /kevin lomax

    OdpowiedzUsuń
  7. Ogólnie przynależność do korporacji nie ma racji bytu.

    Jest dziś już wiadome, że jest to niezgodne z Konstytucją RP i przepisami Unii Europejskiej. Każdy obywatel ma prawo wybrać swojego zastępcę prawnego jaki mu się podoba.

    Art. 17. ust. 2 W drodze ustawy można tworzyć również inne rodzaje samorządu. Samorządy te nie mogą naruszać wolności wykonywania zawodu ani ograniczać wolności podejmowania działalności gospodarczej.

    Niezgodność z art. 58 ust. 1 Konstytucji, gdyż narusza istotę wolności zrzeszania się, a także stanowi nieproporcjonalną ingerencję w tę wolność (art. 58 ust. 1 w zw. z art. 31 ust. 3 Konstytucji RP).

    Niezwykle istotnym argumentem, przemawiającym za brakiem obowiązku przynależenia do samorządu jest naruszenie istoty wolności zrzeszeń (art. 58 ust. 1 Konstytucji). Każda ustawowa regulacja, wprowadzająca wymóg obligatoryjnego członkostwa w samorządzie, jest również nieproporcjonalnym naruszeniem art. 58 ust. 1 (w zw. z art. 31 ust. 3 Konstytucji) z dwóch względów.

    Po pierwsze, podstawa do ograniczania praw i wolności konstytucyjnych w polskim porządku prawnym znajduje się w art. 31 ust. 3 Konstytucji. Regulacja ta wskazuje, że ograniczenia takowe muszą być ujęte w ustawie oraz, co niezwykle ważne, nie mogą naruszać istoty wolności i praw. W konsekwencji, poszukiwania podstawy do naruszania istoty jakiejś wolności lub jakiegoś prawa należy ograniczyć do tekstu Konstytucji. Przy przyjęciu jednej z interpretacji wskazanych na początku niniejszego wniosku, podstawę taką stwarza art. 17 ust. 1 Konstytucji. Ustrojodawca zezwolił jednak w tym artykule na naruszanie jedynie istoty wolności wykonywania zawodu i wolności podejmowania działalności gospodarczej. W konsekwencji naruszenie istoty innych wolności, w tym wolności zrzeszania się nie jest dopuszczalne.

    Nie można podzielić poglądu, że wolność zrzeszeń jest limitowana charakterem wykonywanych zadań i że jej podmiotami nie mogą być osoby należące do samorządów zawodowych z art. 17 Konstytucji. Zrzeszanie się jest instytucją, której wymiar podmiotowy powinien być rozumiany bardzo szeroko. Sama Konstytucja RP wskazuje bowiem, że prawo zrzeszania się posiadają podmioty publiczne - jednostki samorządu terytorialnego (art. 172). Jedynie w zakresie samej przynależności do tych ostatnich nie można, z racji wyraźnego wyjątku w art. 16 ust. 1 Konstytucji, mówić
    o swobodzie przynależności, gdyż stosunek ten nawiązuje się z mocy prawa. Na gruncie ustawy zasadniczej nie ma jednak żadnego innego przepisu, który wyłączałby zastosowanie art. 58 ust. 1 Konstytucji w stosunku do którejś z funkcjonujących w państwie organizacji, w szczególności samorządów uregulowanych w art. 17.

    OdpowiedzUsuń
  8. W zasadzie prawnej - skład siedmiu sędziów SN, podejmując w dniu 13 marca 2012 roku uchwałę, zgodnie z którą: "uzasadnione i konieczne koszty pomocy świadczonej przez osobę mającą niezbędne kwalifikacje zawodowe, poniesione przez poszkodowanego w postępowaniu przedsądowym prowadzonym przez ubezpieczyciela, mogą w okolicznościach konkretnej sprawy stanowić szkodę majątkową podlegającą naprawieniu w ramach obowiązkowego ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej posiadaczy pojazdów mechanicznych (art. 36 ust. 1 ustawy z dnia 22 maja 2003 r. o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych, Dz.U. Nr 124, poz. 1152 ze zm.)." (zob. uchwała SN z dnia 13 marca 2012 roku, sygn. akt: III CZP 75/11). Uchwała zapadła jako rozstrzygniecie zagadnienia prawnego przedstawionego przez Rzecznika Ubezpieczonych.

    W uzasadnieniu uchwały SN odwołał się do innego istotnego dla poszkodowanych orzeczenia - uchwały z dnia 17 listopada 2011 roku (sygn. akt: III CZP 5/11) dotyczącej objęcia odpowiedzialnością odszkodowawczą ubezpieczyciela kosztów najmu pojazdu zastępczego. SN zwrócił uwagę, że pomimo odmiennego charakteru obydwu przypadków, łączy je to, że chodzi w nich o "wydatki pośrednio związane ze szkodą, poniesione w wyniku decyzji podjętej przez poszkodowanego". Jednocześnie SN podkreślił jednak, "że w ciągu przyczyna - skutek, związek pomiędzy wyłączeniem pojazdu z eksploatacji i potrzebą zastąpienia go pojazdem zastępczym jest bliższy aniżeli więź występująca pomiędzy wypadkiem a zaangażowaniem pełnomocnika w prowadzenie postępowania likwidacyjnego przed ubezpieczycielem".

    W uzasadnieniu mowa jest jednakże o pełnomocniku „profesjonalnym", co jak się zdaje wskazuje na osoby prowadzące działalność gospodarczą, obejmującą właśnie lub między innymi występowanie w charakterze pełnomocnika w postępowaniach likwidacyjnych prowadzonych przez zakłady ubezpieczeń. Byliby to więc NIE TYLKO adwokaci i radcowie prawni (a w uzasadnionych przypadkach doradcy podatkowi itd.), ale także osoby oferujące usługi w zakresie doradztwa prawnego w oparciu o zasadę swobody działalności gospodarczej (np. doradcy i kancelarie odszkodowawcze).

    Świadoma, jak się zdaje, rezygnacja przez Sąd Najwyższy z kazuistyki, czyli szczegółowego wyliczenia takich przypadków ustanowienia pełnomocnika, które należy uznać za „uzasadnione i konieczne", powoduje, iż to sądy powszechne będą musiały wyznaczyć na gruncie indywidualnych postępowań dokładniejsze granice odpowiedzialności za tego typu wydatki. Absolutnie nie umniejsza to jednak doniosłego znaczenia, jakie należy przypisać podjętej uchwale. Nie tylko zmienia ona dotychczasowe stanowisko Sądu Najwyższego w przedmiocie zwrotu z ubezpieczenia OC posiadaczy pojazdów mechanicznych kosztu pełnomocnika, ale też wykracza poza sam obręb tego ubezpieczenia, wchodząc na grunt podstawowych zasad odpowiedzialności cywilnej. Wskazówki określone przez Sąd Najwyższy w uchwale należy bowiem odnosić do kompensacji szkód z wszelkich ubezpieczeń odpowiedzialności cywilnej, tak obowiązkowych, jak i dobrowolnych. Mogą one także być odpowiednio stosowane do przypadków dochodzenia przez poszkodowanego roszczeń odszkodowawczych bezpośrednio od sprawcy szkody, niezależnie od charakteru samego czynu niedozwolonego.
    (vide: http://www.rzu.gov.pl/sprawy-biezace/Uzasadnienie_uchwaly_Sadu_Najwyzszego_w_sprawie_zwrotu_kosztow_pelnomocnika_poszkodowanego_w_postepowaniu_likwidacyjnym__20814

    OdpowiedzUsuń